No bo to przecież są bezbronne zwierzątka.. To się powinno leczyć..
Nie chcę cię martwić, ale twoja dziewczyna potrzebuje pomocy specjalisty od chorób psychicznych, bo to nie jest normalne. Jeżeli historia nie jest zmyślona, to szczerze współczuję. Ale swoją drogą, skoro pozwala ci jeść mięso, to czy nie przeczy sama sobie? To mięso w końcu kiedyś żyło i musiało zginąć, żebyś mógł je zjeść.
To powiedz jej, że przerobiłbyś ją na schabowego gdyby była taka potrzeba.
Tobie nie powinno być smutno! Ty powinieneś spier**lać jak najdalej! I ani się waż planować z nią dzieci! To byłby na prawdę głupi pomysł :/
Użytkownik dostał ostrzeżenie za tą wypowiedź: 2015-01-24 01:55:39 [Powód:Używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne]
Współczuje stary :C
Zanim odejdziesz od niej, zapytaj, jaki ma sposób na komary i mi podaj. Ktoś tak inteligentny jak ona z pewnością zna jakieś humanitarne rozwiązanie.
P.S. Próbowałem z nimi rozmawiać, ale mam wrażenie, że mnie olewają, więc to odpada. Spraye, mazidła i inne dymiące syfy też odpadają, bo są nieekologiczne.
Jest gotowa poświęcić dla np pieska siebie i to, co jest częścią jej życia - chłopaka, męża, dzieci...
Biegnij, chłopie, BIEGNIJ!
Weganie są popieprzeni.
Nie ufałbym komuś kto nie je mięsa itp.
Pewnie od niedoborów ma poryty mózg.
Uciekaj!
A NIE MOWILEM ze weganie i reszte debilotarian to idi0ci? mowiłem? czekam na minusy :)
Zanim stwierdzicie, że dziewczyna jest psychicznie chora, zapytajcie najpierw ile ma lat. Założę się, że nie więcej niz 16. To by tłumaczyło wszystko :)
Jestescie bardzo nieempatyczni.Dziewczynie jest zal bezbronnych zwierzat i czuje niechec do chlopaka ktory te zwierzeta zjada. Czlowiek zawsze bedzie mial nad zwierzeciem przewage, dzieki wiekszej inteligencji. Tyle, ze ta przewage powinien uzywac w sposob madry, a nie tak jakby inteligencji nie mial.
E tam, McDonalds to wegetariańskie żarcie, bo chyba nie sądzisz, że w ich kotletach jest prawdziwe mięso... Wyrzucając drugi zestaw, dokarmiasz freegan.
W mojej klasie jest dziewczyna weganka i powiem Ci, ze dziwie sie ze z nia jestes. Weganie nie sa normalni. Ta z mojej klasy zamiast porozmawiac z kimkolwiek z klasy woli siedziec w internecie i ogladac zdjecia krow swin i kazdemu wmawiac ze one maja prawo do zycia a my je bestialsko porozmawiac. Co wiedzej ona nie idze na studniowke bo tego wlasnie dnia jej sasiad planuje swiniobicie( mieszka na wsi),i ona ma zamiar bronic swini przed smiercią. Kiedys nawet zamiast pojsc do szkoly zoorganixowala w miesicie w ktorym jest nasza szkola, jakis strajk przeciwko zabijaniu i zjadaniu zwierzat, podczas ktorego to przypiela sie do bramy kajdankami.... Ogolnie wiekszoc wegan to dziwacy ktorzy maja nierowno pod kopula
Bestialsko mordujemy*
Ale prawda jest taka, że po to ludzie mają inteligencje, by sobie mniej inteligentne istoty podporządkowywać.
Jesteśmy względnymi mięsożercami, ale jednak mięsożercami.
Od zawsze jedliśmy mięso, dlaczego by z tego rezygnować?
Bo jakaś świnka oddaje życie za strawę dla mnie?
Pff, po to żyła żeby umrzeć.
Smacznego!
Skoro wszyscy jesteście tacy zdrowi psychicznie i fizycznie, drodzy mięsożercy, to jeśli napadną nas Obcy, wyłapiemy was wszystkich i oddamy im. Będziecie musieli się męczyć z wiedzą, że Obcy mogą nie jeść ludzkiego mięsa, ale smak jest ważniejszy od czyjegoś życia (nie wiem, dlaczego nie przyznacie się do tego wprost). A i zanim zaczniecie pisać, że przy uprawianiu roślin zwierzęta też cierpią (chodzi mi o te, które umierają poprzez różne środki chemiczne) albo, że rośliny też czują, to miejcie na uwadze to zadajcie sobie następujące pytanie: czy przeżyjecie na samym mięsie? Dodam, że nie mam nic do ludzi, którzy z przyczyn zdrowotnych jedzą mięso. A u jeśli rzeczywiście zależałoby wam na losie zwierząt, to kupowalibyście mięso wyłącznie od zaprzyjaźnionych i znanych rolników i myśliwych, bo tam przynajmniej zwierzęta mają lepsze życie (oczywiście przy założeniu, że macie takie możliwości, część z was mogłaby tak zrobić, ale po co, jak mięsko z hodowli przemysłowej jest takie smaczne). Po co przejmować się tym, że zwierzęta, które urodziły inne chcą się nimi opiekować, nawołują za nimi, kiedy te zostaną im odebrane i ich szukają, w końcu mięso dwudniowych zwierząt czy tam dwutygodniowych jest takie smaczne. Szkoda, że w polskiej kulturze nie ma specjalnych aborcji na zwierzętach specjalnie dla was. A i ciekawostka na koniec. W średniowieczu z tego co wiem istniał wegetarianizm, a metody zwierząt były bardziej bestialskie niż teraz, nie przeszkadzało to ludziom jeść mięso. Gdyby w 100 % rzeźni i we wszystkich miejscach, gdzie zwierzęta są hodowane była przemoc, to 99 procent mięsożerców (bo ten jeden procent musi jeść mięso)NA PEWNO NIE ZREZYGNOWAŁO BY Z MIĘSA. Poza tym jesteście strasznie ciency. Gdyby zakazano na przykład zabijania na przykład świń i bydła przez jakiś okres czasu (żeby poradzić sobie z epidemią), to część z was popadła by w rozpacz. Jakie to żałosne. Być tak przywiązanym do JAKIEGOKOLWIEK (naprawdę mam na myśli jakikolwiek rodzaj, dodam, że krytykowałabym też kogoś, kto na myśl, że nie byłoby na przykład jogurtów pitnych, jogurtów o danym smaku, naleśników rozpacza) rodzaju jedzenia, żeby albo niemalże płakać albo popaść w jakąś obsesje i myśleć tylko o danym produkcie.
Weganka, a zachowała się jak świnia.
Dominika, co Ty plerdolisz w tym komentarzu, filozoficzne podejscie do jedzenia mięsa..
Dominika ma racje. Jestesmy ludzmi, jestesmy inteligentniejsi od zwierzat, wiec zachowujmy sie jak ludzie, po ludzku! Zwierzeta czuja, tez chca zyc tak jak Wy. Tak potepiacie obozy zaglady, a jak czuja sie zwierzeta hodowane i prowadzone na rzez? W jakich warunkach zyja? Nie macie sumienia?
Porównujecie zwierzęta prowadzone na rzeź, do ludzi. Może tego nie wiecie, ale zwierzęta nie mają na tyle wykształconych emocji, tylko instynkty, które każą im przetrwać, kopulować itd. Człowiek nie jest tylko pseudo mięsożercą, człowiek ma pełny układ pokarmowy mięsożercy. Niektórzy tu piszą o tym, że mięso nie jest konieczne w diecie, ale warzywa itd. tak... bzdura. Jak sądzicie? Czym żywią się Eskimosi w tundrze? Mają magiczne, zimnolubne marchewki? Nie, ich dieta sprowadza się do mięsa, w tym ryb i tłuszczów. Widzę też, że część osób używa zamiennie terminów wegetarianizm i weganizm. Jest to błąd, pierwsze słowo tyczy się niespożywania mięsa, drugi nieużywania niczego, co ma coś wspólnego ze zwierzętami - niejedzenie jajek, niepicie mleka, nieubieranie skórzanych ubrań itd. Dominika mówi o byciu cienkim. Nie jestem przywiązany do mięsa, po prostu jem, tak jak warzywa i owoce, ale nie boli mnie też sumienie, gdy to jem (nazwiesz to empatią, ale jest to też słabość). Mówisz, że z tego co wiesz, w średniowieczu też był wegetarianizm. Geniuszu, wegetarianizm jest tak długo jak istnieje judaizm, a może nawet dłużej, tylko niekoniecznie musiał się on tak nazywać. Wracając do YAFUDa, ta dziewczyna to już nie tylko wegetarianka, ona może mieć już problemy umysłowe.
@O
No i w sumie to mnie najbardziej wkurza. Niektórzy mają możliwość korzystania z usług rolników i myśliwych (chociaż to trochę budzi moje wątpliwości, ponieważ chyba nie ma myśliwego, który zawsze trafia tak, żeby zwierzę się nie męczyło i umarło od razu i nie da się tego biednego zwierzątka zawsze znaleźć, bo czasami chyba uciekają z różnymi ranami, które powodują bardzo duży ból), ale nie bo po co, lepiej sobie pójść do sklepu i korzystać z chowu przemysłowego. Gdybym powiedzmy za kilka lat jadła mięso, bo musiałabym, to brałabym go od swojej rodziny. Ile z was wywodzi się od rolniczych rodzin? Ile z was ma możliwość wzięcia mięsa chociaż raz na rok i nie korzysta z tego? Moim zdaniem jak już musicie jeść mięso i nie chcecie się postawić w roli ofiary, to nie powinniście przykładać ręki do chowu przemysłowego (chociaż Ci, którzy mają taką możliwość) oraz powinniście zrezygnować z jedzenia dwutygodniowych zwierząt, bo ich matki bardzo przeżywają rozłąkę, a maleństwa czują się zagubione. Poza tym wkurzają ludzi drąc się wniebogłosy, kiedy zostają same. A i moglibyście się od czasu do czasu przyłączyć do jakiejś manifestacji dotyczącej polepszenia życia zwierząt oraz walkę z okrutnymi przepisami (w Polsce jest na przykład dozwolona sprzedaż zwierzęcia w późnym miesiącu ciąży na ubój, nie mam tu na myśli ciąży bardzo zaawansowanej, jednak przy założeniu, że jakaś trwa tyle, co u człowieka, to w siódmym miesiącu można sprzedać zwierzę na ubój i płód albo się dusi, albo czeka go niemiłe powitanie, bo po rozpłataniu brzucha jego matki uderza o podłogę, a potem zostaje od razu zabity).
@Faceplant O filozofii to sobie mam nadzieję pogadasz z Obcym, który będzie Cię chciał zjeść, chociaż nie będzie musiał. Muszę dodać, że być może coś jest niejasnego w tym co napisałam, bo ostatnio mam dość duży problem z zachowaniem porządku w swoich wypowiedziach A i z góry dziękuję za uwagi od wściekłych mięsożerców, że mam też problem z normalnością, mózgiem itd.
9 I Bóg błogosławił Noego i jego synów, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i stańcie się liczni oraz napełnijcie ziemię.. 3 Wszelkie poruszające się zwierzę, które żyje, może służyć wam za pokarm.Tak jak zieloną roślinność daję wam to wszystko.
@Dominika masz "problem z normalnością, mózgiem itd"
Nie rozumiem tego pieprzenia o kupowaniu mięsa od znajomych blabla. Ja na przykład mieszkam w Poznaniu, myślisz naprawdę, że większość ludzi w tak dużym mieście ma znajomego hodowcę, który ubije im świnkę w humanitarnych warunkach i sprzeda? Dobre. Mam ciocię na wsi i działa to tam z reguły tak, że jeden pan Darek rolnik hoduje sobie świnki dla rodziny i kilku znajomych. Chcąc nie chcąc, kupuję mięso w marketach i nie zastanawiam się jak biegało po trawce czy zginęło. Mięso to mięso. Gdyby w czasach prehistorycznych człowiek z maczugą zastanawiał się jak się czuje zwierzątko, na które poluje, dzisiaj w ogóle by nas nie było, bo tamten umarłby z głodu. Zwierzęta HODOWLANE hodowane są po to, żebyśmy je jedli, po prostu. Tak działa łańcuch pokarmowy. Wytłumacz teraz nie wiem, wężowi, żeby zjadając mysz zrobił to tak, żeby ta nie ucierpiała. Dlaczego człowiek miałby się zachować inaczej? Jest takim samym mięsożercą i też ma wolę przetrwania, proste.
@Amelja
I wziął człowiek w Polsce nóż i rozpłatał brzuch krowie w ciąży. Płód upadł na podłogę, co go bolało. Rzeźnik go zabił.
I wziął człowiek uwięził zwierzęta pomiędzy kratami tak, żeby się nie mogły ruszyć.
A ludzie z tego korzystali, bo tak ciężko dostać mięso od rodziny i ewentualnie myśliwych!
Tylko proszę daruj sobie teksty o wierze w ludzi, że na pewno nic takiego się nie dzieje. Udowodnisz tym swoją głupotę.
Jem mięso bo lubię i luj ci do tego
Dominiko to był tylko cytat. Dyskutuj z tym od kogo pochodzą te słowa. Może jesteś mądrzejsza.
@dani
Co do woli przetrwania, to być może chodziło Ci o to, że nie przeżyłbyś bez mięsa, bo już próbowałeś. Bo przecież nie jesteś tak głupi, żeby pisząc o przetrwaniu miałeś na myśli smak, prawda? Powiedz, że nie o to chodziło. Powiedz, że za Twoim komentarzem coś się kryje. Mam nadzieję, że nie chodzi o "fakt"związany z poświęceniem. Chodzi mi o to, że, pomijając to, że są ludzie, którzy muszą jeść mięso, to inni nie jedzą mięsa, żeby ludzkość "przetrwała"(napisałam przetrwała, bo nie wiem, czy to prawda, że ludzkość by się powoli cofała w rozwoju i wyginęła), tylko dlatego, że im smakuje. Czy trudno pojąć? W podstawówkach widocznie nie uczą, że ludzie to nie węże, a jedzenie mięsa nie ma nic wspólnego z poświęceniem. A i powiem Ci coś. Widziałam kiedyś taki obrazek z napisem. Na nim był zapłakany chłopiec. A napis brzmiał "Nie mogę zrezygnować z jedzenia mięsa, bo moi przodkowie je jedli". Oczywiście nie pojmiesz związku z postawą niektórych mięsożerców dla których istotny fakt stanowi wiadomość, że ludzie jedli mięso.
