Aleś ty durna. Jak wychowałaś syna.
Oto mamy efekt bezstresowego wychowania....
Oto mamy ignoranta, który nie wie, co to bezstresowe wychowanie.
Domyślam się, że jesteś autorką tego yafuda, i z tąd te oburzenie.
Tak się składa, że dziewczynaztatuazem ma rację. Bezstresowe wychowanie polega na tłumaczeniu dziecku bez jakiejkolwiek przemocy (klapsów, krzyków) co i dlaczego jest złe, czego robić nie należy, jak zachować się w danej sytuacji.
W yafudzie został natomiast przedstawiony brak wychowania i rozwydrzenie nastoletniego chłopaka.
Swoją drogą szczególnie inteligentny to on nie jest, w tym wieku powinien wiedzieć czym może grozić takie zachowanie...
Najważniejsze by zachować zdrowy rozsądek i umiar w każdej metodzie wychowawczej. Często bezstresowe wychowanie jest idealne tylko w teorii. Pozwalanie na zbyt wiele dziecku, niewymaganie szacunku do rodziców, często kończy się niekorzystnie.
Nie wiem po co mi o tym piszesz, to nie ma większego związku z moim komentarzem. Pomyliłaś bezstresowe wychowanie z brakiem wychowania i na to zwróciłem Ci uwagę. To co teraz napisałaś to nie są żadne prawdy objawione i każdy kto ma choć trochę oleju w głowie doskonale o tym wie.
Uwierz mi, że nic nie pomyliłam.Doskonale wiem co to bezstresowe wychowanie, widzę, że Ty także, więc dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu :)
A od kiedy nastolatkowie są rozsądni? To bezsprzecznie najbardziej koszmarny wiek, przez który człowiek przechodzi. Niby prawie dorosły ale w glowie siano.
Gdybyś wiedziała, co to bezstresowe wychowanie, to byś wiedziała, że nie ma tam czegoś takiego jak "pozwalanie dziecku na zbyt wiele", czy "niewymaganie szacunku do rodziców". Twoja wypowiedź brzmi, jakby tylko klapsami można było dziecku wbić do głowy "tatusia i mamusię musisz szanować, bo inaczej będzie boleć". Przecież w bezstresowym wychowaniu też są kary, tylko nie polegają one na biciu, czy krzyku, więc rodzic (o ile sam wie, co jest dobre, a co nie) również kieruje wychowaniem swojego dziecka, jak osoba, które stosuje klapsy (a kompletnym antagonistą jest osoba, która wcale nie wychowuje). Więc nie wiem, jak można przesadzić z bezstresowym wychowaniem? Bo jak mama nigdy nie krzyknie i nie uderzy dziecka, to ono nie będzie jej słuchać? Sporo osób jest ci w stanie powiedzieć "rodzice nigdy mnie nie bili, a ja się ich słuchał(am/em), szanuję ich i do dziś mamy świetny kontakt", ale nie dane mi było trafić na komentarz typu: "rodzic nigdy nie podniósł na mnie ręki, bo nie umiał mnie wychować, jedyne jak mnie karał, to szlabanami, staniem w kącie, no i jeszcze była pogadanka na temat "mojego złego zachowania". Frajer naprawdę myślał, że wychowa mnie na ludzi, he he".
Oczywiście abstrahóję (ó bo cenzura) tu od rodziców, którzy oleju w głowie nie mają i nie reagują na złe zachowanie swoich dzieci. Ale to nawet mogą robić rodzice, którzy klapsy stosują, więc to nie jest wina bezstresowego wychowania, a braku pomyślunku u rodziców.
Pierdu, pierdu... Nie wszyscy nastolatkowie są źli i nie wszyscy przechodzili bunt młodzieńczy. Nie wszyscy trafili do jakiś chorych gimnazjów, żeby był to najkoszmarniejszy dla nich wiek. I nie każdy uważa się za cholernie dorosłego, bo "ale osiemnastka!"i może iść do sklepu kupić "alko"i w ogóle co to on nie jest.
Jakoś w mojej rodzinie nie wystąpiło podżeganie młodszego rodzeństwa, czy kuzynostwa do "złych"rzeczy, które mogłyby się odbić na nich samych, bądź ich rodzicach. Ale może w mojej rodzinie jest jakiś gen, który sprawia, że nastolatki przechodzą "trudny wiek"w sposób rozsądny :D
No może nie wszyscy nastolatkowie czują sie strasznie dorośli ale ja po ukończeniu podstawówki oczekiwałam, że rodzice pozwolą mi oglądać filmy dla dorosłych.
