No to już nie masz chyba zaufanej koleżanki
Nie miała prawa bez Twojej zgodny brać dziecka[co innego przychodzić raz na dzień czy dwa i zająć się kwiatkami i zwierzaczkiem,a co innego wsadzić tam tyłek i siedzieć jak u siebie].Mam nadzieję,że kotek ma się dobrze,a koleżance się oberwało za rządzenie się nieswoim.
Ludzie mają naprawdę nasrane we łbach. Zobowiązała się do czegoś to powinna dotrzymać zobowiązania a po Twoim powrocie po prostu porozmawiać, wyrazić swoje oburzenie itp. Ale w żadnym wypadku nie miała prawa zaprzestania podjętego zobowiązania zwłaszcza, że dotyczyło ono żywego kota a nie tylko roślin. Całkowity brak wyobraźni..
Jakaś chora psychicznie babka :(
To ty powinnaś się wkurzyć, że zabrała bachora do twojego mieszkania i jeszcze pozwoliła mu grzebać ci po szafkach. Bo wątpię, żebyś trzymała wibrator na wierzchu.
Przynajmniej masz sąsiada w porządku :)
teraz przynajmniej będzie wiedziała kogo prosić o karmienie kota a kogo obchodzić szerokim łukiem
"wyrazić swoje oburzenie"??? a na co niby?
Niewychowana prostaczka wpuściła swoje równie niewychowane młode do cudzego mieszkania, pozwoliła, żeby grzebało w nieswoich rzeczach, i doznała szoku, gdy zobaczyła, że ktoś miał - być może - o kilka orgazmów więcej od niej - rzeczywiście, powód do wyrażania oburzenia jak cholera..
Bardziej chodziło o to, że jeśli już musiała to powinna to zrobić po powrocie właścicielki (porozmawiać, jak cywilizowani ludzie) a nie porzucić zwierzaka.
Odrzucam wersję, jak co niektórzy sugerują, że się tam niemal sprowadziła z dzieckiem. Myślę, że po prostu nie miała z kim go zostawić i zabrała ze sobą. Dzieci jak to dzieci, buszują wszędzie, przez przypadek mogło coś znaleźć. I jakkolwiek pani opiekująca się mieszkaniem była oburzona (każdy ma prawo do swojego zdania w różnych kwestiach, nawet wibratorów) nie miała prawa zostawić zwierzaka na pastwę śmierci głodowej.
Z treści YAFUDa wynika, że "zaufana koleżanka"nie poinformowała autorki w żaden sposób o tym, że w razie konieczności przyjdzie z dzieckiem. Zresztą kto normalny sam grzebie (lub pozwala na to swojemu dziecku) po cudzych szafkach ? Przecież gdyby tam miała jakąkolwiek gotówkę i w czasie wyjazdu pieniądze by zniknęły autorka śmiało mogłaby oskarżyć koleżankę o kradzież. Tym bardziej oburzenie, że ktoś ma wibrator ? Bezsensu. Może jeszcze się oburzajmy na to, że ktoś nosi stringi albo oburzmy się na panie aptekarki, że sprzedają prezerwatywy.
To lepiej by było żeby to dziecko zostawiła w domu? Same bez opieki bo nie poinformowała, że może taka konieczność nastąpić? Skoro "zaufana koleżanka"to przypuszczam, że autorka wiedziała, że dziecko istnieje. Dziecko najprawdopodobniej poszło buszować jak matka podlewała kwiatki. To się mogło zdarzyć. Yafudem jest to, że zostawiła kota bez opieki i jedzenia. A oburzać każdy się może na co ma ochotę. Tak jak Ty na mnie za racjonalizowanie całego zdarzenia :). Kobieta zachowała się karygodnie zostawiając żywe stworzenie bez jedzenia i dachu nad głową mimo, że podjęła się opieki.
W sumie mogłaby nawet sfabrykować taką opowieść. Np. na forum wśród znajomych :)
"Słuchaj, jest problem, w szafce z wibratorem było moje odłożone 100zł na czarną godzinę... Ale już trudno, jakoś przeboleję, kup synkowi za to zabawki."
A tak serio, to już słysząc że wykopała mi kota za drzwi, wytargałabym babę za włosy. I nie ważne że nie mam kota.
To, że autorka wiedziała, że dziecko istnieje to nic akurat nie zmienia. Koleżanka nie przyszła do siebie tylko do autorki. A no przepraszam, powiedzenie autorce "dobra, przyjdę, ale dziecka nie mam z kim zostawić i wezmę go ze sobą"było wielkim problemem.
PS: koleżanka z dzieckiem nie byli u siebie i nie ma znaczenia co matka robiła. Miała obowiązek przypilnować dzieciaka. Jak dla mnie mogła się nawet rOOchać z kotem, ale dziecko powinno być przypilnowane, żeby nie zniszczyło rzeczy, które do nich nie należały.
Dałam ci plus za ostatnie zdanie nadające się na końcówkę yafda.