@SUPQ
Zdziwisz się po tym, co zaraz przeczytasz. Uważam, że masz cojones. Poważnie. Przynajmniej nie posługujesz się retoryką dani, która jest żałosna. Pewnie zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby nasi przodkowie nie jedli jakimś cudem w ogóle mięsa, Ty i tak byś je jadł. Widocznie inteligentny jesteś;)
dobijacie mnie ludzie... ja rozumiem na PO glosowac, rozumiem zeby na ZUS oddawac, zrozumiem tez ze na tace sie daje... ale kurna gadac o tym jakie to krowki sa wrazliwe i jak cierpia jak sie z nich zjada hamburgery. przypominacie mi troche gwiazdy żadne rozglosu i krytykujace chrzescijanstwo, bo sie za islam boja zabierac, bo moga dostac wpie**. czym sie lew ktory zjada gazele rozni od czlowieka? czemu nie jedziecie na sawanne glosil dobra nowine wsrod gepardow, ze zamiast miesa moga jesc trawe i beda dzieki temu zdrowsze? no czemu? naprawde, tylko ja widze w tym absurd? kuriozum.
Że niby branie mięsa od myśliwych jest lepsze? Oni zabijają dla rozrywki! Naprawdę ci to nie przeszkadza? Oczywiście, są planowane odstrzały i takie tam, ale w ramach polowań organizuje się całe imprezy. Znam jednego myśliwego i wiem, jak u nich to wygląda.
Druga sprawa, to nie dziel ludzi na roślinożerców i mięsożerców, bo z natury jesteśmy wszystkożerni. Jak ktoś jada mięso, to wcale nie oznacza, że robi to codziennie i nie je nic innego.
Co do rozpaczy z powodu braku mięsa, to gdyby zakazali jeść mięso, to, owszem, nie podobałoby mi się to. Ale podobnie by było, gdyby zakazali jeść fasolę, ziemniaki czy pomidory.
A co do średniowiecza, to nie wiem, czy ktoś był wegetarianinem z wyboru. Wydaje mi się natomiast, że wówczas nie uznawano ryb za zwierzęta, co może zakłamywać statystykę.
Przeżyć bez mięsa można, o ile się nie jest uczulonym na warzywa strączkowe (czytałam ostatnio o dziewczynie uczulonej na nikiel i kobalt, które się w tych roślinach gromadzą). Ale trzeba wtedy bardziej dbać o dietę, zastanawiać się, skąd brać niektóre minerały i witaminy (problem akurat wegan z witaminą B12). Wiele osób nie ma na to czasu lub chęci.
Ludzie, czy Wy macie psa albo kota, czy inne zwierze w domu? Czy ta istota czuje? Czy jak jest chora cierpi? Tak, zwierzeta to istoty ktore czuja. Czuja bol tak samo jak My. Zwierzeta czuja bol tak samo jak czlowiek. Tak samo je boli jak obdziera sie je ze skory czy jak konaja po strzale. Boli je, odczuwaja bol. Zwierzeta odczuwaja smutek, sa osowiale jak sa wiezione, jak nie moga swobodnie pobiegac, tylko sa w klatce ktora umozliwia im tylko polozenie sie. Doskonale wiecie ze zwierzeta odczuwaja bol, wiec dlaczego w swoim egoizmie nie macie odrobiny wspolczucia?? Nie stac was na wrazliwosc? Wolicie byc jak dzikie prymitywy ktore nie mysla?
Gepard musi jeść mięso z tego co wiem. Pisałam o ludziach, którzy muszą jeść mięso. Nie wiem po co ja Ci to napsiałam. I tak będziesz stosować ten durny argument. Tak jak banda idiotów będzie pisać o przodkach, jakby to miało dla nich naprawdę wielkie znaczenie.
boczek
"Że niby branie mięsa od myśliwych jest lepsze? Oni zabijają dla rozrywki! Naprawdę ci to nie przeszkadza? Oczywiście, są planowane odstrzały i takie tam, ale w ramach polowań organizuje się całe imprezy. Znam jednego myśliwego i wiem, jak u nich to wygląda."
Miałam na myśli planowane odstrzały. "Co do rozpaczy z powodu braku mięsa, to gdyby zakazali jeść mięso, to, owszem, nie podobałoby mi się to. Ale podobnie by było, gdyby zakazali jeść fasolę, ziemniaki czy pomidory."
Gdyby mi zabrano orzechy włoskie (jem tylko te prosto z drzewa, pisze, bo chyba w sprzedaży są jakieś inne) na powiedzmy trzy lata, przeżyłabym, wspominałabym oczywiście, że smakowały mi kiedy je jadłam, ale na litość Boską, mój stan nie przypomniałby rozpaczy, ani obsesji.Gdybym lubiła jakieś jedzenie sprowadzane do Polski z innego kraju, to na litość Boską, nie dostałabym szału na myśl o embargo z kraju pochodzenia. Ba! Nawet gdyby to embargo trwało do mojej śmierci, to nie popadłabym w czarną rozpacz, bo to świadczy tylko o tym jakim się jest słabym człowiekiem.
Dodam, że ja nie piszę o radości z jedzenia, ja piszę o żałosnych ludziach, którzy nie mogą sobie poradzić bez danego rodzaju produktu. I proszę Cię, żebyś rozróżnił niezadowolenie z żałosnym pojękiwaniem i obsesją. A i, żeby nie było bardzo lubię gotować różne potrawy i piec ciasta, jeść też lubię, ale nie uważam się za słabego człowieka. więc embargo na cokolwiek to dla mnie pikuś.
Według mnie, porównywanie takiego lwa do człowieka jest nonsensowne. "Czym się lew który zjada gazelę różni od człowieka?"Nie wiesz? A no tym, że:
1. Takie lwy, które chcą sobie dziabnąć mięska muszą sobie same zapolować na nie. A taki człowiek natomiast idzie do obojętnie jakiego sklepu i kupuje to, co mu pasuje.
2. Takie lwy, nie wybrzydzają. Upolują sobie zebrę i zajadają się jej mięsem aż się uszy trzęsą. A taki człowiek natomiast musi mieć: paszteciki, paróweczki, kiełbaski, salami, szyneczkę, metki itd.
Więc jeżeli tak bardzo chcesz się porównać do lwa - zjedz swojego psa. Czemu nie? Łatwy, mało inteligentny kawałek mięcha biegający po domu niczym antylopa po sawannie. A TY przecież jesteś dużym, silnym mięsożercą i doskonale wiesz, że w świecie drapieżników nie ma miejsca na sentymenty a tym bardziej na wyrzuty sumienia!
Litości. Nie dość, że piszesz referaty to jeszcze zmieszczasz
obszerne cvytaty. Myślisz, że im więcej się mówi tym mądrzej?
Zapamietaj jeden mądry argument jest więcej wart niż kilka lepszych.
I dlatego właśnie nie mam ani psa, ani kota, ani żadnego innego zwierzęcia w domu. Mieszkam w bloku, dla futrzaka byłaby to męczarnia.
Zwierząt nie obdziera się ze skóry żywcem. Śmierć ma być szybka i możliwie bezbolesna. Takie są przepisy, są też kontrole, które służą temu, by pilnować ich przestrzegania.
@Szfejk
Pięć linijek to dla Ciebie obszerny cytat? Może to jednak nie o cytat Ci chodziło?
@Amelja
"Moim zdaniem jak już musicie jeść mięso i nie chcecie się postawić w roli ofiary, to nie powinniście przykładać ręki do chowu przemysłowego (chociaż Ci, którzy mają taką możliwość) oraz powinniście zrezygnować z jedzenia dwutygodniowych zwierząt, bo ich matki bardzo przeżywają rozłąkę, a maleństwa czują się zagubione."
A teraz "skonfrontuj"to z tym, że Bóg nie lubi niepotrzebnego cierpienia oraz pomyśl również nad tym, że ludzie nie jedzą mięsa, bo Bóg mówił, że można, TYLKO DLATEGO, ŻE IM SMAKUJE (ROZUMIEM, ŻE TO CIĘŻKO POJĄĆ, TAK SAMO JAK FAKT, ŻE LUDZIE MAJĄ GDZIEŚ MENU SWOICH PRZODKÓW), zastanów się również nad tym, dlaczego skoro mięsko takie dobre, a zwierzęta są podległe ludziom, Bóg nie wspomniał słowem o tym, że można zabijać w Raju.
"Takie są przepisy, są też kontrole, które służą temu, by pilnować ich przestrzegania."
Pisałam o jednym przepisie. Dotyczył on zabijania zwierząt w późnej ciąży. Nie wiem, czy kojarzysz. "Humanitarne"przepisy pozwalają też na rozłąkę matki z dzieckiem. Skutkiem czego są czasami (bo nie wiem, czy zawsze) bóle głowy różnych ludzi o różnych poglądach, bo te maluchy drą się jak opętane. Ale ja się im nie dziwię. Oczywiście może nie chodzi im o konkretną krowę, tak samo jak i krowom o konkretne małe zwierzę, ale z tego co kojarzę, to nie ma tak dobrze, że na miejsce cielaka ZAWSZE pojawia się inny maluch i na miejsce krowy pojawia się inna. Nie ma tak dobrze. A i ciekawostka. Pisałam w sprawie uboju w ciąży do niektórych polityków i zawsze zostawałam olewana. Co najbardziej śmieszne pisałam do prezesa czy wiceprezesa (czy jak tam się to stanowisko nazywa) Towarzystwa Miłośników Zwierząt, który pracuje w Sejmie. A i nie, nie pisałam im o Obcych czy innych sprawach, więc daruj sobie jakieś złośliwości. Jeśli jakimś cudem gdzieś kiedyś będę mogła wziąć udział w debacie publicznej na temat zwierząt, to pokażę publicznie jacy to z nich miłośnicy zwierząt. Z tego co kojarzę to CHYBA napisałam do Roberta Biedronia (dodam jeszcze raz, że nie jestem tego pewna, wiem, że miałam do niego w tej sprawie napisać). Jeśli ktoś będzie na tych okrutników głosował, to też będzie znaczyło jakim jest "miłośnikiem zwierząt".
"Zwierząt nie obdziera się ze skóry żywcem."
No patrz, a Chińczycy to robią. Nie przeszkadza to "miłośnikom zwierząt"(na pewno część tak się z nich nazywa) wspierać to okrucieństwo.
Zrozum żaden wyrób nie zniknie całkowicie nawet na kilka miesięcy, chociażby nie wiadomo do jakich okrucieństw chodziło, więc ludziom (a właściwie części) nie chodzi o żaden humanitaryzm. No może niekoniecznie chodziło o zniknięcie. Po prostu nie doszłoby do żadnych masowych protestów wszystkich mięsożerców, gdyby mięso zawsze wiązało się z okrucieństwem. Za bardzo lubicie smak mięsa, żeby zrezygnować z niego w imię wspólnego protestu. Tylko nie pisz bzdur, że nie zrezygnowali by Ci, którzy postrzegają zwierzę jako rzecz. A i to chyba Ty odpisałeś mi coś na moją uwagę o średniowieczu. Otóż źle się wyraziłam. Niekoniecznie miałam na myśli średniowiecze. Z tego co wiem Leonardo Da Vinci był wegetarianinem. On chyba raczej nie klepał biedy.
Część I:
Dlaczego Wy w ogóle dyskutujecie z weganami? - Oni przecież nikomu nic złego nie robią. Wyznają swoją filozofię i niech im tak będzie. Popatrzcie na nich bardziej litościwie.
Jedzie taki weganin na obóz pod namiot, gdzie żywienie jest zbiorowe. Ma problem, bo musi jeść szyszki. Nikt przecież nie będzie specjalnie zasuwał po okolicznych wsiach, żeby zdobyć produkty sojowe. No, chyba że ten weganin ma bardzo silną pozycję. Jeśli nie, sam zasuwa po paszę dla siebie.
Idzie taki weganin do restauracji i okazuje się, że nawet sałatki nie powinien zamówić, bo ta ma w sobie majonez, a majonez to przecież jajka, a jajka to przecież coś odzwierzęcego. No to taki weganin może sobie co najwyżej wypić Nałęczowiankę, albo iść do innej restauracji. A niech sobie idzie. Jeśli ma telefon, to zawsze może urządzić sobie konferencję z przyjaciółmi, którzy zostali we wcześniejszej knajpie.
Weganinowi trafia się okazja do spędzenia wymarzonego urlopu - nawet na Księżycu, last minute, jedyne 99 zł i all inclusive. Płaci, jedzie, a w barze co? - mięso, jajka, sery. W (_,_) sobie może wsadzić to swoje all inclusive, bo albo padnie z głodu, albo straci urlop w ciągłych spacerach do sklepów, gdzie kupi trawę, czy inne zielsko. Z jego 99 zł zrobi się nagle 599 zł. Spoko - weganin ma na to kasę, nie wydaje przecież w ciągu roku na cielęcinę.
Idzie taki weganin na imieniny do cioci, a ciocia mu bach - klopsiki serwuje. I niech teraz weganin tłumaczy cioci, że wspaniale gotuje, ale jego filozofia żywieniowa nie pozwala mu tego skosztować... No to ciocia smutna kiwa głową, leci do kuchni i po godzinie przynosi makaron ze szpinakiem. Ojj, szkoda cioci. Makaron jest na jajkach robiony, ciocia zapomniała, a weganin znowu kręci nosem. Ciocia chwyta kurtkę, podaje ją weganinowi i obrażona wyprasza go ze swoich imienin. Cała rodzina jest w konsternacji, a najbliżsi weganina nie wiedzą, gdzie wzrok podziać. CDN
Część II:
Na randkę taki weganin również może umówić się tylko z kimś podobnym do siebie. Każdy inny albo ucieknie, gdy usłyszy warunki, albo ucieknie, gdy wyobrazi sobie prowadzenie wspólnego gospodarstwa i koszty kilku różnych pojedynczych obiadów. Jaki odsetek potencjalnych partnerów odpada? - Moim zdaniem spory, więc taki weganin musi szukać sobie towarzysza w bardzo wąskim gronie. Załóżmy, że takiego znajdzie. Oczywiście przypadkiem. Powstanie dziecko. Taki weganin usłyszy najpierw od rodziców, potem od lekarzy, jak powinna wyglądać dieta tego dziecka, żeby się prawidłowo rozwijało, ale weganin przecież nie może się na to zgodzić. Będzie musiał kombinować, by zaspokoić potrzeby organizmu tegoż dziecka produktami zastępczymi. Gorzej, jeśli okaże się, że one nie wystarczają i dziecko rozwija się z niedoborami tego czy tamtego. Znowu lipa, a frustracja narasta. Taki weganin musi stoczyć wielką walkę ze swoimi rodzicami (czyli dziadkami dziecka), rodzeństwem, nauczycielami, psychologami i wszystkimi, którzy będą próbowali wpłynąć jakoś na jego myślenie. Dla dobra samego dziecka, rzecz jasna. Generalnie przerąbane.
