Shit, to jest prawdziwy yafud :o
A to ci pech!
Uwazajcie na dzieci.
Moja ciotka miala sasiadke, matke dwoch chlopcow. Dawid zdrowy, Kuba wszystkie choroby swiata (nie chodzil - nogi mu mozna bylo wyginac we wszystkie strony, jakby kosci nie mial, nie mowil (mial wtedy ze 4 lata), przeszedl szereg operacji na serce, nerki, pluca i inne cuda wianki. To bylo trzecie takie dziecko w rodzinie. Okazalo sie, ze jakas babcia, czy prababcia przespala sie z kuzynem, czykims rownie bliskim i poszlo po genach. Kuba juz nie zyje. Nie dozyl nawet 6 lat.
Na długo przed ślubem? A znał juz wtedy Twoja mamę?
#4 - jakby się nie znali, to nie mógłby jej zdradzać.
Nieźle rodzice potrafią życie... zniszczyć. A potem dzieci, niczego nieświadome, przekazują geny dalej.
Ale skoro tacy mądrzy Egipcjanie nie skapnęli się, czemu ci faraoni coraz dziwniejsi, to tym bardziej po jednym przypadku nie było jak wniosków wyciągnąć.
Ciekawe, jak to kiedyś wyglądało, skoro mała wioseczka jakoś musiała "się rozmnażać", żeby nie wymrzeć... Tam to w końcu każdy z każdym jakoś był spokrewniony...
dosłownie scenariusz jak z "Trudne Sprawy"...
@fejk - oczywiscie mala spolecznosc musiala zasilac co jakis czas krew wedrowcow. myslisz ze skad wsrod wspolczesnych ludzi taka chec na pojscie do lozka z kims egzotycznym, spoza naszego kregu kulturowego? ano wlasnie z tamtych czasow. te spolecznosci ktore nie witaly wedrowcow łożem i chożą gospodynia powoli wymieraly.
@op - ciezka sprawa. jeden wspolny rodzic to bardzo bliskie pokrewienstwo. wlasciwie najlepiej by bylo jakby kazde z was zrobilo sobie dzieciaka skokiem w bok z kims obcym i wychowalibyscie wszystkie jako jedna rodzina. pod wzgledem genetycznym to najrozsadniejsze.
Nie zapoznawaliście rodziców ze sobą przed ślubem? Nie wierzę w tą historię.
Można nie zapoznać swoich rodziców, ojciec mógł się do romansu nie przyznać i uznać, że to pewnje nie jego syn... Ja bym się rozwiodła. Jeśli braliście ślub kościelny też go unieważnić można w takim przypadku. To w końcu rodzeństwo.
I dlatego tak bardzo rozsądne są zachowania dumnych kobiet które w akcie urodzenia swojego nieślubnego dziecka każą wpisywać : "ojciec nieznany"
Cerebrumpalm - ciekawe jakby Rowling wytłumaczyła, że czystorasowi czarodzieje nie wymarli;) Przynajmniej to tłumaczy ich ograniczenie umysłowe...
To tak, na boku.
Jababa - może zapoznali? Autorka przedstawiła swoich biologicznych rodziców, a jej mąż - matkę i ojczyma. Ojczym to już nie rodzic, czy jak? Ewentualnie był znany jako "tylko matka mnie wychowała, o ojcu nic nie wiem".
Czemu matka męża nie zareagowała?
A może zareagowała, tylko zanim zmusiła ojca autorki do wykonania testów DNA, to trochę minęło? I musiała wykombinować, jak od syna mieć materiał i zgodę na badania, żeby za bardzo nie wchodzić w tłumaczenia?
A może chłopak nie ma kontaktu z matką i sprawa się rypła przez przypadek, bo ojciec autorki zaczął kojarzyć (z opowieści zięcia) swoją byłą kochankę i przyznał się do wszystkiego dla dobra wnuków?
Chrysalis - ale czemu od razu się rozwodzić? Z punktu genetycznego rzeczywiście nie jest to fajne, ale jakby swoich dzieci nie mieli tylko np. adoptowane, to po co? Budowali swój związek, związali się ze sobą nie wiedząc o pokrewieństwie, czemu teraz mają z tego rezygnować? To jak burzenie domu, bo nagle rozkład piwnic nie pasuje.
Powiedzmy, że małżeństwo z bratem to jednak małżeństwo z bratem, dlatego rozwód. Jednym z czynników budujących związek jest seks. Pominę opcję wpadki i konsekwencji mieszania tych genów, poważnie nie małbyś problemu z kochaniem się z kimś, o kim dowiedziałeś się że jest twoją siostrą? Nie lepiej zostać w relacji jak z rodzeństwem, bez czynnika małżeńskiego?
Fejk nie zorientowali się bo faraon był dla nich bogiem
a pogańscy bożkowie mieli prawo mieć swoje dziwactwa.
Narzekasz na rodziców, którzy beztrosko podchodzili do daru przekazywania życia a pomyśl jaka beztroska panuje w tym zakresie obecnie. Młodzi chcą mieć przyjemność z seksu bez zobowiązań i wierzą, że za to się nie płaci. A gdyby im powiedzieć, że zapłacą jeśli nie oni to przyszłe pokolenia to przecież się tym nie przejmą.