Ponieważ zaraz po imprezie na zakończenie nauki w tej poważnej placówce nie chciałam wyjść z ich pokoju, wyłączyli telewizor, tym samym sami rezygnując z oglądania. Skrycie ich za to podziwiałam.
W wieku 16 lat byłam oburzona gdy w skutek zbiegu okoliczności posądzono mnie o ucieczkę z obozu. Przecież nie byłam dzieckiem aby mnie o takie wyskoki podejrzewać.
Wiek dojrzewania jest niewątpliwie trudny emocjonalnie ale czy pozbawiony rozsądku to kwestia indywidualna. Pomysł syna
autorki nie jest normalny podobnie jak zachowanie córeczki.
Dzieci muszą jej nie lubieć.
Może rzeczywiście umiejętnie dzieci chowacie. Ogólnie wydaje mi się, na podstawie własnych i obserwowanych u innych doświadczeń, że im większe problemy występujące w domu*, tym bardziej drastyczne przechodzenie nastoletniego wieku.
*problemy występujące w domu - mam na myśli bardzo szerokie pojęcie, worek bez dna, od braku czasu dla dzieci i na ich wychowywanie, przez agresję, po patologie w rodzaju alkoholu, używek, poważne problemy z prawem.
Taa... Chowamy dzieci przed całym zUem tego świata :D Przepraszam, ale tak mi zabrzmiało to "chowanie":D
Nie twierdzę, że moja rodzina jest idealna i każda powinna taka być, bo nie powinna. Wzorcowa nie jest, jednak nie powodowała u nastolatków jakieś potrzeby "zrobienia na złość"rodzicom, czy komukolwiek innemu, nie przewidując ewentualnych konsekwencji;)
Tutaj, syn autorki, o ile nie był kompletnym imbecylem, musiał wiedzieć, czym może grozić jego "żart". I nie chodzi o nieprzychylne spojrzenia/komentarze innych ludzi, ale także sytuacje, gdy ktoś to zgłosi dalej. Fakt, małej nie znają, matki też nie, ale mógłby ktoś zadzwonić na policję i poczekać na nich, "zatrzymując"córkę do ich przyjazdu. Nie wiem, czy syn aż tak nie cierpi młodszego rodzeństwa (bo zabrało całą uwagę mamusi), czy to była kara na matce, bo mu nie kupiła najnowszego iPhone;)
Chrabbina - wymieniłaś dwie rzeczy, które ani drastyczne nie były, ani chyba żadnych nieciekawych konsekwencji nie pociągnęły (chyba, bo w sumie nie wiem, jak się zakończyło to posądzenie o ucieczkę z obozu). W moim przypadku nawet w dzieciństwie zdarzały się oburzające sytuacje, bo jak rodzice mogą mi nie wierzyć, jak ja nie kłamię?! Więc u mnie było to niezależne od wieku :D
odnosze sie do ostatniego zdania. jak to? przeciez wlasnie dokladnie wie co za to grozi - nic. sprobowala wczesniej, szukala tej granicy poza ktora rodzice nie pozwola jej wyjsc i jej nie znalazl. dostosowala sie wiec do zastanych warunkow, co akurat raczej wskazywaloby na inteligencje niz jej brak.
Nie chodziło mi o tę dziewczynkę, jeśli o nią chodzi to trzeba przyznać, że gdyby matka zareagowała jak należy to nie dochodziłoby do takich sytuacji. Miałem na myśli nastoletniego syna autorki, który powinien zdawać sobie sprawę ile problemów może narobić takim podburzaniem siostry i, co za tym idzie, jak taka sytuacja może się skończyć. Bo to, że do tej pory nikt tego nigdzie nie zgłosił nie oznacza, że ktoś tego w końcu nie zrobi.
och faktycznie, zbyt pobieznie przeczytalem twojego poprzedniego posta, wybacz.
Pojechałam za zgodą i wiedzą opiekunów z intendentem
do pobliskiego miasta. Dawniej tam mieszkałam i chciałam
odwiedzić znajome kąty. Umówiłam sie skąd mnie zabierze
ale nie stałam tam, tylko wypatrywałam samochodu z okna byłej
sąsiadki. Nie wypatrzyłam, wróciłam na własną ręką. Nie było konsekwencji. Jedynie moja duma osoby w "poważnym"wieku
została draśnięta. Chyba nigdy potem nie czułam się
doroślejsza niż wtedy.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Aurea | 131.228.29.* | 15 Stycznia, 2015 18:14
Oto mamy efekt bezstresowego wychowania....