Jeśli dziecko wychowywane na soi i trawie dożyje wieku szkolnego, to pewnie do niej w końcu trafi. W szkole być może byłoby dobrze, gdyby jadało obiady, bo rodzice zapracowani i późno wracają do domu. Takie dziecko pewnie obiadu nie zje, bo rodzice kategorycznie się temu sprzeciwią. Biedactwo, bo w szkołach dają mięso, jajka, makarony, zupy na "kości"i desery z bitą śmietaną. Plus jest taki, że takie dziecko najszybciej nauczy się samodzielności - żeby samodzielnie zdobywać sobie pożywienie. Gorzej, gdy temu dziecku uda się dożyć nastu lat i zapragnie mieć przyjaciół. Wtedy przegrało z kretesem. Jego potencjalni przyjaciele wszak chadzają na kebaby i pizzę, popijają piwem i palą fajki. Taki lamus, co je trawę, bo mamusia i tatuś tak każą, nie ma czego szukać wśród takiego towarzystwa. Więc dziecko zaczyna się buntować. Buntuje się, buntuje, ucieka z domu, szantażuje... Robi sto różnych rzeczy na złość rodzicom, bo po prostu się nie zgadza z ich chorym myśleniem. Rodzice zrozpaczeni w końcu wywieszają białą flagę, bo przecież kochają swoje dziecko. No i w końcu kupują mu hamburgera w McD. Dziecko zjada go ze smakiem, mlaska, beka donośnie i wszyscy świętują happy end.
Szkoda tylko, że rodzice okazali się cieniasami w swoich przekonaniach, ale... -dobre i to.
Pozdrawiam wszystkich zagorzałych wegan! Życzę wytrwałości :-)
Dominiko, złe pytanie. Prawidłowe brzmi:
Dlaczego pozwolił na to po potopie.
Widocznie taka była potrzeba.
Zaczełaś zaadresowaną do mnie odpowiedź znamiennym tekstem: "moim zdaniem"a dalej
się powtarzasz oburzając na to, że ludziom coś smakuje. Tak jesteśmy stworzeni. Musimy jeść aby żyć a żebyśmy chcieli jeść nie może to być traumatycznym przeżyciem.
Gdy Bóg zazwalał aby ludzie jedli mięso oni jeszcze nie wiedzieli czy im to smakuje. Smakuje bo jest naszemu organizmowi potrzebne.
Zauważ, że zdolność odróżniania smaków
pochodzi od Boga.
Ale ja nie zamierzam pisać żadnych złośliwości...
Co do uboju ciężarnych krów, to poszukałam na ten temat i wychodzi na to, że nie jest to masowa praktyka, tylko kant rolników, żeby sprzedać krowę z jak największą wagą do rzeźni. Nie wiem, jak reagują na to rzeźnie, ale jeśli normalnie nie ubijają cieląt, to raczej już drugi raz od takiego rolnika nie kupią.
Przed zabieraniem krowie cieląt nic się rzeczywiście nie poradzi, taki już mleczny przemysł, krowa po ocieleniu daje najwięcej mleka.
W UE zwierzę musi być ogłuszone podczas uboju. W Chinach to i ludzi nie ogłuszają, późne aborcje też modne. Ale tam już europejskie protesty nie sięgną.
Z doświadczenia jeszcze powiem, że jak ktoś na wysokim stanowisku krzyczy o ochronie zwierząt, to robi to, bo to się sprzedaje i jest "na topie"(podobnie jak geje). Osoby, które chcą coś zmienić, są z reguły zagłuszane.
I jeszcze coś: to nie jest tak, że ludzie, którzy jedzą mięso, nie protestują, bo za bardzo lubią jego smak. Oni nie protestują, bo po prostu ich to nie obchodzi. I w większości przypadków uważają protesty za bezsensowne. Chociaż nie do końca rozumiem, o co ci chodzi z protestami na koniec komentarza, może to kwestia godziny, ale jakoś mi ta końcówka się kupy nie trzyma...
Narobiliście mi tymi komentarzami smaka na krwistego steka, Mniam Mniam
Wiecie co, kochani? Od razu widać, że w Polsce wcale nie jest tak źle - gdyby trwała wojna, albo Polacy byliby w sposób widoczny zaszczuwani przez inny naród, od razu by wam się zmieniły priorytety i podejście do codziennego życia byłoby zdrowsze. Dawniej ludzie nie wymyślali sobie na siłę problemów, bo co chwilę były jakieś konflikty i trzeba było się bronić. A teraz? Wybitny przykład mamy powyżej mojego komentarza.
Ma ktoś z was jakiś naprawdę poważny problem? Nie? To się tylko cieszcie.
Nie będziesz mi mówiła jakie mam jeść mięso i czy w ogóle mam je jeść, chce to jem, nie to nie i tyle. A wy fanatycy wegetarianizmu nie zaglądajcie mi w talerz bo ja wam nie zaglądam. Jesteśmy wolni i każdy może jeść co mu smakuje.
"Jakie to żałosne. Być tak przywiązanym do JAKIEGOKOLWIEK (naprawdę mam na myśli jakikolwiek rodzaj, dodam, że krytykowałabym też kogoś, kto na myśl, że nie byłoby na przykład jogurtów pitnych, jogurtów o danym smaku, naleśników rozpacza) rodzaju jedzenia, żeby albo niemalże płakać albo popaść w jakąś obsesje i myśleć tylko o danym produkcie."
A odwróćmy sytuację: co byś zrobiła, gdyby nagle nakazano jeść mięso i byłabyś mimowolnie nim karmiona? Czy nie popadłabyś w depresję czy obsesję (jak wolisz)? Jak dla mnie to Tobie obecnie bliżej do tego stanu.
A tak naprawdę udawanie warzywka często - gęsto kończy się zaraz jak tylko taka Marchewa pokroju Dominiki zajdzie w ciążę. Już na tym etapie dziecko "zaczyna się buntować. Buntuje się, buntuje, szantażuje... Robi sto różnych rzeczy na złość rodzicom, bo po prostu się nie zgadza z ich chorym myśleniem."
no to chyba normalne? nie ma niewinnych doroslych a wybor miedzy niewinnym a winnym zyciem jest przeciez prosty?
Ktoś musi umrzeć, żeby żyć mógł ktoś inny. We wszystkim musimy zachować umiar. Nie można zabijać zwierząt dla zabawy. Śmieszą mnie ludzie którzy będą wzywać klientów w sklepie mięsnym od morderców, jak i ci dla których cierpienie zwierząt jest tematem do żartów.
"Dominiko, złe pytanie."
Nie, to nie jest złe pytanie, tylko niewygodne i zmusza do myślenia. Więc słucham czemu.
"Smakuje bo jest naszemu organizmowi potrzebne"
Hahahaha. Nie odróżniasz potrzeb od zachcianek. Ja też mogłabym gadać bzdury, że jem sałaty, bo mają witaminy. Tylko, że widzisz mogłabym je zastąpić czymś innym. O potrzebach to mogą mówić Eskimosi, którzy są w ciężkiej sytuacji. A nie biały człowiek, który ma taki wybór, że głowa mała.
@boczek
"Co do uboju ciężarnych krów, to poszukałam na ten temat i wychodzi na to, że nie jest to masowa praktyka, tylko kant rolników, żeby sprzedać krowę z jak największą wagą do rzeźni. Nie wiem, jak reagują na to rzeźnie, ale jeśli normalnie nie ubijają cieląt, to raczej już drugi raz od takiego rolnika nie kupią."
Nie żaden kant. Kant to oszustwo, a WSZYSTKO JEST ZGODNE Z PRAWEM.
"Przed zabieraniem krowie cieląt nic się rzeczywiście nie poradzi, taki już mleczny przemysł, krowa po ocieleniu daje najwięcej mleka."
Można zacząć od własnego podwórka, o ile się ja ma i nie kupować małych cieląt (powód, żeby się nie darły i nie wkurzały tym innych też jest dobry) i/albo spróbować zrobić sobie samemu chociażby mleko roślinne albo je kupić. "Jeśli ktoś będzie na tych okrutników głosował, to też będzie znaczyło jakim jest "miłośnikiem zwierząt"."Tego nie rozumiesz?
@Jaśnie Pan "Nie będziesz mi mówiła jakie mam jeść mięso i czy w ogóle mam je jeść, chce to jem, nie to nie i tyle. A wy fanatycy wegetarianizmu nie zaglądajcie mi w talerz bo ja wam nie zaglądam. Jesteśmy wolni i każdy może jeść co mu smakuje."
Pisałam o takim podejściu do SUPQ. Wciśniej ctrl +f, wpisz SUPQ i zobacz, co mu napisałam. Zdziwisz się. @razz
"A odwróćmy sytuację: co byś zrobiła, gdyby nagle nakazano jeść mięso i byłabyś mimowolnie nim karmiona? Czy nie popadłabyś w depresję czy obsesję (jak wolisz)? Jak dla mnie to Tobie obecnie bliżej do tego stanu."
Skupiłam się na sytuacji związanej w embargo, więc do tego się odniosę. Właśnie wyobrażam sobie, że w Polsce nie ma warunków do uprawy roślinności i nie może jej przywozić. Chcąc przeżyć, muszę jeść mięso. Jak już napisałam nie jestem słaba i żałosna, więc nie dramatyzowałabym. Jeśli ktoś w takiej sytuacji by dramatyzował, TO ZNACZY, ŻE JEST PO PROSTU CIENKI i podnosi jedzenie do rangi sensu życia. Pozostaje mi tylko to skwitować to tak: hahahahahahahaha. Oczywiście miałabym poważny problem, gdyby mięso mi w ogóle nie smakowało (dodam, że według mnie jest ono bardzo cienkie w smaku, od zawsze tak myślałam, nawet wtedy, kiedy się nie zastanawiałam nad losem zwierząt, bardziej mnie jara tarta z grzybami niż na przykład kurczak), ale starałabym się powoli do niego przyzwyczajać.
"Ktoś musi umrzeć, żeby żyć mógł ktoś inny."
Będę wyjątkowo miła, bo naprawdę miałam się inaczej zachować. Nie chodzi o samo życie, tylko o życie ze smakiem;)
"A tak naprawdę udawanie warzywka często - gęsto kończy się zaraz jak tylko taka Marchewa pokroju Dominiki zajdzie w ciążę. Już na tym etapie dziecko "zaczyna się buntować. Buntuje się, buntuje, szantażuje... Robi sto różnych rzeczy na złość rodzicom, bo po prostu się nie zgadza z ich chorym myśleniem.""
Ehh. To takie ciężkie wpisać w google kobieta w ciąży a wegetarianizm, albo weganizm. W jakich czasach ja żyję. Są ludzie, którzy nie jedzą owoców. Twoim zdaniem powinnam nazywać ich jagnięcymi pomidorami i pisać o problemach z ciążą. Hahahahahah. Twój komentarz leci na "Czytam mięsożernych trolli dla beki". Nie wiem, kim jesteś, ale pisz tak więcej, bo uwielbiam się śmiać.
Służę Dominiko/Marchewo, miał być żartobliwy :D. Większość komentarzy tutaj pisanych jest dla beki. Tak jak też większość weganek i wegetarianek łamie swoje zasady w czasie ciąży.
Nie da się zastąpić białek z mięsa żadnymi innymi pochodzenia roślinnego, więc brak mięsa w diecie jest dla nas negatywny. Ludzie jedzą mięso dla większej zdrowotności, a nie dla smaku, to jest zapisane w naszej naturze. Na tym wali się cała twoja koncepcja.
Większość ludzi nie jest wstanie kupować mięsa z tych prawidłowych źródeł, więc trudno, żebyś wyskakiwała z takimi pretensjami. Nie mamy też wpływu na sposób przetrzymywania oraz okres życia zwierząt do uboju, mimo że tak bardzo chcesz nam przypisać za to winę, jak widzę.
Wegetarianizm istniał w średniowieczu, bo (uwaga, zaszokuję cię zapewne..) też mieli wolną wolę! Tak jak my teraz. I moja wolna wola sprawia, że mogę zdecydować, że chcę jeść mięso, uwielbiam jego smak i wiem, że potrzebuję wartości odżywczych w nim zawartych. I to jest okej Tymczasem ty posiadając wolną wolę decydujesz się odrzucić jedzenie mięsa. I to też jest okej.
Tak, są ludzie, których by poje.ało od braku mięsa, ale są to ludzie równie skrajni jak ty, tylko na drugim biegunie. Jak faszyzm i socjalizm. A właśnie najlepiej znaleźć złoty środek i odejść od obu tych skrajności. Równie śmieszne jest panikowanie przez brak mięsa, jak żałosne piętnowanie ludzi je jedzących.
Ty do mnie mówisz? Chyba coś ci się pomyliło? Przytaczasz nie moją wypowiedź?
Ty do mnie mówisz? Chyba coś ci się pomyliło? Przytaczasz nie moją wypowiedź.
Wstaję rano, mam chęć zjeść na śniadanie jajka- jem jajka.
Mam chęc na rybę- jem rybę
Mam chęc na kiełbase- jem kiełbase
Mam chęć na kiełki, pomidory ogórki, sałate- jem je!!!!
Ludzie!!!!- Co się z wami dzieje?!
Jakaś debilka dominika pieprzy głupoty, a wy sie z nią kłucicie?
Ciekawe czy w przypadku choroby zagrażającej życiu, wybrała by śmierć zamiast leków które uratowały by jej życie , a które testowane były wczesniej na zwięrzętach lub zawierałyby jakiś odzwierzęcy składnik!!
@kot
"Ludzie jedzą mięso dla większej zdrowotności, a nie dla smaku, to jest zapisane w naszej naturze"
Tylko, że widzisz geniuszu, zazwyczaj ludzie nie jedzą tego co im smakuje. Na tym się wali cała Twoja koncepcja.
"Nie da się zastąpić białek z mięsa żadnymi innymi pochodzenia roślinnego, więc brak mięsa w diecie jest dla nas negatywny."Więc weganie i wegetarianie fałszują wyniki swoich badań?
"Większość ludzi nie jest wstanie kupować mięsa z tych prawidłowych źródeł, więc trudno, żebyś wyskakiwała z takimi pretensjami."Czyli jednak mniejszość jest w stanie kupować z prawidłowych źródeł?
"Wegetarianizm istniał w średniowieczu, bo (uwaga, zaszokuję cię zapewne..) też mieli wolną wolę! Tak jak my teraz."
Nie rozumiem, skąd miałbyś wywołać u mnie szok.
A i, żeby była jasność, przeczytaj sobie to co napisałam SUPQ. Porównaj sobie jego wiadomość i Twoją i przestań dorabiać sobie teorie o naturze pisząc w imieniu mięsożerców. Jeśli nie przestaniesz, to zastanów się nad tym, co robią ludzie, kiedy czegoś nie lubią ze smaku.
