Dobrze, ale nikt tam po 500zł nie wkładał, to pewnie były kwoty rangi 10-20zł. Niechby nawet 100 - mogła dziecku coś za to chociaż kupić... a dla dziecka to też lekcja odpowiedzialności na co przekaże SWOJE pieniądze.
Matka też człowiek, ale te pieniądze były przeznaczone dla córki. Jak jej brakło na coś, mogła młodą poprosić, ale wolała ukraść, jak dla mnie fatalna sprawa.
Heh, ale w sumie kasa z komunii i chrzcin kończy tak samo;P
Fakt, też człowiek bo złodziej to też człowiek tylko gorszej kategorii.
Jakoś mnie dziwi, że jeszcze nikt nie przyczepił się do słowa "przyjemnostki".
Jan Kierownik II egzekwował niemałe długi :D
- Tato, gdzie są moje pieniądze z komunii!?
- Odbierzesz od swojego dzieciaka, smarkaczu!
Niestety byłem ofiarą takiej samej akcji jak autorka. Kiedy byłem mały zawsze zbierałem sobie dosłownie drobniaki. Pamiętam dumę, kiedy mając jakieś 5 lat, z banknocików po 50, 100 i 200 złotych, plus parę większych nominałów uzbierałem pierwsze 100000 (starych, oczywiście) złotych. To była fortuna dla mnie (lizaki można było wtedy kupić po 50 i 100 złotych). Rodzinka była na obiedzie, więc wyleciałem się pochwalić. Najpierw wujek wstał i mi wpierdzielił na kolanie za kłamanie, bo przecież mam więcej, a potem ciotka i starsza kuzynka zaczęły się wydzierać, że na ostatnie urodziny dały mi po 200 tysięcy i na co ja to przepuściłem. Zrobiłem tylko wielkie oczy, cały czas rycząc po laniu, a potem się rozpętało piekło - latające talerze, wyzywanie i takie tam. Do dzisiaj nie wiem, czy to ojciec czy matka, ale raczej ojciec, bo zawsze miał fioła na punkcie pieniędzy - na przykład jak skończyłem 13 lat zabrał mi wszystkie pieniądze jakie miałem - a było wtedy tego już kilka milionów (odkładałem dalej dosłownie każdą złotówkę), po czym oświadczył, że mam rok na oddanie mu prawie drugie tyle, żeby spłacić wózek dziecięcy. Pomagałem sprzedawcom w sklepach, zbierałem zużytą chemię z zakładów fotograficznych, żeby kuzyn srebro mi odzyskał, robiłem co mogłem. Rok później oddawałem mu to z płaczem, bo za te zabrane pieniądze miałem jechać na obiecaną od paru lat wycieczkę na Węgry z siostrą. Od mamy dostałem wtedy konkretne cięgi, że przepuściłem takie pieniądze i oczywiście nigdy nie pojechałem... Jak skończyłem 18 lat, dowiedziałem się natomiast, że wózek mama dostała "w spadku"po swojej starszej siostrze, jak jej dzieciak wyrósł. Z rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciu...
A jednak kradzież jest kradzieżą bez względu na dorabianą do tego
ideologię.
Od małego w górę, czy w dół?
Nick-prawie-bezgłowy: miałem podobną sytuację (pieniądze w skarbonce, zbierane od lat, rąbnięte przez ojca przy byle okazji - bo nie umiał po zwolnieniu w 89 przez 15 lat znaleźć pracy, wolał tankować i w chacie brakowało kasy). Moje dzieci mają swoje skarbonki od urodzenia, nigdy z ich pieniędzy nie wziąłem ani grosza, ostatnio dowiedziałem się od swojej pięcioletniej córki, że podrzuca nam do portfeli jakieś drobne ze swojej skarbonki, żebyśmy mieli "więcej pieniązków"- jestem dumny :) Dla matki autorki yafud
No, ale wogole to YAFUD jest?
Kolezanko, sama napisałaś ze od małego lubisz czytać. Jeśli wiedziałbyś ze w każdej książce czeka na Ciebie kasa byc moze czekalabys ma nią bardziej niz na sama książkę. Nie miej żalu o jakieś drobniaki, książki poszerzają horyzonty, dzieki nim prawdopodobnie dostaniesz sie na dobre studia i dostaniesz dobra prace:)
Pojęcie inwestycji w siebie jest, jak czytam w komentarzach, nieznane;)
Widać ze czytasz, pozdrawiam Cię serdecznie za "przyjemnostki":)
"Dziecko nie rośnie na złodzieja, kiedy przyniesie do domu kradzione jabłka, tylko wtedy, kiedy matka nadstawia podołek".