Powinniście się poradzić genetyka ale nie koniecznie musicie jet rozwodzić lub rezygnować z dzieci. Wasze dzieci zgodnie z moja wiedzą nie są dużo bardziej obciążone aniżeli dzieci ,,normalne"ryzyko byłoby w wypadku wnuków gdyby wasze dzieci miały podobną sytuację. Ale tak jak pisałem powinniście iść do genetyka.
To może własnie nie zdradzał?
Nie jestem prawnikiem ale czy takie małżeństwo nie powinno
zostać unieważnione?
Nie wiem po co ci to potrzebne, ale prosze:
rodzinny opiekuńczy art. 14.
§ 1. Nie mogą zawrzeć ze sobą małżeństwa krewni w linii prostej, rodzeństwo ani powinowaci w linii prostej. Jednakże z ważnych powodów sąd może zezwolić na zawarcie małżeństwa między powinowatymi.
§ 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu pokrewieństwa między małżonkami może żądać każdy, kto ma w tym interes prawny.
art 15 § 3. Nie można żądać unieważnienia małżeństwa po upływie sześciu miesięcy od ustania stanu wyłączającego świadome wyrażenie woli, od wykrycia błędu lub ustania obawy wywołanej groźbą – a w każdym wypadku po upływie lat trzech od zawarcia małżeństwa.
A myślisz, że zmiana relacji to takie hop-siup? A gdybyś się np. teraz dowiedziała, że twój brat/twoja siostra jest tak naprawdę adoptowany/a, a co za tym idzie - genetycznie jest to dla ciebie obca osoba, to powinnaś przestać traktować ją jak rodzeństwo? Skoro nagle męża powinnaś traktować jak brata, to czemu nie zacząć traktować jak obcą osobę adoptowane rodzeństwo? Bo co z tego, że z nim/nią żyłaś jak z rodzeństwem ostatnich kilka lat, tak samo, jak autorka żyła z bratem jak z obcą osobą?
Z dużym prawdopodobieństwem mogę ci powiedzieć, że mnie nie spotka taka historia jak autorkę. A jeśli nawet, nie sądzę, żeby to zmieniło relacje.
Poza tym to i tak jest ich decyzja co z tym robią, według tego, co nam Poprawiacz podesłał, więc ich sprawa, czy małżeństwo unieważnią, czy potraktują te rewelacje jako "to się nie stało". Ale to, że się okazało, że są rodzeństwem, nie zobowiązuje ich do unieważnienia małżeństwa.
Nie zobowiązuje, niemniej dowiedziawszy się że moj narzeczony jest moim bratem wątpię bym potrafiła z nim pójść do łóżka. Adopcja to co innego, nie ma tu relacji intymnej, a to ona jest czymś nienaturalnym w kontaktach z rodzeństwem.
Hm, dziwne... Oglądałam dzisiaj podobny odcinek "Dr. House'a". Czyżby fejk? Choć na małych wioskach wszystko możliwe.
Ale wciąż nie wiem, jak się o tym dowiedziałaś...
Do wszystkich powyżej którzy panikują że dzieci im się urodzą upośledzone:
W rzeczywistości, zwiększenie ryzyka mieści się w granicach błędu statystycznego. Żeby wystąpiły objawy degeneracji to wymiana genów bliskiej rodziny musiałaby się skumulować - czyli musieliby mieć jeszcze wcześniej podobne krzyżówki w rodzinie. To tabu jest mechanizmem ochronnym powstałym w czasach gdy ludzie żyli jednak w mniejszych społecznościach i wymiana genów następowała głównie na skalę lokalną. Ot, brało się żonę z tej samej wsi albo najdalej ze wsi obok. W takim "obiegu"przy małych populacjach każdy dla każdego był w jakimś stopniu dalszą rodziną. Faktycznie pula genów była tak mało różnorodna że dziecko ze związku przy zbyt bliskim pokrewieństwie miało sporą szansę na taką "kumulację"i wady genetyczne. Współcześnie, przy dużo większej populacji i większej mobilności ludzi, ryzyko już jest mniejsze. Dlatego wystarczą dokładne badania, może się okazać że nie ma ryzyka. To tyle z problemami biologicznymi, pozostają jeszcze kwestie moralne i uwarunkowania społeczne. To chyba dużo poważniejszy problem.
W niektórych wioskach młodzi chłopcy wybierali się dawniej do najstarszych mężczyzn w wiosce, którzy wiele pamiętali i Ci radzili im, która z młodych dziewczyn jest z konkretnym chłopcem najdalej spokrewniona :)
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Tajemniczy_Masturbator [YAFUD.pl] | 14 Listopada, 2014 22:05
Uwazajcie na dzieci.
Moja ciotka miala sasiadke, matke dwoch chlopcow. Dawid zdrowy, Kuba wszystkie choroby swiata (nie chodzil - nogi mu mozna bylo wyginac we wszystkie strony, jakby kosci nie mial, nie mowil (mial wtedy ze 4 lata), przeszedl szereg operacji na serce, nerki, pluca i inne cuda wianki. To bylo trzecie takie dziecko w rodzinie. Okazalo sie, ze jakas babcia, czy prababcia przespala sie z kuzynem, czykims rownie bliskim i poszlo po genach. Kuba juz nie zyje. Nie dozyl nawet 6 lat.