@Katasza
"Służę Dominiko/Marchewo, miał być żartobliwy :D. Większość komentarzy tutaj pisanych jest dla beki. Tak jak też większość weganek i wegetarianek łamie swoje zasady w czasie ciąży."
Raz przesadzasz, dwa chyba przez to co jem chyba przestałam mieć poczucie humoru;)
@kokodżambo
Tak, do Ciebie. Wiem, że przytoczyłam nie Twoją wypowiedź (bo ta część była do kogoś innego).
Dobra, ludzie. Chyba już nie ma sensu mi odpowiadać, bo nie sądzę, żebym odpisała. Za dużo czasu mi to zajmuje. Powinnam się zająć czymś bardziej wartościowym, nauką, czytaniem książek, ćwiczeniami (z góry dziękuję za uwagi typu: "widać, że nie poświęcałaś dużo czasu na bardziej wartościowe rzeczy, bo głupoty piszesz) itd. Dziękuję ludziom, którzy nigdy sobie nie zadali pytania "Co robią zazwyczaj ludzie z jedzeniem, którego nie znoszą?"i ludziom zasłaniającym się naturą, przodkami za minuty śmiechu. Kocham Was!;) Bez was mój świat byłby trochę bardziej nudny.
Dodam, że przepraszam za to, że moje wiadomości niby napisane są do jeden osoby, a wychodzi na to, że do kilku.
PS.
@Katasza
Wysłałam już wiadomość ze screenem, ale nie sądzę, żeby ktoś z tak wielkim poczuciem humoru się obraził. Ta strona jest na facebooku. Zajrzyj, bo sądzę, że warto;)
Następna nawiedzona weganka która myśli, że jak naubliża komuś to uratuje świat zwierząt. Ja naprawdę szanuje odmienność upodobań żywieniowych, tylko wkurzają mnie ludzie którzy na siłę obrażają mnie, bo nie podzielam ich upodobań.A ten fragment mnie po prostu rozwalił: "Gdyby zakazano na przykład zabijania na przykład świń i bydła przez jakiś okres czasu (żeby poradzić sobie z epidemią), to część z was popadła by w rozpacz. Jakie to żałosne. Być tak przywiązanym do JAKIEGOKOLWIEK (naprawdę mam na myśli jakikolwiek rodzaj, dodam, że krytykowałabym też kogoś, kto na myśl, że nie byłoby na przykład jogurtów pitnych, jogurtów o danym smaku, naleśników rozpacza) rodzaju jedzenia, żeby albo niemalże płakać albo popaść w jakąś obsesje i myśleć tylko o danym produkcie."
Tak wpadłam w depresję i obsesję ponieważ nie mogłam dostać kurczaka z marketu.
Lecz się dziewczyno.
1. Co? Zazwyczaj ludzie nie jedzą tego, co im smakuje? Skąd masz takie dane niby? Wszyscy w moim otoczeniu jedzą to, co chcą (czyli to, co im smakuje), no chyba że ktoś akurat jest na ścisłej diecie.
2. Mniejszość jest w stanie kupować z prawidłowych źródeł, bo źródeł tych jest mało, ale dla mniejszości wystarczy. Jednak system "prawidłowy"jest nieskalowalny i nie potrafi wyprodukować żywności dla większości. Naprawdę cię to dziwi? Jak jest duże zapotrzebowanie, to nie unikniesz masówki! Po prostu ekologicznymi metodami nie da się wyżywić wszystkich, bo dają za mało produktów za dużym nakładem finansów, czasu i pracy.
Kończ rzeczywiście, bo coraz bardziej wychodzi na to, że nie masz pojęcia o tym, jak działa świat. Trochę w urojeniach żyjesz. Wiem i tak, że mój komentarz cię rozśmieszy ("och, jacy ci mięsożercy są głupiutcy"), ale pociesz się tym, że mnie twoje też śmieszą, zwłaszcza, że czytałam ostatnio wypowiedzi wegetarian i wegan, którzy wstydzą się takich argumentacji jak twoje :)
Nie podrabiają swoich wyników badań, bo nie szkodzi to niektórym aż tak jednak nie da się by wszyscy przeszli na weganizm/wegetarianizm. Piszesz to tak, jakby ludzie którzy nie mogą przestać jeść mięsa byli małym procentem, a jest to naprawdę duża grupa:
-dzieci i młodzież, które potrzebują dostępu do wszystkich aminokwasów;
-ludzie pracujący fizycznie;
-ludzie których nie stać na dietę wegańską (nie spotkałam się jeszcze żeby była porównywalna ceną z normalną dietą i dobrze zbilansowana zarazem);
-ludzie, którzy po prostu mają słabe wyniki jeśli brakuje im mięsa. I z tego wychodzi naprawdę masa ludu.
Naprawdę nie da się znaleźć wszystkich białek w roślinach, ponieważ nie zawierają one niektórych budujących białka aminokwasów.
Miałabym wywołać u ciebie szok, ponieważ podałaś fakt, iż wegetarianizm istniał w średniowieczu jako ciekawostkę. Czyli, upraszczając, ciekawostką jest, że ludzie w średniowieczu też mieli wolną wolę? Niezbyt ciekawe i zaskakujące.
Nie dorabiam teorii o naturze. Gdyby nasi przodkowie nie jedli mięsa to on by nie mógł i tak go jeść, bo jego żołądek nie byłby w stanie strawić mięsa. To zupełnie co innego gdy zwierzę jest wszystkożerne, a co innego gdy mięso- lub roślinożerne. A my jesteśmy wszystkożerni z natury.
Zastanawia mnie twoje wyciąganie pomniejszych akapitów a ignorowanie sensu całości.
Dzieci i nastolatki mogą żyć ZDROWO bez mięsa. Tak, wiem, że ciężko jest się z tym pogodzić, że istnieją nastolatki i żyją sobie one bez mięsa.Chcesz, to podam Ci nazwy kilku stron? Nastolatki zabiją Cię śmiechem, a matki dzieci wegetarian i wegan wykopią grób i zakopią ciało. Pokażą Ci jak to negatywnie działa na nich życie bez mięsa. A i oprócz weganizmu jest wegetarianizm. Raczej nie jest aż tak drogi. Co do pracy fizycznej, to jakaś dziewczyna na forum mówiła, że ma ojca wegetarianina. Podobno jest górnikiem.
"NIE DA SIĘ zastąpić białek z mięsa żadnymi innymi pochodzenia roślinnego, więc brak mięsa w diecie jest dla nas negatywny. Ludzie jedzą mięso dla większej zdrowotności, a nie dla smaku, to jest zapisane w naszej naturze."
"Nie podrabiają swoich wyników badań, bo nie szkodzi to niektórym aż tak"
Porównaj te wypowiedzi. Nie jestem odpowiedzialna za to co miałeś na myśli. Mi chodziło o to, że są ludzie, którzy mogą sobie żyć ZDROWO bez mięsa i, że zazwyczaj ludzie rezygnują z tego, czego NIE LUBIĄ. Rezygnują, rozumiesz? Zazwyczaj ludzie mają gdzieś co jedli ich przodkowie. Gdyby nasi przodkowie nie jedli mięsa, bo nie chcieli, to i tak jadłbyś mięso, GDYBYŚ MÓGŁ! Ja jem sałatki, naleśniki, orzechy, zapiekanki, ciasta, makarony z sosami, kotlety (na przykład z płatków śniadaniowych albo kalafiora), pierogi, tarty, chłodniki, zupy -kremy, bo LUBIĘ! Podobnie jak mięso lubią mięsożercy. Ja tylko korzystam z okazji, że mogę to jeść, bo mam taką, a nie inną budowę, ale nie stosuję tego jako GŁÓWNEGO ARGUMENTU (nawet mi nie przyszło na myśl, aby wcześniej o tym pisać, bo mam GDZIEŚ, TAK SAMO JAK I NAJPEWNIEJ TY, CO JEDLI NASI PRZODKOWIE I NIE POTRZEBUJĘ SZUKAĆ SOBIE ARGUMENTÓW ALBO WYMÓWEK ALBO PISAĆ UWAG, KTÓRE W RZECZYWISTOŚCI MNIE NIE OBCHODZĄ), bo mnie (podobnie jak pewnie Ciebie) nie obchodzi jadłospis przodków. Gepardy i ich natura też mnie nie obchodzi.
@boczek
"Wiem i tak, że mój komentarz cię rozśmieszy ("och, jacy ci mięsożercy są głupiutcy"), ale pociesz się tym, że mnie twoje też śmieszą, zwłaszcza, że czytałam ostatnio wypowiedzi wegetarian i wegan, którzy wstydzą się takich argumentacji jak twoje :)"
Za bardzo bierzesz to do siebie. Zwykli ludzie po prostu mają gdzieś co jedli ich przodkowie, co robią lwy i inne fakty. Dodam, że napisałam co sądzę o takich ludziach jak SUPQ. On nie napisał słowa na przykład o lwach i chwała mu za to!
Co do pierwszego zdania, to była pomyłka.
@mimowszystko
Przesadzasz z tym kurczakiem.
A Ty przesadzasz ze swoim nawracaniem na "dobrą drogę".
Ty naprawdę nie masz poważniejszych problemów?
Nie che mi się wchodzić w szczegoły (wkrotce napisze wlasnego Yafuda) ale niejedzenie mięsa wprowadza w poważne problemy zdrowotne - u mnie stwierdzono w badaniu krwi istotny brak potasu (odpowedzialnego za prawidlowa prace serca) - bo ze wzgledu na stres (podatnosc na nadcisnienie) postanowilem kilka dni nie jesc miesa aby zbic cholesterol.
http://nutritiondata.self.com/ Wpisz sobie cokolwiek wegetariańskiego i zobacz sobie jak jest z tym białkiem. A i rozumiem, że dasz sobie głowę uciąć, że nie było w Twoim życiu od powiedzmy wieku osiemnastu lat tygodnia, w którym nie dostarczyłbyś sobie białka, skoro tak bardzo Ci to przeszkadza u wegetarian, prawda? Bo przecież nie zarzucałbyś komuś, czego sam nie dopełniasz?
To tak jakbym ja się rzucała, że NIE WOLNO W OGÓLE ZABIJAĆ ZWIERZĄT bez względu na to, czy one Cię zaatakują, czy nie, a samemu zostałabym myśliwym.
Ale raczej jesteś na tyle mądry, że nie odnosisz tego do innych wegetarian czy tam wegan;) A byłeś u dietetyka? Moim zdaniem jak się bardzo, ale to bardzo chce zachować zdrowie, to powinno się do niego pójść (nawet jeśli się chce jeść mięso).
@mimowszystko Tak, moim problem jest to, że na przykład zwierzęta-matki cierpią albo, że ludzie twierdzą, że w Polsce nie ma okrutnych przepisów. Istotnym problem było również to, że za oknem wydzierał mi się kilkutygodniowy malec, który chciał "matki", bo to jest ciężkie, podając się za "miłośnika zwierząt"poczekać aż trochę podrośnie. Naprawdę ludzie sprzedają trochę podrośnięte cielęta. Problemem jest również to, że zwierzęta zamarzają w drodze do ubojni. Ale co tam, to tylko takie małe koszty, po to, żeby ktoś KTO MA MOŻLIWOŚĆ nie brał sobie JAK NAJWIĘCEJ MOŻE jedzenia od dziadka ze wsi i myśliwych (nawet dokładając do tego trochę mięsa ze sklepów), tylko korzystał w 99,9 procenta przypadków z chowu przemysłowego na przykład i jeszcze bezczelnie podawał się za wielkiego miłośnika zwierząt. Naprawdę nie wszyscy mięsożercy muszą nimi być. ostatnio na przykład zetknęłam się z człowiekiem, który się zastanawiał nad tym, czy powinno się karać znęcanie się nad zwierzętami. Jakoś nie wyczułam, żeby z jego wypowiedzi można było wyczuć "ach, jak ja kocham zwierzęta", "uwielbiam wszystkie pieski"i "tak mi zależy na tym, żeby wszystkie pieski miały dobre życie". Nie nawiązywał też do dawnych czasów, przodków czy gepardów.
Słabą masz wolę, miałaś już nie marnować tu na nas czasu - i tak nikogo nie przekonasz.;)
I nie wiem, jak twoja odpowiedź ma się do mojego komentarza.
A właściwie po co ty to wszystko piszesz?
"Istotnym problem było również to, że za oknem wydzierał mi się kilkutygodniowy malec, który chciał "matki"(...)"
Czy to nie u tego rolnika, u którego każesz kupować mięso, ten malec się wydzierał?
Ty chyba trollem jesteś... Albo na tyle zakompleksiona, że próbujesz na siłę zwrócić na siebie uwagę.
Ale zrozum, że to nie przepisy są okrutne, ale ich brak! Istnieją przepisy tylko dotyczące zakazu uboju krowy zaraz przed cieleniem, w innym przypadku nie ma regulacji. Jest to wykorzystanie luki prawnej.
Nie każdy ma dziadka na wsi, nie każdy ma dziadka w ogóle, nie każdy ma rodziców, nie każdy ma kogokolwiek, kto jest w stanie zaopatrywać go w mięso od tradycyjnego rolnika. Tego też nie rozumiesz?
Ja się nie podaję za miłośnika zwierząt, przynajmniej nie wszystkich. W ogóle to, że ktoś kocha pieski i kotki, nie oznacza, że będzie też kochał krowy i świnie.
@boczek
Tak, że próbowałam Ci przekazać, że nie naśmiewam się z Ciebie .Przeczytaj sobie jeszcze raz Twoje wypowiedzi. I porównaj je z tym z czego się naśmiewam. Być może wyjdzie, że mam sklerozę. Jeśli tak, to chyba muszę coś z tym zrobić. Z góry dziękuję za polecania wysłania mnie do psychiatry. Ja was wyślę do Obcych, jak tylko będzie taka możliwość. Pofilozofujecie sobie;)
@mimowszystko
"Czy to nie u tego rolnika, u którego każesz kupować mięso, ten malec się wydzierał?"
Raczej nie, chociaż jeśli ktoś się uprze.
@boczek
"Ale zrozum, że to nie przepisy są okrutne, ale ich brak! Istnieją przepisy tylko dotyczące zakazu uboju krowy zaraz przed cieleniem, w innym przypadku nie ma regulacji. Jest to wykorzystanie luki prawnej."
