Nie jest .
Ee chyba nie do końca.
Jak już jesteś poprawiaczem to pamiętaj, że przed znakami interpunkcyjnymi nie stawia się spacji :)
On jest tylko durniem, a wymyślona przez niego ksywa nic nie znaczy.
Niektórym ludziom nie będzie się chciało wchodzić po jedną rzecz do hipermarketu, więc będą chodzić do tego sklepu. Możliwe, że interes się opłaci, ale wątpię żeby gość został rekinem biznesu;)
Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana i uwierz mi, to możliwy sukces. Nie każdy wchodzi na mega zakupy. Poza tym dzisiaj każdy sklep spożywczy jest obok marketu:)
Nie opłaci się, Polacy są zbyt biedni, żeby kupować w małych sklepikach. Ja sama nie wchodze nawet po wodę do małych sklepików, bo nie lubie marnowania kasy, skoro obok w hipermarkecie ta sama woda kosztuje dużo mniej.
Ale w sumie owoce i warzywa są zazwyczaj lepsze w małych sklepach. Gdyby zainwestować w to i jeszcze np dobre pieczywo, biznes nie jest taki głupi;)
nie wszędzie. zwykle w tych małych sieciówkach ceny porażają, albo zmuszają do zakupu paru rzeczy w "korzystniejszej"cenie.
ale własny biznes to co innego. jakby jeszcze miał godziny otwarcia dłuższe niż hipermarket obok, albo był czynny w święta to już w ogóle wypas. Zawsze może przyciągnąć też klientów czymś innym - gotowymi bułkami, zestawem śniadaniowym, albo ciepłą zapiekanką. Różne są chwyty na zwabienie klienta, a skoro działalność nowa, to dopiero podchwytuje na co jest tam zapotrzebowanie. Albo wypali się po paru miesiącach, albo rozkwitnie.
Brat szwagra może zostać płotką biznesu, żeby zostać rekinem to trzeba albo mieć duży kapitał albo być prekursorem w jakiejś dziedzinie. Jeśli ceny w jego sklepie będą normalne i będzie miła obsługa (to podstawa) to jego biznes przetrwa i może przynieść jakieś zyski. Wiele czynników składa się na sukces, jeśli jest w pobliżu marketu to jest to niezła lokalizacja ze względu na dużą ilość potencjalnych konsumentów. Niech żyje wolny rynek!
Nie rozumiem zachwytu nad hipermarketami. Jesteśmy śmietnikiem Europy. Wywozi się do nas towary, które nie sprzedały się za granicą. Za granicą wystawia się na sprzedaż produkty świeże, tuż po dacie wyprodukowania. U nas? Popatrzcie na etykiety. Na daty produkcji. Na termin przydatności. Produkt zrobiony 2 lata wcześniej, do końca daty przydatności został rok. To gdzie on był 2 lata? Bo przecież nie na półce polskiego hipermarketu albo magazynu. Mimo dobrego pakowania produkty żywnościowe stopniowo tracą swoje walory aż do osiągnięcia "punktu krytycznego", czyli utraty przydatności do spożycia. Ostatnio w takim sieciówkowym, zagranicznym sklepie znalazłam przeterminowaną o miesiąc kawę zagranicznej marki. Gdzie ta kawa poniewierała się wcześniej? W krajach typu Francja czy Szwecja nie ma mowy o sprowadzaniu zza granicy choćby mięsa (Szwedzi wywalczyli z Burger Kingiem używanie mięsa ze szwedzkich krów w hamburgerach, Francuzi też wolą produkować sami sobie bo wtedy wszystko jest świeże i "swoje"a więc pewniejszej jakości).
