Rozumiem, że przez parę miesięcy nawet jej nie pocałowałeś, a myślałeś, że jesteście parą? Ile masz lat?
Uczcijmy minutą Ciszy kolegę poległego we friendzone...
Spotykać się a być parą to różnica...
Nie jestem autorem ale są takie dziewczyny, które będę się z Tobą całować, sypiać ale i tak to będzie tylko przyjaciel.
Friendzone Forever, to jest najgorsze usłyszeć coś takiego;_;Przyjaźń damsko-męska istnieje ale trwa tylko jakiś czas, bo zawsze któreś się zakoch uje;-;
Jak bzykasz to nie marudź. Na miłość przyjdzie czas:P
Skoro nie było dla Ciebie dziwne że spotykacie się parę miesięcy i nie było żadnego pocałunku...
jedyne co możesz zrobić to podejść do niej i powiedzieć: nie jesteśmy już przyjaciółmi i możliwe, że nigdy się nie spotkamy bo ja cie kocham czy coś w ten deseń..i odejdź i nic więcej nie mów:p
Sorry, ale jeśli tylko się "spotykaliście", a nie było żadnych pocałunków, czułości itd. to dlaczego dziewczyna miałaby to traktować jako związek? Bycie parą się chyba jednak troszeczkę różni od bycia przyjaciółmi. No chyba, ze to wszystko było, to wtedy faktycznie "fałszywe sygnały". Ale ja w to wątpię. Raczej od początku był friendzone, a ty sobie tylko wyobrażałeś, że będzie z tego coś więcej, bo ona cię lubi.
przy uchwytach mocujących widać zaczepy spróbuj je odblokować i wtedy powinna zejść
@hee też tak myślę :D
To, że dziewczyna Cię lubi wcale nie oznacza, że Cię kocha.
(na wstępie pozdrawiam A...;))
Jak dziewczynie nie pokażesz, że chcesz czegoś więcej (zaczepne teksty, pocałunki) to skąd ona ma to wiedzieć? (zwłaszcza jeśli jest atrakcyjna i ma wielu adoratorów). Fałszywe sygnały hahaha pokazuje "zainteresowanie"- świadomie, które pozwala nie liczyć na coś więcej niż tylko przyjaźń. Są jeszcze nieświadome ze strony dziewczyny i te pokazują, że jednak z tej mąki chleb będzie. Kiedyś pewien facet ("zawodowy"podrywacz) mi o tym opowiedział i miał rację... Bo każda kobieta jest inna ale jednak taka sama. Podobno jest mnóstwo o tym w sieci (nie wiem czy na pewno bo nie szukałem) tak więc komu się chce niech sam szuka. Dziękuję za minusy;)
No to sfrajerzyłeś.
A jeśli ona tylko badała grunt? Może, żadne z was nie chce się pierwsze zdeklarować z obawy, że zostanie zranione? Weź tę ewentualność pod uwagę.
Ale dziewczyna też moim zdaniem niedomyślna:jak jakiś chłopak łazi za nią jak cień, jest na każde jej kiwnięcie palca, zawsze znajdzie dla niej czas na spotkanie, pomoże jej, to przecież widać, że dla chłopaka to coś więcej,dlatego nie wierzę w przyjaźń damko-męską, gdyż przeważnie zawsze kończy się tak, że któraś ze stron się zakocha w drugiej.
@nidzmenka niektóre baby potrzebują takiego frajera na każde zawołanie (zrób to, przynieś tamto, zawies mnie itd.) No i raczej nie będą chciały być z nimi w związku.
Wprawdzie to historia na yafu-da, ale raczej nie mojego. Będzie długo. Jakieś 15 lat temu miałem wtedy około 18 lat, poznałem i spotykałem się z (wtedy tak mi się wydawało) miłą, sympatyczną dziewczyną o której myślałem jak o swojej przyszłej żonie. Byłem młody, wydawało mi się, że zakochałem się po uszy. Robiliśmy to wszystko co robią zakochani ludzie. Jednak pewnego razu podczas imprezy, zapytana przez przyjaciółki o naszą przyszłość wyznała, że traktuje mnie tylko jak przyjaciela. Nie mogłem pogodzić się z tym, że mimo iż zachowujemy się jak para ona nie traktuje tego poważnie. Próbowałem podjąć z nią ten temat, ale skutecznie go unikała, co w końcu doprowadziło do wybuchu gniewu, w którym wyznała mi, że wprawdzie teraz jestem dla niej idealnym kandydatem, ale w przyszłości ona może trafić na kogoś lepszego, a wtedy nie chce być ograniczona związkiem ze mną. Z początku targały mną różne uczucia, z jednej strony chciałem jej powiedzieć co myślę i nigdy więcej jej nie spotkać, z drugiej strony byłem zakochany po uszy, wydawało mi się, że nie mogę oddychać jeżeli nie ma jej w pobliżu. Na moje szczęście górę wzięła moja męska duma. W prostych żołnierskich słowach powiedziałem jej, że jeżeli uważa mnie za "gorszy model"to nie możemy się spotykać i widocznie nie zasługuje na moje uczucie. Gdy to mówiłem myślałem, że popełniam błąd. Dziś z perspektywy czasu, stwierdzam, że była to słuszna decyzja. Rozstaliśmy się na dobre.