Tu mamy jeszcze gorszą sytuację, kiedy matka nie przymyka oczu na złodziejstwo dziecka, tylko wprost sama uczy kraść.
Liryczna - twoje słowa oznaczają, że sama też będziesz okradała swoje dziecko i uznasz, że to w porządku?
Nie wiem jakiej kategorii mendą społeczną musiałbym być aby regularnie kraść pieniądze, które otrzymuje w prezencie moje dziecko.
Jeżeli bym nie chciał aby moje dziecko otrzymywało pieniądze od wujków, cioć i babć to bym ich o tym poinformował, ale nie wyobrażam sobie sytuacji w której czyham tylko na prezent z którego będę mógł coś zabrać.
- Nick-prawie-bezgłowy:
po prostu słów mi brakuje, kiedy słyszę o takich sytuacjach. Bardzo szanuję Twój zapał do pracy i oszczędzania, już jako u małego dziecka. Rodzice powinni się wstydzić. Jak mniemam, dorastaliśmy w podobnym okresie i aż się dziwię, że takie coś przeszło Twoim rodzicom płazem.
Autorowi YAFUDa również bardzo współczuję, choć nurtuje mnie jeden szczegół. Nie otwierał swoich prezentów sam? Większość dzieciaków tak robi.
I, użytkownicy, nie burzcie się, że "tylko dwadzieścia złotych". Raz, że kradzież zawsze jest kradzieżą, a dwa, że dla takiego dziecka Chrobry to skarb.
Przepraszam, autorki, nie autora. Moje niedopatrzenie.
Może prezenty nie były zapakowane, tylko dostawała do rąk, ona odkładała, bo trzeba było pobawić się z innymi dziećmi, a potem wracały do niej "uboższe"książki.
Albo mamusia od razu zbierała prezenty w imieniu dziecka, bo "ona jest zajęta zabawą/ma brudne ręce/teraz i tak nie będzie czytać, więc muszę je schować, żeby z rodziną posiedziała".
Poza tym - nawet jakby to było po 10zł w każdej książce - jeśli za każdym razem otrzymywała książki, nie tylko raz do roku i nie tylko od jednej osoby, to sobie wyobraźcie, jak drobie były matczyne przyjemnostki.
Jeśli matka nie chciała dawać pieniędzy dziecku, równie dobrze mogła chować je do jakiegoś pudełeczka i dać je, po ukończeniu przez niego, załóżmy 18 lat. Nie wyobrażam sobie, żeby "okradać"moje dziecko. Rozumiem pożyczyć od niego pieniądze w ciężkich chwilach, ale nie żeby potajemnie zabierać mu JEGO pieniądze..
Tak to jest kiedy nie potrafi się gospodarować WŁASNYMI, ZAROBIONYMI pieniędzmi.
Moje dziecko ma dwa lata i na pierwsze i drugie urodziny poprosiliśmy o pieniądze zamiast o głupoty albo plastikowe zabawki, które zaraz się popsują. Po pierwszych urodzinach kupiliśmy wózek spacerówkę i wystarczyło na dodatkowe, płatne szczepienie, w tym roku za to kupiliśmy meble do jego nowego pokoju (dołożyliśmy, ale składka rodziny była dużą ulgą). Utrzymanie dziecka też kosztuje i na razie nie zamierzam czekać siedem czy dziesięć lat żeby zapytać dziecko, czy mogę przeznaczyć te pieniądze na jego meble czy coś, co naprawdę jest mu potrzebne. Oczywiście, nie przeznaczę ich na wyjazd do spa, ale już np. na wyjazd jego na zieloną szkołę - dlaczego nie?
Ja też nie zobaczyłam kasy z komunii, ale u mnie było dość krucho z pieniędzmi i wiedziałam, że one idą na to, co potrzebne, a nie na "przyjemnostki"rodziców. Czasem jednak dzieci widzą że kasa ich znika i wydaje im się, że rodzice wydają nie wiem na co. Ale to się zrozumie dopiero jak się samemu zostanei rodzicem i czasem na coś zabraknie kasy...