Przepis mówi wyraźnie, że MOŻNA sprzedawać zwierzę w późnej ciąży na ubój. Nie można tylko pod koniec ciąży, chyba, że ja coś źle pamiętam. Ale i tak część ludzi, którzy pewnego dnia by odkryli, że do ich mięska dodaje się mięso z płodów, stwierdziliby, że spoko, po co marnować mięso i zmieniać przepisy, skoro to takie smaczne. W U.S.A. je się dwudniowe cielaki, w bodajże Indonezji zjada się zwierzaki, które jeszcze się nie wykluły z jaja. Co kraj, to obyczaj. Dla jednego jedzenie na przykład jajek z zapłodnionymi jajkami jest spoko, bo to smaczne, dla innego to skrajnie obrzydliwe.
"Nie każdy ma dziadka na wsi, nie każdy ma dziadka w ogóle, nie każdy ma rodziców, nie każdy ma kogokolwiek, kto jest w stanie zaopatrywać go w mięso od tradycyjnego rolnika. Tego też nie rozumiesz?"
Przyznałeś, że część ma. Ja napisałam, o MOŻLIWOŚCIACH ludzi. Widzisz coś, czego nie ma. Tak, wiem, że to chaotycznie napisane, ale gdybyś się wysil, to zauważyłbyś o o kim mówię, że powinien brać jak najwięcej mięsa. Co do przepisu to zerknę zaraz do niego. A i tak z ciekawości, bo być może coś o tym wiesz. Mielenie kurcząt żywcem (to znaczy kogutów) i zamarzanie zwierząt zimą, też wynika z braku przepisów? A jedzenie mięsa zimą kiedy ma się zamienniki, wiedząc, że zwierzęta przymarzają do podłogi przyczepy i (to jest słowo klucz to "I") robienie z siebie na siłę wielkiego miłośnika wszystkich zwierząt z czego Twoim zdaniem wynika? Gdybym ubierała się w naturalne futra, nie kreowałabym się na wielką miłośniczkę norek. Jem warzywa i naprawdę nie robię z siebie wielkiej miłośniczki robaków, które zginą podczas różnych procesów chemicznych, co oczywiście nie zmienia faktu, że im współczuję, ale nie mogę przeżyć zachowując zdrowie wywalając z mojego jadłospisu warzywa.Tylko teraz się nie czepiaj, że nikt tutaj się tak nie kreuje. Jest dużo ludzi, którzy tak robią.
Pozwolę sobie odwołać się do tego co wcześniej napisałeś. Także sprawdź do jakiego komentarza jest moja odpowiedź. Co do przepisów, to logiczne jest, że tego jeśli coś nie jest nielegalne to można to zrobić. Zresztą czego Ty byś chciał, żeby był jakiś nakaz, że trzeba zabić w trakcie ciąży tak kilkanaście razy do roku? Żeby ktoś napisał jasno, że można legalnie zabić w trakcie ciąży? Przecież tam jasno widać, że ktoś chciał przez jeden przepis ogłosić legalność zabijania w powiedzmy szóstym miesiącu ciąży, o ile ciąża trwa powiedzmy dziesięć miesięcy. Przecież Ci ludzie, którzy stworzyli ten przepis (KTÓRY TRZEBA ZMIENIĆ, CZYLI TEN PRZEPIS JEST JEDNAK ZŁY, BO STWARZA PEWNE MOŻLIWOŚCI) wiedzieli, co robią. Nie uwierzę w to, że regulacje tworzą ludzie, którzy nie pomyślą o konsekwencjach. Więc jeśli chodzi o to, co napisałeś, to i ja i Ty mamy rację. Po prostu TROCHĘ inaczej na to patrzymy. Dla mnie to powiedzenie wprost "idźcie i mordujcie zwierzęta w średniozaawansowanej ciąży, jeśli tak wam się podoba".
Dominika wrzuć swoje zdjecie bo chcemy zobaczyć jak ładnie wyglądasz na swojej wegańskiej diecie. Niedawno w ugotowanych też był weganin, ale szanował ludzi którzy jedzą mięso i na kolacji przyżądzonej przez niego dla innych gości zrobił im mięsne potrawy.
Czemu nadal karmicie trolla? Innych problemów nie macie?
Ja ze swojej strony mogę dodać kamyk - z tego co wiem, wegetarianie muszą sobie suplementami diety wzbogacać jedzonko, żeby dostarczyć mu wszystkich składników. To jeden kamyczek, drugi jest następujący - drodzy wegetarianie (a zwłaszcza weganie), zbadajcie sobie poziom witamin z grupy B - kilkuletni (3-5 lat będący wegetarianami, a nie małoletnie dzieci) wegetarianie nieraz mieli w wynikach niedobory B12 (piszę o kilkuletnich, bo nie pamiętam, by ktoś powiedział, przy okazji badań, że jest kilkunastoletnim wegetarianinem), a ona występuje głównie (i naturalnie) w produktach pochodzenia zwierzęcego.
Dominika - a jakby nadano międzynarodowy dekret o zakazie jedzenia warzyw i owoców, to byś czasem też nie szalała?;)
Przeczytalam może 40-45 postów. Za dużo bullshitu.
Sama w towarzystwie mam weganke. Na moje pytanie "why"on odpowiada ze chce spróbować. I tak, jest trochę wrażliwa na punkcie zwierząt. Ale czy jest tym sposobem silniejsza odemnie? Co niby cechuie, co oznacza siła? Bo wzera same roslinki? Ja nie jem słodyczy, wiec jestem silniejsza od was wszystkich? Szkoda tylko ze gdyby cos się stało, strajki, wojna, to ta siła byłaby gówno warta.
Nawet ta rozmowa tutaj jest bezsensu. Klocenie się o wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem.
Bo my, osoby jedzace mięso powodujemy cierpienie zwierząt. OH.. Bo mama świnka/krówka chce wychować młode i nawet rozumiesz o czym kwilą. Wypusc te zwierzątka. Nie przeżyją nawet miesiąca.
Ale nie o to mi chodzi.
Każdy je co chce. Ziemniaki, wołowinę, kamienie. Lecz wpychanie na sile co się powinno jeść bo najzdrowsze i najbardziej moralne,oczywiście nie robiąc tego prosto w twarz, jedynie sugestywne, to juz łamanie praw człowieka o wolności słowa czy tam nawet wyznań. Co ci przeszkadza ze siasiad Re dwudniowego cielaka? Jemu smakuje a twój bunt gówno da. Jemu nie przeszkadza jak wpieprzasz cos co dla niego jest pasza dla świń.
Człowiek jest wystokozerny. Ale nawet jedno usuniecie z diety , jakiekolwiek potrawy, grozi zachowaniem organizmu. Jem mięso, Lubie i jest mi potrzebne. Widziałam nawet ubój. Nie jest tak zły jak opisujesz. A ubij był na wsi, ten niby "nielegalny".
Wiec przestan pieprzyc i chodźmy na śniadanie. Jajecznica z bekonem i jajecznica z szpinakiem, ok?
Bo tak, weganie nie jedza jajek... Sojowa jajecznica z szpinakiem?
Tak, wrzucę, bo ktoś jest za głupi, żeby sobie wyobrazić, że można wyglądać zwyczajnie bez jedzenia mięsa. "Niedawno w ugotowanych też był weganin, ale szanował ludzi którzy jedzą mięso i na kolacji przyżądzonej przez niego dla innych gości zrobił im mięsne potrawy."
Po pierwsze przyrządzonej. Po drugie był z WSZYSTKOŻERCAMI, NIE MIĘSOŻERCAMI, więc nic bym im się nie stało od wegańskiego jedzenia. Umarliby od niego? Nie smakuje im nic poza mięsem? Jeśli tak, to rzeczywiście powinien im okazać SZACUNEK i dać im jakiś mięsny posiłek, skoro wziął udział w tym programie i nie chciał zrezygnować. A i zaraz napiszesz mi jakbym się poczuła, gdyby dano mi powiedzmy tylko kurczaka. Tylko, że widzisz, geniuszu, jest poważny problem. Wy jecie produkty, które nie zawierają ani trochę mięsa. Jeżeli komuś one wszystkie nie smakują, to wtedy faktycznie musiałabym dać w takim programie mięso. Jednak jeżeli ktoś, kto lubi na przykład warzywa (przy założeniu, że jest wszystkożercą), smęciłby mi po kolacji CO GODZINĘ (uwaga, uwaga to słowo klucz ta godzina), mimo tego, że kolacja mu smakowała, ale mięsa by nie było, to uważałabym, że jest ŻAŁOSNY. Tacy jak Ty powinni reklamować mięso hasłem "Mięso - bez niego żaden posiłek nie jest tak radosny". Przypomniała mi się kobieta - wszystkożerca, która poczuła się obrażona tym, że nie było mięsa na stole. Założenie oczywiście było takie, że lubi coś poza mięsem. Tylko nie pytaj mnie geniuszu, czy ja bym się poczuła obrażona mięsem. Ja już wszystko Ci napisałam w tym temacie. Jeszcze raz powtórzę: weganin czy wegetarianin zapraszając kogoś na bezmięsną kolację wychodzi z założenia, że mięsożerca LUBI na przykład warzywa. Z innego założenia wychodzi mięsożerca zapraszając wegetarianina na posiłki złożone WYŁĄCZNIE Z MIĘSA.
@Uśmienięty Szczur
"Ja ze swojej strony mogę dodać kamyk - z tego co wiem, wegetarianie muszą sobie suplementami diety wzbogacać jedzonko, żeby dostarczyć mu wszystkich składników."
Znajdź sobie jakieś wegetariańskie forum. Poinformuj użytkowników, że powinni brać suplementy. A teraz ja rzucam kamyk. Znam wszystkożerców, którzy biorą suplementy. Tylko nie pisz, że zachowanie zdrowia jest prostsze na diecie z mięsem, bo zazwyczaj ludzie JEDZĄ TO CO LUBIĄ. A i zrób sobie taki eksperyment. Zarejestruj się na chronometer.com. I wpisz sobie swoje posiłki. Na pewno zobaczysz tam TYLKO wskaźniki od 95 % do 100 %, bo przecież jesz mięso!;)
To jeden kamyczek, drugi jest następujący - drodzy wegetarianie (a zwłaszcza weganie), zbadajcie sobie poziom witamin z grupy B - kilkuletni (3-5 lat będący wegetarianami, a nie małoletnie dzieci) wegetarianie nieraz mieli w wynikach niedobory B12 (piszę o kilkuletnich, bo nie pamiętam, by ktoś powiedział, przy okazji badań, że jest kilkunastoletnim wegetarianinem), a ona występuje głównie (i naturalnie) w produktach pochodzenia zwierzęcego.
Co do B12, to powinno się ją suplementować. A i rozumiem, że mięso daje jakieś magiczne właściwości, że każdy zachowuje zdrowie? Zaraz pewnie mi napiszesz, że jest łatwiej zachować zdrowie. Moja odpowiedź na to jest następująca: Brawo! Doszłaś do tego, że mięso nie gwarantuje zdrowia.
"Dominika - a jakby nadano międzynarodowy dekret o zakazie jedzenia warzyw i owoców, to byś czasem też nie szalała?;)"Na początku dodam, że rozumiem szaleństwo jako prawdziwe szaleństwo, jako czarną rozpacz, nie jako niezadowolenie. Jeśli to miałaś na myśli, to jakbym mogła przeżyć na mięsie, nie. BO NIE JESTEM SŁABA I ŻAŁOSNA. I JEDZENIE TO NIE JEST DLA MNIE SENS ŻYCIA. Jeśli dla kogoś jest, to no cóż słaby jest i tyle. "Sama w towarzystwie mam weganke. Na moje pytanie "why"on odpowiada ze chce spróbować. I tak, jest trochę wrażliwa na punkcie zwierząt. Ale czy jest tym sposobem silniejsza odemnie? Co niby cechuie, co oznacza siła? Bo wzera same roslinki? Ja nie jem słodyczy, wiec jestem silniejsza od was wszystkich? Szkoda tylko ze gdyby cos się stało, strajki, wojna, to ta siła byłaby gówno warta."
Jeżeli bardzo lubisz słodycze, to tak moim zdaniem jesteś silna.
"Bo my, osoby jedzace mięso powodujemy cierpienie zwierząt. OH.. Bo mama świnka/krówka chce wychować młode i nawet rozumiesz o czym kwilą. Wypusc te zwierzątka. Nie przeżyją nawet miesiąca."Zwierzątka można wypuścić na farmę, na której się nie wysyła je na rzeź. Wszystkich się nie da, ale część wiedzie na takich farmach spokojne i bezpieczne życie. "Lecz wpychanie na sile co się powinno jeść bo najzdrowsze i najbardziej moralne,oczywiście nie robiąc tego prosto w twarz, jedynie sugestywne, to juz łamanie praw człowieka o wolności słowa czy tam nawet wyznań."
Gdybym miała na przykład męża mięsożercę, to nie zabroniłabym mu przynosić szynki, kurczaki, polędwicy itd. do domu stosując przemoc fizyczną czy groźbę. Zresztą żaden poważny mąż by się tym nie przejął, a jakby nawet się przejął, bo jakaś żona by mu zabroniła, to byłoby to dość śmieszne, nie uważasz?
"Człowiek jest wystokozerny. Ale nawet jedno usuniecie z diety , jakiekolwiek potrawy, grozi zachowaniem organizmu. Jem mięso, Lubie i jest mi potrzebne"
Rozumiem, że lubisz się męczyć i jadłabyś, nawet gdybyś nie lubiła? Jeśli odpowiesz na to pytanie, jak każdy zwyczajny człowiek, czyli przecząco, to okaże się, że masz GDZIEŚ WARTOŚCI ODŻYWCZE MIĘSA! Lub sobie to mięso, ale miej "cojones", tak jak SUPQ (zobacz co on napisał i zgadnij dlaczego ja na jego wiadomość zareagowałam tak a nie inaczej, czyli mniej więcej tak: jesteś bardzo odważny. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie napisałeś nic o na przykład lwie). A Ty @SUPQ jeśli to czytasz to wiedz, że ja Cię przynajmniej traktuję poważnie, chociaż Ty pewnie mnie nie, ale nie zamierzam z tego powodu rozpaczać. I bardzo się cieszę, że NIE dostałam ataku śmiechu czytając to co napisałeś, chociaż Ty pewnie tak.
Chciałabym również zauważyć, że mięso nie gwarantuje zdrowia. Ludzie jedzący mięso nie mają wbudowanych chipów, które będą migać, jak tylko dojdzie do problemów ze zdrowiem.
"Widziałam nawet ubój. Nie jest tak zły jak opisujesz. A ubij był na wsi, ten niby "nielegalny"."
Zabicie świni i robienie rosołu nie jest nielegalne z tego co kojarzę. Co do uboju to skupiłam się na zabijaniu krów w późnej ciąży, DO CZEGO DOCHODZI, czy Ci się to podoba czy nie.