Osobiście kupuję właśnie w takich małych spożywczakach i chociaż trochę dopłacam to np. warzywa i owoce nie smakują mi jak plastik. Jedyne po co jeżdżę do hipermarketów to chemia gospodarcza, woda i ewentualnie produkty w promocji. :)
Nie wspominając o tym, że korzystanie z polskich produktów wspiera nasz własny rynek i pozwala na rozwój polskich przedsiębiorców, co z kolei nam samym prędzej czy później wyjdzie na dobre. Choćby dlatego, że kiedy firma się rozrasta to powstają nowe miejsca pracy. To niech powstają w Polsce dla Polaków, a nie w Niemczech dla imigrantów.;)
Na wikipedii piszą, że to żartobliwie o "mężczyźnie, który sypia z tą samą kobietą co inny mężczyzna". :D Czyli pewnie brat kolesia, który autorowi opiekuje się partnerką.;)
A tak serio, to szwagier jest bratem żony lub męża. Czyli brat szwagra będzie bratem żony lub męża, a więc też szwagrem. WAT dobrze gada.
Mylisz się, godziny i świeta nie pomogą, gotowe bułki też nie i uwierz, wiem to na 100%, bo znam osoby prowadzące żabki. Tam mają wszystko o czym piszesz i zdychaja z głodu, a klienci i tak idą do marketu.
W praktycznie 100%, szczególnie większych miastach, w sklepach osiedlowych i na straganach jest świeży towar z najbliższej giełdy owocowo-warzywnej. Czyli w każdym sklepie to samo, i wcale nie ma gwarancji, że to polskie produkty. W marketach często mają swoich dostawców, czasami takich, którzy zaopatrują tylko daną sieci sklepów w Polsce.
Ja nie lubię niepakowanych produktów z małych sklepów, bo prawie zawsze mam wątpliwości co do ich świeżości i jakości...
Sprowadzane zza granicy warzywa i owoce różnią się od takich, które nie mają za sobą długiego transportu i naświetlania. Ale jak ludzie mają je odróżniać, skoro większość chowała się na sklepowych?
Brat szwagra może być niespokrewniony z siostrą szwagra. Jest coś takiego jak rodzeństwo przyrodnie lub przybrane.
Niekoniecznie. Jeżeli rodzina jet łączona tak, że rodzice rozmawiając o potomstwie mają prawo określać je słowami: Twoje, Moje, Nasze, to N jest przyrodnim bratem dla M i T ale M i T biologicznym rodzeństwem nie są.
jak już mówiłam, ceny w sieciówkach - czyli takich żabkach - przerażają. sama też omijam je szerokim łukiem i wolę zajść do małych sklepików, które kojarzę. i nie wiem czy mogę się mylić w twierdzeniu, że albo interes wypali, albo nie, skoro zakłada obydwie opcje. albo w zdaniu, że różne są chwyty na przyciągnięcie klienta i trzeba znaleźć odpowiednie do okolicy.
widzisz - ty znasz takie osoby, które twierdzą, że to nie wypali, a ja znam osoby, które nie narzekają i wręcz mają sporo klientów w święta, albo wieczorami. myślę, że to głównie zależy od tego, jakie to jest miejsce i jacy klienci. jeśli między blokami czy coś to pomysł chyba powinien przetrwać. ale jeśli wokół są ulice, parkingi, albo inne sklepy to ciężko z tym będzie.
Jak już jesteś sdlongju97 to sprawdz czy dasz rade napisać komentarz krótszy niż 10 znaków bez upychania spacji.
Brat męża siostry.
To sobie dobrze przeczytaj etykietkę z tego spożywczaka:)
Zdziwisz się, bo tak jest większość PO dacie ważności lub tuż przed. Ot co.. wiem z doświadczenia :)
louie nie mam konta, więc nie piszę w odpowiedzi na Twój komentarz. Niekoniecznie brat szwagra musi być szwagrem. Są częste sytuacje, w których dwa małżeństwa się rozwodzą, a potem kobieta z jednego z nich bierze ślub z mężczyzną drugiego i mają dziecko:) Przykładowo państwo x mają dziecko (nazwijmy go Adam), państwo y też mają dziecko (Ewa). Państwo x się rozwodzą, to samo robią państwo y. Pani x i Pan y biorą ślub i mają dziecko (Wojtek). Teraz Ewa bierze ślub z autorem Yafuda. Szwagrem autora jest przyrodni brat Ewy Wojtek. Jego bratem jest Adam, który nie jest już z biologicznego punktu widzenia bratem Ewy, ponieważ nie mają ani jednego wspólnego rodzica:)
Znawczyni też może mieć rację:) Nawet bardziej prawdopodobne i łatwiejsze- brat męża siostry:)
A jak to ma się do mojego komentarza?