@Sihaja - no dobrze, ale tutaj masz sytuację, że dziewczyna dowiedziała się PRZYPADKIEM, że jej matka przywłaszczała sobie jej pieniądze. Przecież są ludzie, którzy wezmą tą kasę, bo przyjęcie kosztowało, bo trzeba wyremontować dziecku pokój (z tym się z Tobą zgadzam), ale są też tacy, którzy zabiorą bez żadnych skrupułów i wydadzą na swoje przyjemności. Ciężko ocenić jak się w ogóle nie zna tych osób, ale nie ma co kogo bronić. W każdym razie uważam, że jak się tak postępuje to powinno się o tym pomówić jak dzieciak trochę podrośnie.
Przecież jak ktoś decyduje się na dziecko to powinien wiedzieć co go czeka raczej. Denerwują mnie komentarze biorące stronę matki, no kurde co ona sobie myślała że mając dziecko będzie cały czas wypoczywać, nie będzie musiała wstawać w nocy czy zmieniać pieluch?? Dziecko się samo na świat nie pchało.W Polsce nie ma chyba obowiązku robienia dzieci. Chcesz to musisz wiedzieć że to jest duża odpowiedzialność i wydatki. Niektórzy mówią, że nieważne jaka jest matka trzeba ją kochać i dziękować za to że dała Ci życie. Otóż wielu ludzi wolałoby się nie urodzić niż żyć w patologii
bęc - Zgadzam się, ale po dwudziestu latach ciężko powiedzieć, czy matka kupiła Ci za to buty, czy wydała na krem pod oczy na zmarszczki. Jako dziecko nie raz i nie dwa miałąm pretensje do rodziców, że nie ma na to, na tamto, inne dzieci miały wakacje za granicą, firmowe rolki, bluzy z konkretnej firmy... Dziś wiem, ile wyrzeczeń kosztowało ich to, co ja miałam i nawet gdybym nie dostała tych 50 czy 100 zł do ręki (a wiem, że ciężko byłoby się rozstać z nimi na rzecz czegoś potrzebnego a nie bajeranckiej zachcianki) to nic mi się nie stało...
aaa - rozumiem, że nigdy w życiu nie straciłaś pracy, nie załamało ci się zdrowie, albo komuś bliskiemu, nie zdarzyło się nic, co sprawiło, ze finanse się zachwiało - dziękuj Bogu! Niestety, mając dziś dziecko nie wie się, co będzie za dziesięć lat, za rok, za pięć minut. Może ja zaraz stracę pracę i nie będę mogła kupić dziecku ubrań? I wtedy takie pieniądze z prezentów bardzo mi się przydadzą? I co, mam pytać trzylatka czy czterolatka, czy za 50 zł od babci mogę mu kupić dresy, czy woli kinder niespodzianki? Nie patrzmy na świat w barwach czerni i bieli.
Hmm... jak ja bardzo lubię komentarze w stylu "myślała że mając dziecko będzie cały czas wypoczywać, nie będzie musiała wstawać w nocy czy zmieniać pieluch"- mam wrażenie, że autorka yafud-a dożyła wieku, w którym może pisać pierdoły w internetach, więc najwyraźniej matka nie zostawiła jej po urodzeniu w kontenerku. Są to zazwyczaj komentarze mężczyzn- którzy nawet, jak wepchnęli na ten świat dziecko, nie zmieniają pieluch i mają to w dupie. Ale do meritum - kradzież jest kradzieżą. A jak na coś nie ma w domu, mozna z dzieckiem porozmawiać, wyjaśnić, pożyczyć. A nie kraść. I nie na swoje zachcianki.
ftz - będziesz pytać swoje roczne dziecko? Poczekaj, aż Ci odpowie :P
W starszym wieku - zgadzam się - jak już rozumie, ale to nie na zasadzie w urodziny Ci powiem, że nie mam i zabieram, ale to konsekwentne tłumaczenie na co dzien, że nie ma pieniędzy...
@Sihaja Tak.Powinnaś o tym mówić dziecku aby kiedyś nie poczuło się oszukane bo nie tak o te pieniądze chodzi jak o uczciwość i szacunek dla drugiego człowieka nawet jeśli ma tylko cztery lata.