Pisałam również o zamarzaniu zwierząt,DO CZEGO TEŻ DOCHODZI. Na chwilę załóżmy, że jest bardzo brutalny. I powiedz mi co z tego wynika? Dodam, że dla mięsożernych dzieciaków powinny być prowadzone lekcje w gimnazjum. Zaczęłoby się pytania: co zwykły dorosły człowiek robi, jak mu coś nie smakuje, bo dla niektórych nie jest to oczywiste. A później pokazałoby się mięsożernym gimnazjalistom ZDROWYCH wegetarian i wegan (i sportowców, i dzieci, i kobiety w ciąży itd., dodam, że rzeczywiście weganie zazwyczaj suplementują witaminę b12 ). Może wreszcie uwierzą, że tacy istnieją? Mięsożerstwo też nie gwarantuje zdrowia (tylko nie pisz, że łatwiej je zachować, bo JESZCZE RAZ POWTARZAM ZWYKLI LUDZIE REZYGNUJĄ Z CZEGOŚ, CZEGO NIE LUBIĄ), ale czy ja robię z tego główną uwagę przeciwko mięsożerstwu? Daruj sobie komentarz "po Twoich postach widać, że nie jesteś zdrowa".
Co do śniadań wegańskich, to nasze śniadania nie są robione na jedno kopyto co kilka dni, bo jakże to, dwa tygodnie bez "jajecznicy"?! Więc na śniadanie może być:
-kanapka z warzywami + pasta pseudojajeczna,
-kanapki z kotletami z kalafiora + warzywa.
-bułki żytnie z pastą ze słonecznika,
-burger orzechowo-słonecznikowy
-burgery z ryżu i soczewicy i inne rzeczy. Tylko nie pisz, że zaraz przeżyję szok, bo Twoje śniadania czasami też są wegańskie, albo/i, że urozmaicasz swoje posiłki.
Dodam, że wiem, że się powtarzam, ale do niektórych pewne rzeczy nie docierają. Nie dociera, że zazwyczaj ludzie NIE JEDZĄ tego, czego nie lubią. Nie dociera, że ludzie to nie lwy. Nie dociera, że zazwyczaj powodem do jedzenia mięsa jest SMAK. Nie dociera to, że widząc ZDROWYCH wegetarian, którzy nie biorą suplementów oznacza to, że oni nic nie biorą. Musi być jakaś przyczyna ich zdrowia, typu inna budowa organizmu, BO PRZECIEŻ BEZ MIĘSA NIE DA SIĘ PRZEŻYĆ! Nie dociera fakt, że wszystkożercy też sobie też coś suplementują. Nie dociera fakt, że wszystkożercy aż tak bardzo przejmują się rzekomą degenaracją mózgu przez brak mięsa, że sami, gdyby NIE LUBILI MIĘSA, TO BY GO NIE JEDLI. Dodam, że pisałam o ogóle. To tak jak z ludźmi, którzy się uparli, że w Polsce była wojna domowa. Kto by się takimi pierdołami przejmował, że KBW było podporządkowane Sowietom (no chyba, że ja nie mam o niczym pojęcia) i na jedno skinięcie Stalina mogliby zrobić naprawdę dużo.
Dziewczyno, Ty już nawet odpisać logicznie nie potrafisz. Zarzuty na które odpowiadasz Uśmiechniętemu Szczurowi są zarzutami Fejka.
Twoje wypowiedzi nie mają składu, ładu, ani logiki. Powtarzasz kilka bezsensownych argumentów jak mantrę.
Sprawdziłam. Nie był ogłaszany żaden konkurs na największą ilość najdłuższych komentarzy, Niepotrzebnie dziewczyna tak się stara przepisując w kółko to samo i wspomagając się fragmentami
cudzych wypowiedzi. Choćby przepisała pana Tadeusza i tak
nic nie wygra.
Zresztą czy to na pewno jest dziewczyna?
Dominiko, nie ma nic złego w jedzeniu tego co się lubi. Nienaturalne i niezdrowe jest
jedzenie tego czego się nie lubi.
Przypuszczam, że nie czytałaś wszystkich jej komentarzy (tego nie da się czytać). Myślę, że szybciej wygrałaby konkurs na najgłupsze komentarze.
Czytałam, aczkolwiek starałam sie opuszczać cytaty (bo po co dwa razy czytać to samo?). Brawa dla mnie za wytrwałość.
Podziwiam Cię :) Szacun :)
Sama jestem zdziwiona, że to przetrwałam. Teraz mogę już czytać najnudniejsze instrukcje. :D
I tak będą one ciekawsze :)
Może przynajmniej pożyteczne.
Dopatrzyłam sie w komentarzach pytania pozostawionego bez odpowiedzi. To trudne pytanie. Komentarz 68 Awła.
Zaraz dostaniesz odpowiedź, będą to pewnie wszystkie jej komentarze zawarte w jednym...
Nie strasz mnie.
@GenialnaAmelio
Napisałam między innymi coś, po czym mogłabyś wnioskować (może napisała to nawet wprost), że gdybym zaprosiła wszystkożercę, który lubi tylko mięso i ma jakiś problem z innymi rodzajami produktów (nie wiem, niedobrze mu, ma kłopoty z trawieniem, czy po prostu ich nie lubi, z tego co wiem są tacy ludzie), ale się do nich zmusza, bo nie ma wyjścia, to przyrządziłabym mu do jedzenia mięso.
Pomińmy to co jest nienaturalne i niezdrowe. Wróćmy do tego co jest głupie. W prawie wszystkich moich postach, krytykowałam ludzi, którzy PISZĄ O RZECZACH KTÓRE MAJĄ GDZIEŚ (CHODZI MI O JADŁOSPIS PRZODKÓW I GEPARDY). A przecież do jedzenia mięsa wystarczy TYLKO smak. Zwróciłam uwagę na to, że niektórych wartości odżywcze mięsa, to tak obchodzą, że gdyby im nie smakowało, to by mięso porzucili. A i co do tego, co jest niezdrowe i nienaturalne, to powiedz to rodzicom nastolatków (chodzi mi o te nastolatki, które chcą żyć bez mięsa). Nie odbijaj genialnaAmelio piłki w moją stronę i nie pisz o krzywdzie, która dzieje się wegetariańskim i wegańskim dzieciom, kiedy na przykład spróbują kurczaka i go polubią, bo zazwyczaj nastolatki lubią i produkty nie mające nic z mięsem wspólnego i mięso, więc nic im się nie stanie, jak w domu będą jeść produkty bez mięsa (które LUBIĄ), a poza domem produkty z mięsem.
A i pisałam też o "inteligentach"którzy ZARZUCAJĄ innym coś czego sami NIE DOPILNUJĄ. Jak zarzucasz innym, że się niezdrowo odżywiają wypadałoby napisać najpierw "jestem całkowicie zdrowy, dbam o to, żeby mój organizm miał potrzebną ilość składników odżywczych". I o tych, którzy nie przyjmują do wiadomości, że nawet kilkulatek może żyć bez mięsa.
A i nie kojarzę już czy to Ty, czy to mimo wszystko napisała o Bogu, ale mam taki mały apel do tej osoby, przestań pisać o zezwoleniu Boga w dyskusji z kimś, kto nie je mięsa, jeśli masz to zezwolenie gdzieś i jadłabyś mięso, nawet gdyby Bóg to zakazał. To prawie tak samo ten człowiek, który pisał o gepardach. Co do Boga, to on nie lubi cierpienia, więc jeśli masz możliwość kupna czegokolwiek (ja nie piszę już o mięsie czy produktach pochodzenia zwierzęcego) ze sprawdzonych źródeł, to korzystaj.
@mimowszystko
Nie mogę tego zrobić, bo jest limit znaków. Fejk pisał to dla żartów, więc nie może być mowy o żadnych zarzutach.
Do wszystkich, którzy czytają moje wypociny. Czekam na argument, że polskie gospodarstwa padają przez wegetarian i wegan, rośliny czują (przykro mi, nie umiem żyć bez jedzenia, tylko proszę o darowanie sobie argumentu, że wystarczy, że żyję bez mózgu), lwy jedzą inne zwierzęta, nie da się nie jeść mięsa i być zdrowym (ah, wait... to już było).
A i apeluję do wszystkich o podawanie zarzutów, jeśli nie da się odbić piłki w waszą stronę i WYŁĄCZNIE tylko tych argumentów, które mają duże znaczenie dla was.
Jeszcze jedno. Większy szacunek mam do @SUPQ czy tam @SUPQa i innego gościa, który napisał TYLKO, że je, bo lubi, niż dla bandy idiotów, którzy pisali m.in. o Bogu (podczas gdy BYĆ MOŻE ma to dla nich małe znaczenie, jeśli ma rzeczywiście to dla kogoś znaczenie, to proszę się nie denerwować, to nie o was/Tobie piszę), przodkach i gepardach oraz ludzi, którzy NIE PRZYJMUJĄ USILNIE do wiadomości, że można żyć bez mięsa i być zdrowym.
Amelia jest faktycznie genialna. W jednym zdaniu zawarła tyle treści, że ty musisz poświęcić kilkadziesiąt na zinterpretowanie.
Czy to prawda, że ludzie nie jedzący mięsa są mniej agresywni? bo mi to wygląda na jakiś mit.
Wiem, że nie jesteś w stanie przeczytać całego komentarza
Dominiki. Ten ostatni jest łatwiejszy bo nie zawiera cytatów.
Odetchnęłam z ulgą przeczytawszy skierowaną do ciebie uwagę, że jest limit znaków w komentarzach. Nie wiedziałam bo nigdy go nie przekroczyłam. Wiedziałam tylko, że musi być 10.
Planowałam, że ci dziś napiszę: "oj wykrakałaś, wykrakałaś"ale nie. Nie będzie powtórki z rozrywki.
Masz rację, nie jestem. Choć nie, zwyczajnie mi się już nie chce. Nie będzie tam nic, czego już nie zawarła w pierwszym komentarzu swoim. Aczkolwiek swoją dedykację przeczytałam. Nie sądzę by to była dobra wiadomość, bo teraz zamiast jednego komentarza, będzie zmuszona napisać ich dziesięć.
Ja musiałam wsuwać watróbkę aby zlikwidować anemię przed operacją. Piłam też soki wyciśnięte z marchwi i buraczków,
napewno pomogły ale nie zawierają tyle żelaza co wątróbka.
Dobra, nie chcesz czytać, nie czytaj. Faktycznie jest wszystko to co w pierwszym komentarzu i trochę dyskusji z argumentami,które ktoś mógłby zastosować ale jest proszony o nie stosowanie oraz uwag o tym co zdaniem Dominiki naprawdę myślą uczestnicy dyskusji.
"Wiem, że nie jesteś w stanie przeczytać całego komentarza
Dominiki."
Dopiero teraz tak się zastanawiam, czy Ty czasem mnie nie obraziłaś :):)
Nie miałam takiego zamiaru. Oczywiście, że jesteś w stanie przeczytać ale sądziłam, że nie jesteś w stanie się do tego zmusić.:D
Ja tylko kilka razy pobieżnie rzuciłem okiem na wpisy Dominiki. Uśmiechnąłem się, pokiwałem głową i tyle tego. Szczerze rozbawił mnie natomiast fragment, w którym Dominika próbuje wyśmiać ludzi, "którzy NIE PRZYJMUJĄ USILNIE do wiadomości, że można żyć bez mięsa i być zdrowym".
Skwituję to tylko jednym pytaniem: A dziwisz im się?!
Pisałam o zdrowiu fizycznym, więc skupmy się na nim. Rozumiem, że Ty jak czytałeś stanowiska lekarzy na temat zdrowia ludzi, którzy żyją bez mięsa to byłeś bardzo zaskoczony? Dodam, że ja nie neguję tego, że mięsożercy MOGĄ być zdrowi. Mogą nie mieć problemów z witaminami, białkami itd. Ale mogą zarówno jeść suplementy i mieć problemy ze zdrowiem. Ja uważam, że przydałyby się od przedszkola zajęcia na temat życia bez mięsa, żeby później ktoś nie powtarzał mitów.
A ja uważam, że od przedszkola powinno się prowadzić dla dzieci zajęcia z bezpieczeństwa danych i uczyć, czym są zielone kłódeczki w przeglądarkach, czym grozi logowanie się na różne strony w otwartych sieciach wi-fi i dlaczego hasła będące jednym słowem z doklejoną cyferką są słabe. I to by się im bardziej przydało, niż wiedza o weganach. Co to w ogóle za pomysł? Może zróbmy im jeszcze zajęcia z wiedzy o gotach (żeby ich nie mylili z metalami) czy wiedzy o Zeldzie, żeby wszystkim raz na zawsze wbić do głowy, że główny bohater ma na imię Link. Może jeszcze jakieś pomysły? Im więcej zajęć, tym lepiej, bo po co dziecku czas wolny.
Kurczę, Dominika, zachowujesz się jak młoda kotka broniąca swoich młodych. Nic tylko sykasz i sykasz i szukasz wrogów tam, gdzie ich nie ma.
A teraz lekcja czytania ze zrozumieniem:
1. "Z tego co wiem"to nie to samo co "jestę ekspertę i macie się mnie słuchać".
2. "Z tego co wiem, wegetarianie muszą sobie suplementami dietę wzbogacać (...)"to nie to samo co "Tylko idi*ci-wegetarianie (cenzura) nie biorą suplementów!".
3. "(...) zbadajcie sobie poziom witamin z grupy B"to nie to samo co "Jesteście idiotami, nie przyjmujecie witaminy B12, więc nie jesteście zdrowi, ergo: tylko mięcho zapewni wam pełnię zdrowia, szczęścia i w ogóle, bo mięso daje magiczne właściwości, zachowujące zdrowie".
I tylko ostatnie zdanie było żartobliwe i skierowane bezpośrednio do ciebie. I wiem z niego tyle, że dla ciebie niejedzenie mięsa jest po prostu "widzimisię", a nie ochroną zwierząt itd.;)
Więc:
po pierwsze: pieklisz się o stwierdzenie, że wegetarianie MUSZĄ brać suplementy, a potem sama piszesz, że B12 POWINNO się suplementować (ale czemu "powinno"? przecież w roślinach, w mniejszym "stężeniu", też występuje, naprawdę lepiej tabletki łykać?). Więc jak to w końcu? Jak napiszę na forum wegetarian, że muszą sobie suplementować B12, to mnie na taczkach wywiozą, czy jednak napiszą "no niestety, musimy"?
po drugie: z ostrzeżenia małoletnich wegetarian (bo nie wszyscy są na tyle mądrzy, żeby bilansować sobie dietę), wysnuwasz niesamowite nadinterpretację. Ostrzeżenie zostało oparte na moich doświadczeniach, a chyba jasne, że nie była to klinika, gdzie TYLKO wegetarianie się leczyli, bo TYLKO oni są chorzy? A ty już widzisz w tym stwierdzenie "tylko mięso da wam zdrowie!". Jakby w moim komentarzu stało "Dziewczyny, badajcie sobie regularnie piersi od 20 roku życia", to byś wyczytała w tym "Bo nie badając się, na pewno każda z was będzie umrze w męczarniach na raka!"? Bo samokontrolne badanie ma "magiczne właściwości"uleczenia raka, że się wcale na niego zachoruje?