BTW jadłaś kiedyś polskie kiwi? Albo banany?
Jeśli masz siostrę to jej mąż będzie Twoim szwagrem. Brat szwagra już szwagrem Twoim nie będzie.
Nie jest.
Szwagrem jest też małżonek siostry twojego partnera. Trochę ciężko brata małżonka sistry twojego partnera nazywać szwagrem, skoro to żadna do ciebie rodzina;)
Nie jest.
Nie jest.
Tam gdzie kupuję nie sprzedają takich owoców. Są jabłka, gruszki, maliny i truskawki, rzecz jasna w sezonie.
Co do etykietek to tak. Zawsze sprawdzam etykietki niezależnie od tego gdzie kupuję i niezależnie od produktu. Trzeba mieć naprawdę mało w głowie, żeby płacić za karmienie się śmieciami. :) Nie twierdzę też, że każdy spożywczak jest ok. Za to każdy hipermarket pakuje w Polaków śmieci.
Da się samemu ocenić skąd jest owoc albo warzywo. Inaczej wyglądają te z daleka, inaczej z okolicznych upraw, inaczej te pasione chemią a inaczej "eko". Nie da się ukryć takich rzeczy. A jak coś jest pakowane, to oczywiście prostsza sprawa bo wszystkie informacje są w kodzie kreskowym.
No dobrze, a jeżeli mężczyzna ma żonę, a ta żona siostrę (a nie brata) to czy mąż tej siostry też jest szwagrem?
Jeżeli tak, to może mieć brata, który dla autora posta będzie bratem szwagra.
U nas sklepy sieciowe są czynne do 21 lub 22.
Nie wiem, czy jest sens siedzieć do północy w jarzyniaku, bo komuś zabrakło np. marchewki i nie może z zakupem poczekać do następnego dnia.
A mi osobiście marzy się tzw. lumpeks czynny do 22.
Wiele ludzi (a w zasadzie kobiet) pracuje w godzinach 7 - 15, wraca do domu, przygotowuje i zjada obiad, zmywa naczynie i jest 17:50. I jedynym miejscem, w którym może kupić ciuchy, jest supermarket lub sklep w galerii.
Czemu mąż tej siostry miałby być szwagrem o.O Siostra żony to szwagierka.
Czyli brat szwagra to np. pasierb jednego z rodziców szwagra?
bzdury. 90% towarow w marketach jest polskiej produkcji. po prostu bardziej sie oplaca brac od "zakladu pod wielkim miastem", wymuszajac niskie ceny, niz bawic sie w import i flote samochodow. w sklepikach osiedlowych jest drozej bo oni chociaz dostawcow maja tych samych co markety, to nie moga wymusic nizszych cen bo sa za mali.
nie jest to prawda. zabki maja sie bardzo dobrze. byc moze zalezy to od lokalizacji, ale nie widzialem jeszcze zabki bez klientow w srodku. no i z samego tempa przyrostu nowych zabek mozna wywnioskowac ze sie oplaca. inaczej by ich tyle sie nie pojawialo, a juz na pewno by tyle nie przetrwalo. po co zaprzeczasz faktom i rzeczywistosci?
zartujesz? kupujesz wode i uwazasz sie za rozsadna? rotfl. jesli tylko nie mieszkasz tuz obok wielkim zakladow przemyslowych to wode w kranie masz lepsza niz wiekszosc butelkowanych wod w sklepach. nic dziwnego ze jestes biedna jak tak latwo dajesz soba manipulowac.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Poprawiacz [YAFUD.pl] | 05 Lutego, 2016 14:55
Nie jest .