Około 4 lata temu, spotkałem ją, na imprezie, którą organizował kolega w ramach "pasterki". Na początku było nieswoje, potem zrobiło się wręcz osobliwie, bo moja dawna miłość zaczęła się do mnie kleić. W końcu po prostu obrażona, ostentacyjnie opuściła imprezę. Na moje szczęście, żona nie zwróciła chyba na to większej uwagi, bo mogłaby być awantura. Po wyjściu, od jej byłych koleżanek, z którymi utrzymywała kontakt jeszcze przez kilka lat po zakończeniu szkoły, dowiedziałem się następujących faktów:
Zaraz po naszym rozstaniu (był to 2 miesiąc jej wakacji po napisanej maturze, wyjechała na studia do Krakowa. Ja w tym czasie kontynuowałem naukę (byłem od niej młodszy, dodatkowo uczyłem się w 5 letnim technikum). Tam po 2 latach, studiowanie się jej widocznie znudziło, więc wróciła do rodzinnego miasta. Podobno próbowała się ze mną skontaktować, ale od znajomych dowiedziała się, że pracuję na budowie (nie studiowałem , bo mnie na to stać nie było, pochodzę z niezamożnej rodziny). Podobno stwierdziła, że jestem wprawdzie fajnym facetem, ale bez perspektyw i do tego "z robolem to ona nie będzie"(w sumie i tak by z tego nic nie było, bo ja w tym czasie spotykałem się już z moją przyszłą żoną). Nie wytrzymała tutaj długo, wyjechała do Krakowa, bo "tam lepsze perspektywy". Poznała właściciela jednego z klubów w których była hostessą. Poprzez jego znajomości wkręciła się do jakiejś agencji jako fotomodelka i wyjechała do Turynu. Kariera widocznie też jej nie wypaliła, bo tam szybko wyszła za mąż za jakiegoś Szwajcara. Potem koleżanki opowiadały, że przyszły czasy słynnego portalu NK i tam dodawała zdjęcia z przeróżnych wyjazdów, nowych samochodów, wycieczek egzotycznych. Z czasem przestała. Powodem był rozwód. Mąż wymienił ją na "nowszy model", wróciła do kraju, do rodzinnego miasta. Gość miał odpowiednich prawników i tak sprawą pokierował, że została podobno z jakimś marnym groszem. Dzisiaj jest kobietą z przeszłością, z bagażem emocjonalnym, w wieku już, że tak powiem "nie najmłodszym", bez dzieci, bez domu, bez majątku i perspektyw.
Ja na szczęście mam kochającą żonę, dwójkę wesołych dzieci i już nie jestem "robolem".
A morał tej historii jest taki:
To co mnie wydawało się mi
@up ucięło więc kontynuacja :) :
A morał tej historii jest taki:
To co mnie wydawało się miłością było zwykłym zauroczeniem, to co jej wydawało się szczęściem w życiu, było chwilową radością.
Ludzie którzy gardzą innymi i odtrącają ich uczucia. w pewnym momencie sami zostają wzgardzeni i odtrąceni. Mówią, że karma jest s*ką, ale ja myślę, że tylko dla tych którzy na to zasłużyli.
Z pozdrowieniami dla Agnieszki.
No tak, to prawda. To byłoby dziwne i nie możnaby nigdzie wyjść, bo od razu by było podejrzenie. Chodzę do pobliskiego sklepu, bo jest blisko, ceny przystępne i jest dużo towaru, większość tam kupuję. Obsługiwałaby mnie zawsze ta sama kasjerka, bo akurat to byłaby jej zmiana i co, miałbym uznać, że jest moją dziewczyną/narzeczoną tylko dlatego, że powiemy sobie dzień dobry, dziękuję i np. raz na tydzień zamienimy kilka słów? Kiedyś chodziłem do szkoły i co, każda dziewczyna w klasie od razu miałaby być moją żoną? Tak samo później na studiach - czy każda dziewczyna z którą byłem w grupie na zajęciach, omawialiśmy jakiś temat tam, potem raz np. na półtora tygodnia czy dwa tygodnie chodziliśmy gdzieś raz na piwo, raz gdzieś się przejść aby nie siedzieć w domu, to co, od razu ślub?
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Rzołniesz | 83.12.202.* | 08 Maja, 2014 10:31
Uczcijmy minutą Ciszy kolegę poległego we friendzone...