Ale patologia, wg mnie to zwykła kradzież. Mi rodzice nigdy nie zabrali pieniędzy, które ja dostałam, czy to od babci, czy z urodzin, komunii, itp. Jak byłam za mała, by je wydać na to, co chcę to kupowali coś dla mnie albo odkładali mi je do koperty. Kiedy podrosłam sama mogłam wybrać co chcę. I nie wyobrażam sobie postępować inaczej z moimi dziećmi. Co innego przeznaczyć je na coś potrzebnego dziecku, kiedy brakuje pieniędzy, a co innego bezczelnie ukraść.
@autolili - przecież to włąśnie napisałam, że ze starszym dzieckiem, tak 6-7 lat już można rozmawiać, że nie kupimy takich zabawek codziennie, czy takich ubrań, czy nowego telefonu, tabletu czy czegokolwiek innego ot tak, bo nie mamy pieniędzy, ale zobacz, masz od babci, potrzebujesz tego, to kupmy, a za resztę np coś z zabawek... ale to trzeba codziennie tłumaczyć, a nie tylko w dzień święta, bo wtedy dziecko rzeczywiście się czuje oszukane. No i jak pisałam wcześniej, nie wyobrażam sobie wydać tych pieniędzy na coś superekstra dla siebie, tylko dla dziecka.
Ale postrzeganie dziecka się różni i czasem kupienie spodni jest prezentem, a dziecko czuje się okradzione, bo miał być wózek dla lalek albo samochód... Punkt widzenia zmienia się dopiero jak się wychowuje własne dziecko (nie na pojęcie kradzieży, tylko czasem na sposób wydawania pieniędzy :))
TO ma być matka? Żal!
@Sihaja: Jesteś nastawiona roszczeniowo. Zażądałaś od rodziny pieniędzy zamiast prezentów dla dziecka czyli uznałaś, że oni mają
obowiązek dawać i potraktowałaś to jako dodatkowy dochód.
To niby nic takiego ale gdybyś nie dostała tych pieniędzy też jakoś musiałabyś sobie poradzić.
Zabrałaś krewnym radość z uśmiechu obdarowanego dziecka.
Ja bym w takiej sytuacji nic ci nie dawała bo nie masz prawa tego od nikogo żądać.
Mi rodzice nigdy nie zabierali pieniędzy, nawet te z Komunii mama wpłaciła na konto, żebym mogła je wydać kiedy będę dorosła. Gdyby moja mama tak się zachowała, chyba wpadłabym w szał.
@Sihaja - Autorka już wtedy CZYTAŁA. Pozwolisz, że założymy, tak na próbę, że to jednak nie było roczne dziecko?
Poza tym: przy rocznym dziecku pieniądze dostają RODZICE. Dziecko by je podarło albo zjadło. A trochę starsze - pokolorowało. Ale gdy jest na tyle duże, że to ONO SAMO dostaje...
Takie same akcje są z wyciąganiem pokryjomu pieniędzy starym rodzicom, mężowi / żonie. Bo przecież się należy, bo mieszkamy razem itp. Holender, jak zepsutym trzeba być, żeby nie odróżniać dobra od zła?
@Liryczna - uczy kraść, bo daje przykład że to w porządku. Nie, nie jest. Serio zrobiłabyś tak swojemu dziecku? A jak się zestarzejesz i dziecko będzie tobie czyściło portfel, bo to ok?
@Nick - mam nadzieję, że spotka Cię wielka nagroda za to całe cierpienie. Tylko nie daj się temu popsuć.
A na hooj dziecku kasa? Jak będzie chciało loda czy cukierki niech poprosi. Jak dziecko ma kasę to głupoty tylko robi.
Rzecz nie w tym na co dziecku kasa lecz w uczciwości. Uważasz, że bez kasy lepiej się je wychowa? Kradnąc?
Dzieci robią głupoty nie wtedy gdy mają pieniądze ale wtedy gdy te pieniądze rekompensują im brak uwagi ze strony rodziców.