Moja sąsiadka gdy wyjezdzamy z mężem przychodzi z córką nam kota nakarmić. Nie informowała nas o tym,a my nie widzimy w tym problemu. Ważne,że kot nakarmiony :)
No ale stało się. I to wg Ciebie jest ważniejsze od tego, że kobieta wyrzuciła żywe zwierzę i zostawiła je bez opieki? To, że nie upilnowała dziecka jest większym YAFUDEM?? Trochę poprzestawiane priorytety moim zdaniem..
Brak opowiedzialnosci dziewczyno! Jesli podejmujesz sie jakiegos zadania, jestes za nie odpowiedzialna! Jesli pilnujesz czyjegos mieszkania i zwierzaka, nie grzebiesz w szafkach, a jak przyprowadzasz ze soba dziecko, to te dziecko pilnujesz!! Jak dziecko przegrzebie szafki, to odkladasz to co znalazlo, bez wzgledu na to co to bylo, bo to dalej nie Twoja sprwa!! Skoro to bylo w szafce, tzn ze nie Twoj interes! Kolezanka miala jednoczesnie dwa obowiazki, opieka nad dzieckiem i zaopiekowanie sie mieszkaniem i kotem. Wszystkie rzeczy spieprzyla. W Twoim prywatnym mieszkaniu, nikt nie ma prawa oceniac co w nim masz! kazdy ma prawo do prywatnosci. A kolezanka pokazala ze nie jest czlowiekiem. jak mozna wyrzucic zwierze? Bez jedzenia, z jego domu? Bo przeciez to byl jego dom. Bydle nie czlowiek!
A do autorki yafuda. To tez nauczka dla Ciebie. Nie zostawia sie zwierzakow pod opieka obcego czlowieka, a samemu wyjezdza na wakacje. Masz zwierze? To czlonek rodziny. Zwierze bierze sie ze soba. Gdybys go wziela, nic by mu sie nie stalo. A gdyby sasiad nie zdarzyl wziac Twojego kota i zaatokawalby go jakis pies? Co wtedy bys czula?
Zaczynam myśleć że większą uwagę ludzi tutaj przyciąga fakt, że zajrzy im się do szafek niż, że nie dopilnuje się zwierzaka.
Gdyby nie zagladala do szafek, nie odkrylaby tego, czego odkryc by nie chciala i nie wyrzucilaby zwierzaka. A wiesz dlaczego ludzie tak reaguja? Bo nikt nie znosi jak ktos im sie wpieprza w zycie prywatne, a jeszcze mniej lubia jak im sie grzebie po szafkach w ich wlasnym domu. Nie poszanowala prywatnosci, nie uszanowala wlascicielki mieszkania, a wyrazilo sie to w buszowaniu po szafkach i skutkiem tego wyrzucony zostal kot. Zachowanie naganne, pod kazdym wzgledem. Jak dorosniesz, to zrozumiesz, ze poszanowanie prywatnosci, to bardzo istotna sprawa.
Bo kot to w tym momencie najmniejsze zmartwienie. Na jego szczęście przygarnął go sąsiad, więc źle nie miał. Gorzej wygląda sprawa ze skrzywioną na psychice koleżanką. Nie dość, że komentuje czyjeś intymne sprawy, to jeszcze wychodzi na to, że ma za złe autorce, że jej syn grzebał w szafkach w nie swoim domu i bawił się znalezionym wibratorem. Jako maluch nie powinien mieć dostępu do takich rzeczy, ale to już nie wina autorki. Wina jest koleżanki, która nie umie wpoić swojemu dziecku poszanowania dla cudzych rzeczy. Ciekawe co by było, gdyby autorka miała terrarium z bardzo niebezpiecznym okazem pająka bądź węża, a mały by się tym zajął, bo "Dziecko najprawdopodobniej poszło buszować jak matka podlewała kwiatki.".
To, że koleżanka zobowiązała się do zajęcia się domem i kotem autorki oraz to, że przyprowadziła ze sobą dziecko NIE ZWALNIA Z MYŚLENIA. A jak podlewanie kwiatków jest dla niej tak bardzo pracochłonne, to po co brała ze sobą dziecko ? :P
To już nie można trzymać SWOICH rzeczy w SWOIM domu, bo "koleżankę"to oburza? Jakby pilnowała dzieciaka żeby po cudzym domu nie latał to nie byłoby problemu...
Pewnie młodej mamusi żal tyłek ścisnął bo ona użyła niestety prawdziwego penisa i widocznie nie jest z tego zadowolona..
A nikomu uschniętych roślin nie żal !
Zmiana miejsca to dla kota może być duży stres. Dość duży, żeby futrzak dostał np. zapalenia pęcherza od przetrzymywania moczu.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Salome [YAFUD.pl] | 30 Sierpnia, 2015 14:30
W sumie mogłaby nawet sfabrykować taką opowieść. Np. na forum wśród znajomych :)
"Słuchaj, jest problem, w szafce z wibratorem było moje odłożone 100zł na czarną godzinę... Ale już trudno, jakoś przeboleję, kup synkowi za to zabawki."
A tak serio, to już słysząc że wykopała mi kota za drzwi, wytargałabym babę za włosy. I nie ważne że nie mam kota.