Zwracam po prostu uwagę na coś bardzo istotnego - gdyby wszyscy wegetarianie wiedzieli jak się odżywiać, by nie mieć problemów, takiej tendencji by nie było. A jakby nie było, to po co o niej pisać? I też zwracam uwagę, że to byli kilkuletni wegetarianie, więc ci kilkunastoletni albo się nie przyznawali, albo się doedukowali, albo stwierdzili, że jednak mięso jest potrzebne i zrezygnowali z bycia weganem/wegetarianinem. A jeśli wszystkie badania były w porządku, odpowiednie składniki w normie, to po co mam pytać, czy ktoś jest wegetarianinem? Z tego też powodu nie wiem ilu w tym czasie było wegetarian, którzy świadomie zrezygnowali z mięsa i zadbali o to, by braków nie mieć.
To, że jem mięso, warzywa, owoce, nabiał itd. itp. i nie biorę dodatkowo żadnych suplementów, nie oznacza, że uważam iż tylko mięso daje siłę. Popeye twierdził, że to szpinak, więc większość dzieciaków nie powinna wieku dorosłego dożywać, a jednak żyją i mają się dobrze;)
Jeśli więc masz mnie, droga Dominiko, atakować, to rób to z sensem i BEZ nadinterpretacji, bo to, że dziś ci powiem: "Ale ty ładnie wyglądasz!", nie oznacza, że do tej pory wyglądałaś paskudnie. Może i mój nick jest "fejkiem", ale staram się nikomu świadomie nie szkodzić i opieram to na własnej wiedzy, a nie "bo ciocia Marysia od strony wujka Józka, brata Staszka i chrzestnego Ziemowita tak twierdzi, więc musi mieć rację, bo ona ino mięcho je", więc trochę dystansu do spraw, które bronisz, a mniej wmawiania sobie czegoś, czego nie ma.
Od przedszkola przydałyby się lekcje robienia zdjęć, bo to co się teraz na internetach widzi... ugh... Albo to nagrywanie filmów w pionie & (...)
Chyba wszystkie instrukcje są w równym stopniu nudne;) Na pewno fabuły w nich nie ma! :D
To jeszcze zależy od tego czy instrukcję napiszesz ty czy Dominika. Wyobraź sobie taki tekst: Moim zdaniem wszystkie instrukcje są w równym stopniu nudne i nie mówcie mi, że nie są nudne bo to tylko świadczy o tym, że jesteście idiotami.
Ja wiem, że wiele osób będzie twierdziło, że instrukcje są pożyteczne ale naprawdę mają wszystkie instrukcje w tylnej części ciała, żadnej nie przeczytali tylko robią wszystko po swojemu więc nie piszcie takich argumentów, w które sami nie wierzycie a jeśli wierzycie to też mi tego nie piszcie bo to nie jest do was. Powinno się już w przedszkolu prowadzić zajęcia o tym, że instrukcje są nudne
aby nie funkcjonowały na ich temat żadne mity.
----------------------------
Rozkręciłam się i mogłabym tak pisać aż do
sprawdzenia jak duży limit przewidziano na komentarz ale nie chciałoby ci się doczytać do końca.
A tak szczerze ode mnie: wszystkie instrukcje są nudne
ale niektóre jeszcze nudniejsze.
Byłoby ci łatwiej sięgnąć limitu, gdybyś dorzuciła cytaty;)
Kurczę, ponoć ja dużo piszę, a jeszcze mi się nie zdarzyło sięgnąć limitu... Ile to jest znaków? :D
Nie wiem ten 105 należał do moich najdłuższych.
Fejk, zacznij pisać instrukcje bo widzę, że jak wpadniesz w słowotok to płyniesz prawie jak Dominisia :)
Chrabbina widzę, rozkręcasz się :) Jak przeczytasz jeszcze ze dwa posty Dominiki to i Tobie limit się skończy :):)
Ale ja przynajmniej nie piszę po 5 razy tego samego (chyba, że ktoś wybitnie nie rozumie o co mi chodzi i muszę się nagimnastykować), a i cytuję głównie siebie, a nie innych użytkowników, a nawet jak cytuję, to skromnie :D
Taa... instrukcja z fabułą...
Jesteś silną i niezależną kobietą, która kupiła sobie lodówkę. Silny, niezależny, a co najważniejsze(!) przystojny pan dotachał ci ją na twoje ósme piętro. I tu zaczyna się twoja nowa przygoda!
Nieśmiało podchodzisz do swojego nowego zakupu, by, delikatnie go macając, znaleźć źródło siły i potęgi tegoż urządzenia! Sięgasz więc za plecy lodówki i wyciągasz kabel... długi, czarny, z dwoma bolcami na końcu. Wiedząc, że nic nie znosi próżni, szukasz w kuchni elementu pasującego, acz jakże różnego! Gniazdko! Niepozorne, białe gniazdko, tylko czekające, by w miłosnym uścisku połączyć się z długim, czarnym kablem, zakończonym dwoma bolcami, które... jakże to niesamowite! Pasują idealnie do dziurek gniazdka...
Takie instrukcje to mogłabym na dobranoc czytać... ehhh...:):)
Poddaję się. Nie wszystkie instrukcje są nudne.
@boczek
Przesadzasz. Dobry pomysł z tym bezpieczeństwem w sieci.
@fejk
Przesadzasz.
Być może źle coś ujęłam. Weganie suplementują witaminę B12, wegetarianie nie.
"z ostrzeżenia małoletnich wegetarian (bo nie wszyscy są na tyle mądrzy, żeby bilansować sobie dietę), wysnuwasz niesamowite nadinterpretację. Ostrzeżenie zostało oparte na moich doświadczeniach, a chyba jasne, że nie była to klinika, gdzie TYLKO wegetarianie się leczyli, bo TYLKO oni są chorzy?"
Nie wszyscy ludzie (nie tylko wegetarianie i weganie) są na tyle mądrzy, żeby zdrowo się odżywiać. "Zwracam po prostu uwagę na coś bardzo istotnego - gdyby wszyscy wegetarianie wiedzieli jak się odżywiać, by nie mieć problemów, takiej tendencji by nie było."
A wszyscy mięsożercy wiedzą? Jeśli chodzi o to, że na mięsie łatwiej jest zachować zdrowie, to w takim razie równie sensowne jest "męczenie"wegan przez wegetarian.
A i mam wiadomość do tych, którzy przeczytają to co napisałam. Możecie mi gratulować, bo oduczyłam się korzystać z funkcji "odpowiedz", odpowiadając tak naprawdę wielu osobom, a nie jednej. Tylko proszę sobie darować przytyki w stylu "Szkoda, że z mózgu nie nauczyłaś się korzystać".
Kurczę, za każdym razem, gdy widzę, jak piszesz rzeczy w rodzaju "tylko darujcie sobie teksty w stylu...", to zastanawiam się, czy odruch dopisywania takich próśb wziął ci się z kłótni z ludźmi na innych stronach (bo już wiesz, jakich obelg skierowanych przeciw tobie możesz się spodziewać). Czuć, że masz w tym spore doświadczenie, choć wniosków wyciągnąć nie umiesz.
Ten tekst powinien wyglądać tak. Zwykli ludzie czytają instrukcję kiedy lubią i kiedy potrzebują, żeby coś działało (tak, wiem, mistrzynią w budowaniu zdań to ja nie jestem). Niezwykli ludzie czytają instrukcje, bo: -prapradziadek ją czytał,
-mają oczy,
-umieją czytać,
-większość ludzi czytała instrukcje, więc ci niezwykli ludzie nie będą gorsi,
-jak nie przeczytają żadnej instrukcji w swoim życiu, albo skończą je czytać, to będzie miało to zły wpływ na wzrok i umiejętność czytania ich prawnuków czy tam praprawnuków. Bądź co bądź wyjdzie to na pewno w którymś pokoleniu,
-polska gospodarka oparta na papierze i instrukcjach by padła. Sami pomyślicie ile tacy ludzie uratowali miejsc pracy! Ile firm by sobie bez takich osób nie poradziło!
Co do doświadczenia to mam je z durniami piszącymi o lwach i innych pierdołach. Wyciągnęłam z tego taki wniosek, że trzeba się z takich ludzi śmiać, no, ale niestety nerwy robią swoje.
Ponieważ chcę być miła podzielę się z Tobą pewnymi stronami:
http://www.healthaliciousness.com/ (tam jest taka porównywarka składników odżywczych)
cronometer.com
Co do wątróbki (żeby nie było mogłaś nawet napisać, że jadłaś dużo kapusty kiszonej, makaronu i tak bym sprawdziła, co te produkty zawierają, pewnie mi nie wierzysz, ale ja się tym nie przejmuję), to nie jest taka dobra, bo cholesterol po niej skacze. Właściwie to kurcze nie wiem czy istnieje taki produkt w którym składniki odżywcze są występują w ilości umiarkowanej. Albo może wiem i go po prostu nie kojarzę.
A co tu cholesterol ma do rzeczy? Potrzebne było żelazo
i to szybko.
No i znowu nadinterpretacja :D Było, że wśród wegetarian jest taka tendencja, a tendencja oznacza tyle, że to się często powtarza. Na tyle często, że rzuciło mi się to w oczy. Mięsożerców jest więcej, bardziej zróżnicowane braki ich dotykają i nie mają tak wyraźnych tendencji w stosunku do np. jakieś choroby, czy braków mineralnych. Jak pacjent jest mięsożercą i źle się czuje, to nie można powiedzieć "spróbuj pan zbadać witaminę tę i tę, bo najprawdopodobniej jej panu brakuje", co można powiedzieć w przypadku wegetarian (o ile lekarz wyłuska od pacjenta informację, że ten mięsa nie tyka).
Mam nadzieję, że już rozumiesz, co znaczy słowo "tendencja".
Jak ma na imię? Wcale się nie dziwię, że wolała się przypiąć
kajdankami niż iść do szkoły. Cwana gapa.
No wiesz, nażarłabyś się wątróbki i zamiast problemu z żelazem, miałabyś z cholesterolem, który, możliwe, też musiałby być hospitalizowany i być łóżko komuś zajmowała! A tak nie można, należy się zdrową i zbilansowanie odżywiać, co by łóżek niepotrzebnie nie zajmować;)
Odnoszę wrażenie, że ty pisząc o kiluletnich weganach
masz na myśli co innego niż Dominika pisząc o małoletnich.
Czy chodzi ci o staż w weganiźmie?
Problem z żelazem wymagał natychmiastowego usunięcia
abym na stole operacyjnym nie umarła aczkolwiek pozytywne jest
to,że uboższa w cholesterol.
Że tak powiem... się zacytuję:
"(...) zbadajcie sobie poziom witamin z grupy B - kilkuletni (3-5 lat będący wegetarianami, a nie małoletnie dzieci) wegetarianie nieraz mieli w wynikach niedobory B12 (...)"
Wszystko napisane, mam nadzieję, że jasno;)
To jeszcze dopiszę - 3-5lat jest naprawdę umowne, i spokojnie można tam dodać "około". To nie jest tak, że będąc 3 lata wegetarianinem/weganem, nagle ma się spadek pewnych minerałów i trwa to dwa lata, żeby potem doświadczyć jakiegoś nagłego uzdrowienia;) U-MOW-NE - trudne słowo niczym tendencja :D
To i ja pozwolę sobie zacytować (może dzięki temu sięgnę limitu): "Możecie mi gratulować, bo oduczyłam się korzystać z funkcji "odpowiedz", odpowiadając tak naprawdę wielu osobom, a nie jednej. Tylko proszę sobie darować przytyki w stylu "Szkoda, że z mózgu nie nauczyłaś się korzystać"."
Czy tylko mi się wydaje, że naprawdę nie ma czego gratulować? Poza tym w dyskusji chyba chodzi o to, by strony dyskusji wyrażały swój pogląd, nawet jeśli nie jest on zgodny z oczekiwaniami drugiej strony. Nie rozumiem więc po co dyktować co mamy pisać a co sobie darować.
Nie podaruję więc tego sobie i napiszę : Szkoda, że z mózgu nie nauczyłaś się korzystać.Edytowany: 2015:01:23 10:22:47
Następnym razem zapytaj "ekspertów"czy wolno Ci wątróbkę czy może kiszoną kapustę powinnaś wpierniczać. Taką samowolkę tu sobie urządzasz :)
nie szamie miesa cos okolo 15 lat (nie pamietam juz dokladnie). nie mam zadnych problemow z mineralami, witaminami czy innymi bzdetami. byc moze tak jest wsrod jakichs hc wegan ale taki zwykly wege jak ja je praktycznie to samo co reszta tylko bez kotletow, wiec dostaje sie te same dawki hormonow i sztucznych witaminek co inni.
@fejk
"Zwracam po prostu uwagę na coś bardzo istotnego - gdyby WSZYSCY wegetarianie wiedzieli jak się odżywiać, by nie mieć problemów, takiej tendencji by nie było."
Ja też mogłam zacząć pisać o czymś oczywistym, "zwracam uwagę na coś bardziej istotnego - gdyby wszyscy mięsożercy wiedzieli jak się odżywiać, to nie mieli by problemów ze zdrowiem". Tylko, że widzisz Ty jesteś fajny, bo czepiasz się wegan i wegetarian. A ja nie mogę czepiać się mięsożerców.
Co do chodzenia do lekarza, to tak, oczywiście, lekarz to Bóg i bardzo dobrze, że zajmuje się zgadywaniem, a nie poważnymi badaniami. Jak ja powiedzmy fatalnie bym się czuła i lekarz by zgadywał, zmieniłabym lekarza. Tak, wiem przesadzam.
Czepiaj się dalej. Albo teraz zajmij się poważnym wyolbrzymianiem i stwierdź, że polska gospodarka pada na łeb przez strasznych wegetarian i wegan.
Jestem ciekawa co będzie następne.
Co do witaminy B12, to z tego co czytałam, to jest tak, że zwierzęta absorbują ją z układu trawiennego. A raczej ludzie takich sztuczek nie umieją. A i jest to podobno tak, że niby jakaś witamina b12 jest w produktach nie pochodzących od zwierząt, ale albo z tego co kojarzę ulega ona jakimś procesom w organizmie człowieka, albo to jest jakiś szczególny rodzaj witaminy, której ludzie tak naprawdę nie potrzebują. @mimowszystko
Nie masz mojego poczucia humoru. Trudno.