AdamDead >Gratuluję dobrego wychowania dzieciątka :)
Co do YAFUDA - Matka nie powinna potajemnie zabierać dziecku pieniędzy. To ona daje jej przykład, zresztą pieniążki przeznaczone były dla córki, nie dla mamusi. Co jeśli przy następnej okazji bodajże ciocia, która zostawiła w książce 20zł spyta się małej co sobie kupiła? Wielkie zdziwienie i wstyd dla matki. Mogła zabierać pieniądze jeżeli jej brakowało, ale powinna porozmawiać z córką i powiedzieć, że nie ma, że pożyczy, cokolwiek. Tak się nie robi. Na kim dziecko ma się wzorować? Kto ma być autorytetem? Matka, która zabiera dziecku JEGO pieniądze? Nie sądzę.
Po co dziecku pieniądze ?
Młodszemu co prawda nie są potrzebne , ale starszemu (biorę swój przypadek pod lupę) np
15latkowi się przydadzą , np. ostatnio chciałem sobie ogolić podbrzusze , bo już miałem za dużo włosów "tam", nie miałem pieniędzy , kieszonkowego nie dostanę , bo mi "nie potrzebne"i finalnie o ten krem musiałem się prosić , co było dość ciężkie do zrobienia , bo się trochę wstydziłem , a jak bym chciał iść z kimś np.na randkę , to też mogę zaoferować tylko spacer :/ Może ktoś dałby argument , że kieszonkowe by się przydały , tylko taki , żeby był nie do strącenia. Proszę o pomoc
Może powiedz, że za 3 lata będziesz pełnoletni i nie będziesz miał pojęcia, jak gospodarować własnymi pieniędzmi. Albo, że poznałeś miłą dziewczynę i chciałbyś ją zaprosić do kina i będzie ci wstyd, jak nie będziesz mógł zapłacić. Porozmawiaj z nimi spokojnie i przedstaw swój punkt widzenia bez awantur i biadolenia, to zrozumieją, że dorastasz.
Trochę dla mnie dziwne, że 15-latek sobie depiluje podbrzusze, bo na seks jednak według mnie za wcześnie a na basenie czy na plaży w bokserkach i tak nic nie widać.
Ale ja mam 25 lat, stara już jestem to co ja tam mogę wiedzieć...:)
Wszyscy burzycie się, że dziecko użytku z pieniędzy nie zrobi. A gdyby tak na te kilka lat włożyć je na lokatę? Sztuczne problemy stwarzacie, byle wyszło na Wasze. Usprawiedliwiacie się czy co?
@wyczeslawa
Po prostu przy takich upałach jak są teraz to tam miałem tak mokro , że można było wyciskać;_;Poza tym , do moich rodziców nieszczególnie dociera to , że ja powoli dorastam;_;Jestem z tych nastolatków dla których prawictwo w wieku 15 lat nie jest wadą , ja mam jeszcze czas na odkrywanie swojej seksualności itp.
Zapomniałem o jeszcze jednym. "nie mamy pieniędzy"i "jak coś będziesz chciał , to ci kupię"to jedyne argumenty , obydwa średnio trafione , 2 argument wyklucza pierwszy , a z drugim... Są rzeczy o które wstyd jest prosić (np. tak jak z tym kremem.) A pieniądze , dostaje tylko na święta które są średnio co trzy miechy (wielkanocnej-wiosna , dzień dziecka-lato , urodziny-jesień , boże narodzenie-zima) Jeszcze jedno , jak wyjaśnić rodzicom , że nie wierzę w boga i nie zamierzam iść do bierzmowania ?
Za książki trzeba płacić, a nie wyjmować pieniądze. Książki składają się ze stron i okładki. Niektóre mają jeszcze frędzel aby można było nim zaznaczyć gdzie się przerwało czytanie aby nie korzystać z zakładek.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
AdamDead | 93.159.37.* | 15 Lipca, 2014 08:32
Nick-prawie-bezgłowy: miałem podobną sytuację (pieniądze w skarbonce, zbierane od lat, rąbnięte przez ojca przy byle okazji - bo nie umiał po zwolnieniu w 89 przez 15 lat znaleźć pracy, wolał tankować i w chacie brakowało kasy). Moje dzieci mają swoje skarbonki od urodzenia, nigdy z ich pieniędzy nie wziąłem ani grosza, ostatnio dowiedziałem się od swojej pięcioletniej córki, że podrzuca nam do portfeli jakieś drobne ze swojej skarbonki, żebyśmy mieli "więcej pieniązków"- jestem dumny :) Dla matki autorki yafud