@Chrabbina
Nie doceniłaś, że się tak starałam Cię rozbawić pisząc o instrukcji. Jestem po prostu załamana. @cerebrumpal
No, ale widzisz, panuje pewna tendencja.
Teraz mam wiadomość do niektórych ludzi. Przystopowałam (przynajmniej trochę) i próbuję być miła. Nie wiem o co wam chodzi. Jak nawet jakiś bardzo agresywny mięsożerca podzieliłby się ze mną linkiem z polską porównywarką składników odżywczych, to byłabym wdzięczna, nawet jeśli uważałabym go za debila.
Ja się z wami dzielę linkami, bo myślałam, że was to zainteresuje.
Fakt, nie mam Twojego poczucia humoru. Wystarczy mi moje.Edytowany: 2015:01:23 14:07:30
Ty naprawdę nie widzisz różnicy między moimi komentarzami, a swoimi? :D
1. Piszę o konkretnej tendencji, a nie ogólnikowo o oczywistej prawdzie. Ja też ci powiem coś ogólnikowo - umrzesz. Któregoś pięknego, bądź mniej pięknego dnia po prostu umrzesz. Ale kiedy, na co, z jakiego powodu - po co, to jest ogólna informacja. Gdybyś interesowała się medycyną i wynalazła pigułkę nieśmiertelności to byś nie umarła, a jako, że nie specjalizujesz się w danej dziedzinie - umrzesz.
Wolę napisać "nowym"weganom i wegetarianom, żeby się przebadali (przy okazji dyskusji "na temat"), niż żeby z tego powodu mieli poważne problemy (i ty czegoś tu nie zauważasz - może dzięki mnie więcej osób pozostanie weganami/wegetarianami, bo pójdą i przebadają składniki mineralne, a nie zrezygnują bo "coś im ta dieta szkodzi", a twoje fukanie raczej żadnego mięsożercę nie przekona do bycia wege). Nie najeżdżam na wege, ja ostrzegam w sposób konkretny. Gdybyś wiedziała o kimś, że ma podwyższone ryzyku zachorowalności na raka (wiesz, że w jego rodzinie kilka osób na to zmarło, albo właśnie się boryka z tą mutacją), to nie zachęcałabyś jej na regularne badania, gdyby ta osoba sama na to nie wpadła? Bo według ciebie ja mam nie informować o swoich obserwacjach, bo to "najeżdżanie na wege". A w przypadku dziecka cukrzyków? Też pozwolić mu dowolnie korzystać z cukru, bez sprawdzania, czy nie jest narażony? A może nie mówić mężczyznom (tak, "najeżdżam"na facetów, a kobiety zostawiam w spokoju, ale jestem fajny!) pracujących w cholernie stresujących warunkach, że mają większe ryzyko zawału?
Cieszę się, że nie jesteś moim lekarzem :D
2. Lekarz jako Bóg. No cóż, skoro lekarz ma nie korzystać z wywiadu i wnioskować o dodatkowych zaburzeniach to... Kurczę, to jest tak głupie, że niemożliwe, że ktoś to napisał! Dziewczyno, a myślisz, że jak lekarz robi badania? Objawy mogą wskazywać na szereg chorób, badania są do wykluczenia części z nich, przecież nie będzie cię leczył na wszystko, zwłaszcza, że część chorób się wyklucza i chcąc cię leczyć na A, pogorszy ci się stan, bo chorujesz na B. I jakie badania lekarz (np. pierwszego kontaktu) może zrobić? Zajrzeć do gardła, pomacać, pytając, czy tu boli, zrobić wywiad, sprawdzić oddech, ciśnienie... na pewno po tym zestawie będzie w 100% wiedział, jakie badania ZLECIĆ (on sam ci B12 przecież nie zbada), żeby obyło się bez zgadywania... Masakra, przecież to jasne, że wykonanie dodatkowych badań pomaga w "zgadnięciu"na co chory może cierpieć. Czasem to zwykłe przeziębienie, które sprawdzi w swoim gabinecie, ale przewlekłe, nieprzechodzące zmęczenie? Mimo wysypiania itd? Może to anemia, a może to... o właśnie, zgadujemy, robimy żelazo, wykluczamy, bądź potwierdzamy tezę, szukamy.
Módl się więc, żebyś nie zapadła na jakąś tajemniczą chorobę, którą nie da się od razu zdiagnozować, ilekroć byś lekarza nie zmieniała.
3. Czemu gospodarka ma padać? Czy kiedykolwiek w moich komentarzach coś takiego wystąpiło? Czemu przypisujesz mi coś, czego nie robię? To też jest jedna z zasad nadinterpretacji?
A poważniej pisząc - jedni jedzą nadmiarowe ilości mięsa (w stosunku do warzyw), inni warzyw (w stosunku do mięsa). Równowaga to podstawa, a na wsiach hoduje się zarówno mięso, jak i warzywa. Więc o co chodzi?
Teraz ja cię zacytuję :D
"No, ale widzisz, panuje pewna tendencja."- czyli dalej nie rozumiemy słowa "tendencja". Wiesz, większe prawdopodobieństwo na raka prostaty mają mężczyźni niż kobiety. Logiczne? Czy najeżdżam na mężczyzn? Ale czy to znaczy, że KAŻDY mężczyzna ma/miał/będzie miał raka prostaty? Może bliżej jest dla ciebie rak piersi - to że jesteś kobietą, od razu sprawia, że na pewno będziesz miała tę chorobę? Na pewno logiczniejszym jest zlecić badanie na raka piersi kobiecie, a nie mężczyźnie, i podobnie, acz odwrotnie, w przypadku raka prostaty - logiczniej zlecić badanie mężczyźnie, niż kobiecie.
Logiczniej zlecić badanie witaminy B12 osobie, która mięsa nie je, niż osobie, która sobie regularnie biedne zwierzątka wszama.
Logiczniej zlecać mięsożercy badania na "niedobry"cholesterol, niż osobie wege.
Co do linków - mogę ci podesłać słodkie i śmieszne koty. Ten sierściuch to mój ulubieniec: img 5.demo tywatoryfb.p l//uplo ads/201407/1405211654_objbwy_600.jpg (usuń tylko spacje)
Mam nadzieję, że ten link ci się przyda do poprawy humoru;)
JEJ! MAM ODPOWIEDŹ!! 4000 znaków to ograniczenie!!!
Dziękuję wszystkim za gratulacje, to by się nie udało bez was! Dzięki wam, jeden obojniak jest najszczęśliwszym obojniakiem na świecie! Dziękuję! Gdyby nie cytat, zapewne nie udało się to wszystko! Autografy będę rozdawać, zaraz jak zejdę ze sceny;)
Mięso to nie tylko kotlety;) Ale rozumiem co mam na myśli.
Widząc twój staż - trochę nie pasujesz do definicji "małoletniego"wegetarianina;) Tak jak w którymś komentarzu moim było: nie kojarzę sytuacji, w której to pacjent, będąc wieloletnim wegetarianinem, miał problemy z konkretnymi brakami, które występowały u innych, wieloletnich wegetarian. Nie wymyślam na poczekaniu, to bodajże mój drugi komentarz tutaj - sytuacja taka została wzięta pod uwagę, staram się pisać konkretnie, a nie rzucać ogólnikami "wszyscy wege to... (wstaw cokolwiek)".
Akurat z wege nie ma to dużo wspólnego (oprócz części nazwy), jednak jakież moje ogromne zdziwienie wywołała informacja, że przynależę do grupy semi-wegetarian! Kto by pomyślał, że można być pół-wegetarianinem, nie? :D
Co do instrukcji - najważniejsze, że się starałaś.
Co do linku - zaglądałam, okazuje się, że watróbka jest dopiero na drugim miejscu pod względem zawartości żelaza, Powinnam była jeść przede wszystkim mięczaki.
Na trzecim miejscu podano pestki dyni ale oto co czytamy w innym miejscu:
"Żelazo spożywane jest w dwóch postaciach: jako żelazo hemowe i niehemowe. Żelazo hemowe występuje w największych ilościach w czerwonym mięsie i podrobach (wątrobie, nerkach i sercu);ta postać żelaza jest bardzo dobrze wchłaniana.
Żelazo niehemowe znajduje się przede wszystkim w żywności pochodzenia roślinnego i jest słabo wchłaniane. Jeśli produkty roślinne zawierają witaminę C lub w ramach tego samego posiłku spożywa się mięso, zwiększa się przyswajalność żelaza niehemowego."
http://dieta.mp.pl/zasady/show.html?id=74583
Tak więc można przyjmować żelazo z roślin ale nie w nagłej potrzebie.
A ja właśnie zauważyłam, że informacja na ten temat znajduje
się przy słowie "komentarz"
Mamy ją zawsze przed oczyma gdy piszemy komentarz a jednak
dotąd to przeoczałam.
@fejk Wychodzi na to, że jestem po prostu zbyt agresywna. Przepraszam.
Z tym lekarzem, to nadinterpretujesz, to co Ci napisałam.
Co do gospodarki,to dramatyzuję, bo lubię sobie tak czasami jak inni ludzie poprzesadzać. Od razu lepiej się czuję. To żart, jakbyś nie załapał;)
A co do kotów, to możemy, co prawda nie do końca razem;) Łap. To najsłodszy kot jakiego widziałam w sieci: https://miauhau. pl/ bucket/media/1501/11/16502-zapakowane.jpg. Zamierzam załatwić sobie takiego futrzaka w przyszłości. @Chrabbina Właśnie się dokształciłam dzięki Tobie;) Dzięki (za to "ważne, że się starałaś"też dzięki);) Dodam, że to może dziwne, że tego nie wiedziałam. Ale czego można się spodziewać po fance m.in. Batmana, która nie umie rozpoznać Robina na obrazku w komiksie;p
Lepiej cię rozumiałam gdy byłaś na nie. Teraz nie wiem czy się kajasz czy nadal jesteś sarkastyczna. Co do mięsa to
prawdopodobnie od czasu upowszechnienia lodówek jemy go za dużo. Łatwiej i szybciej można przygotować obiad z mięsem
niż bez. Zmiany w żywieniu to nie jest sprawa łatwa bo na ogół mamy rodziny i mało kto chciałby staczać walki z panią domu
aby inaczej gotowała lub z pozostałymi członkami rodziny aby inne menu zaakceptowali. Tak jak ty nie chcesz wnikać co czują roślinki bo musisz jeść tak my nie chcemy sobie wyobrażać istoty, której mięso zjadamy. Oczywiście jemy je bo nam smakuje ale nasz organizm wie czego mu potrzeba
i potrafi tego zażądać a zapamiętane smaki dają mu możliwość
wysyłania takich sygnałów.
Zilustruję to historyjką zasłyszana od pewnej Ani - w szpitalu dano jej dietę bezsolną a ona nagle zapragnęła
kwaszonego ogórka. Pragnienie było tak silne, że ubłagała siostrę aby jej przywiozła.
Siostra przywiozła słoik ogórków prosiła jednak by Ania nie zjadła ich wszystkich naraz.
Potem całą noc nie mogła spać, dręcząc się tym co zrobiła
bo Ania była tak chora, że już na oczy nie widziała a sól miała być dla niej zabójcza.
Ania tymczasem zjadła wszystkie ogórki, wypiła wodę ze słoika i poczuła sie lepiej.
W czasach dawnego budownictwa dzieci potrafiły robić dziury w ścianie wyjadając tynk, ktoś mądry stwierdził wreszcie, że takim dzieciom brakuje wapna.
Tak więc to, że ktoś nie jest świadomy jakie walory ma jego pożywienie i kieruje się wyłącznie smakiem nie oznacza,
że to co wybiera takich walorów nie posiada.
Dodam jeszcze, że jeśli nawet nie obchodzi nas co jadali nasi przodkowie to nie znaczy, że nie ma to na nas żadnego wpływu. Jeżeli ktoś ci daje argumenty, których nie chcesz słuchać to nie znaczy, że jest nieszczery. Ty wierzysz w obcych, ktoś inny w Boga i nie zakładaj z góry, że niczego by dla niego nie poświęcił. Ktoś piszący o gepardach po prostu w trochę zawiły, emocjonalny i niegrzeczny sposób wyraża myśl, że jedzenie mięsa jest naturalne. Bo jest, można co najwyżej jeść mniej ale na talerz nikomu nie zaglądajmy bo i tak sam zdecyduje co będzie jadł.
Jesteśmy zwierzętami wszystkożernymi z natury. Jemy i rośliny i zwierzęta. Jak my nie zjemy zwierzątka zje je inne. Temu już nie zapobiegniecie Weganie. Poza tym, rośliny też są żywe, a jakoś im nie współczujecie. Pozdrowienia od Homo sapiens sapiens.
zareczam ci ze homo sapiens sapiens uprzemyslowil produkcje miesa lub inaczej mowiac: masowe zabijanie tak, ze zadna ilosc naturalnych drapieznikow nie byloby w stanie "ich zjesc". byc moze nie zdajesz sobie sprawy ze skali i wydaje ci sie ze zyjemy wciaz w czasach kiedy swinka biegala sobie u rolnika az nadszedl jej dzien. nie wiem czy nazwac to naiwnoscia czy swiadoma ignorancja? a moze racjonalizacja? tak czy siak falszujesz sobie rzeczywistosc.
Lwy muszą same zapolować? No dziwne myślałem że mają kartki na mięso i wymieniają w afrykańskich wioskach
No uprzemysłowił i co? Cofniesz to tym, że ty jeden nie będziesz jeść mięsa? Jesteśmy drapieżnikami szczytowymi i jest nas 7 miliardów. Pogódź się z tym. Ale faktycznie masz racje co do przechowywania i mordowania zwierząt w dzisiejszych czasach. To, że nie napisałem o tym w moim komentarzu nie znaczy, że to ignoruję czy fałszuje rzeczywistość.
Nie łamią. One tylko wypożyczają układ pokarmowy. Ale szłuszna uwaga, jak można twierdzić, że człowiek nie jest mięsożerny, skoro nawet nieskalany żadną indoktrynacją płód woła o schabowego?
Patrząc na Dominikę i Cebrumpalm wydaje się to mitem, lecz nie można potwierdzać na dwóch osobach. Napisz do Pogromców Mitów, może sprawdzą.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
boczek | 79.110.203.* | 18 Stycznia, 2015 11:58
Nie chcę cię martwić, ale twoja dziewczyna potrzebuje pomocy specjalisty od chorób psychicznych, bo to nie jest normalne. Jeżeli historia nie jest zmyślona, to szczerze współczuję. Ale swoją drogą, skoro pozwala ci jeść mięso, to czy nie przeczy sama sobie? To mięso w końcu kiedyś żyło i musiało zginąć, żebyś mógł je zjeść.