Gnój, gacie na du*ie też mu skisły?
W zasadzie Michaelll ma rację. Skoro mąż leń śmierdzący woli grać w gry zamiast zająć się domem to nie nasza wina. A do tego kłamie, bo kiedy dzwoniłaś to zapewne obiecywał, że zaraz zrobi. Dziwne, że nic nie czuł. Po dwóch tygodniach smród w domu musiał być obrzydliwy... Jeśli zmywanie brudnych naczyń traktuje tak samo to po powrocie pewnie niezły chlew w chacie był. Wolę nie myśleć o dzieciach...
Wspaniały mąż, pogratulować. Myślałaś może o rozwodzie? Wydaje mi się, że urodziłaś x dzieci, a nie x + 1(mąż).
Nadgorliwość jednak JEST gorsza od faszyzmu. Skoro rzeczy gniły w pralce i nikt nie zauważył - to całe to pranie było zbędne...
Przecież to Twoja wina, jakbyś nie zrobiła tego prania, to mąż nie musiałby go wyjmować, a co za tym idzie nie skisło by. Wstydź się.
ojj ten mąż, współczuję prania :)
Ehh prawda jest taka, ze to my, kobiety jestesmy winne temu ze faceci maja dwie lewe rece do prac domowych. Najblizszy przyklad moja znajoma: dwojka dzieci, chlopiec i dziewczynka - dziewczynka jest angazowana w prace domowe, ma pojecie ze nie wszystko sie razem pierze, potrafi umyc naczynia i mniej lub bardziej dokladnie posprzatac. Chlopiec natomaist zdaniem znajomej nie musi umiec sprzatac, gotowac ani dbac o dom... bo jest chlopcem! Potem dziewczynka dorasta i nauczona ze to ona ma wszystko w domu robic, sprzata i narzeka ze nikt jej nie pomaga a jej partner nie kuma o co biega i czemu ta kobieta nie daje ogladac tv...
Albo bedzemy uczyc "syneczkow"ze w domu warto czasem pomoc albo kolejne pokolenia kobiet beda dalej zalamywac rece.
Autorce mimo wszystko wspolczuje, to jakis naprawde ciezki przypadek ale moze czas najwyzszy przeprowadzic szkolenie? Podzielic obowiazki?
Emm wyjezdzalas na dwa tygodnie, a maz zamiast sie pozegnac nawet na Ciebie nie spojrzal...? I w czym chodzili w takim razie?
smierdzi fejkiem;/
Calioppe ma rację. Ja też byłam tak wychowywana, że robiłam wszystko, a mój brat nic. Ale teraz jak jestem w związku ze swoim facetem mamy podział obowiązków i nie jest tak, że muszę go do czegoś gonić, tylko on sam wie, że musi umyć kubek. Podłogi też on myje, bo ja tego nie cierpię, ale ja za to robię pranie, itd.
Calioppe - facetowi od razu trzeba jasno powiedzieć, że obowiązki się dzieli. Są różne rodziny, w niektórych nawet nie ważne jakiej płci jest dziecko, bo i tak zawsze mamusia zrobi. Są ludzie, którzy pierwszy raz samodzielnie pralkę włączyli dopiero na studiach/po wyprowadzce z domu.
Ahhh ci amerykanie..
To tak na prawdę Twoja wina. Widać przez te wszyskie lata Ty sprzątałaś, gotowałaś, pewnie też dziećmi się zajmowałaś, a mężuś sobie w tym czasie siedział i grał. Nie dzieliłaś obowiązków od początku to się nauczył, że nic w domu robić nie musi. Może też go o coś prosiłaś, a potem sama to robiłaś i nawet mu nie dałaś odczuć, że coś jest nie tak? A teraz siedzisz i się wypłakujesz na portalu.
>>Przytaknął tylko, nie odrywając się od gry.
Mąż, ojciec dzieciom - i wali w gry, jak nastolatek? WTF?
Na niemalże każdym kroku pokazujemy mężczyznom, że robimy wszystko za nich. Widzę to u siebie w domu. Jak jest kobieta - to kobieta zrobi: posprząta, ugotuje, wypierze, wyprasuje i śmieci wyniesie.Facetom ręce przy łokciach ciachnęło. Ale jednak jak kobieta wyjeżdża, to sobie jakimś cudem poradzą - zjedzą, gacie wypiorą, śmieci wyniosą, naczynia umyje zmywarka.
Prawie dobrze Calioppe. Prawie, bo to wcale nie problem uczenia dzieci, a przyzwyczajania dużych i dorosłych samców. Zostawić raz, drugi, trzeci, w końcu samiec sam się nauczy. Będzie musiał.
Bez jaj... mając takiego męża i decydować się nie na jedno, a na dwójkę dzieci?? A jakby mąż miał kompletnie lewe ręce do domowych sprawunków? Dzieci nie zeszczuplały po tych dwóch tygodniach? Mąż pilnował, żeby bieliznę zmieniały? Nie było podejrzanie mało prania (a nuż całe dwa tygodnie chodzili w jednym i przebrał dopiero na przybycie żony)?
Nie dość, że chyba ślepa, to jeszcze nieodpowiedzialna... No, jest jeszcze nadzieja, że któraś z babć przychodziła doglądać wnuki, albo do siebie wzięła na dłuższy czas.
Wina kobiet, wina konkretnie autorki, wina wychowania dzieci, pewnie też wina społeczeństwa, a prawdopodobnie i gier, w które mąż gra... Sporo wymówek dla kochanego męża :P
Oczywiście autorka mogła lepiej sobie przyszykować męża. Mogła też np. pogadać z dziećmi, żeby przynajmniej przypilnowały taty. Ale jak dla mnie mogła - a przynajmniej powinna móc - polegać na podobno dorosłym podobno mężczyźnie.
@Milagros
Ten YAFUD świadczy na niekorzyść Twojej tezy o cudzie.
Frąt - "dzieci są za małe, by samodzielnie zrobić pranie", czyli to równie dobrze mogą być dzieci, które jeszcze nie mówią, albo nie były w stanie wykonać misji "przypominaj tacie, że ma pranie wyciągnąć", bo same by zapomniały;)
Genialny mąż :D
Widziały gały co brały
@fejk
Zauważ na podstawie kontekstu reszty wypowiedzi, że nie chodziło mi o wskazanie tej możliwości jako "tę zastosować". Może miały pięć lat i przypomnieć tatusiowi mogły, a może dwa lata i nie dałyby rady. Tak czy owak, autorka moim zdaniem nie popełniła błędu zawierzając dorosłemu facetowi.
Moim zdaniem każdy mężczyzna, który jest antykompetentną ciepłą kluchą, osobiście za to odpowiada. Choćby dlatego, że za nic więcej nie umie wziąć odpowiedzialności, więc chociaż za to jedno musi. Inaczej w ogóle nie jest mężczyzną.
Frąt - i ja się z tobą zgadzam, ale mamy przyczynę i mamy skutek - wybrała takiego, a nie innego mężczyznę na swojego męża, więc w tym konkretnym przypadku powinna wiedzieć, że nie ma co na nim polegać. Nie żyją przecież ze sobą od wczoraj! A że facet dópa... a kto mu pozwolił taką fajtłapą być? Ciężko wymagać od siebie, jak nikt od ciebie nie wymaga.
Fejk, jak nie powiem co... Pomijając rzeczy zauważone tu przez innych, jak takie, że mąż i dzieci nie mieliby w czym chodzić, więc ktoś by zwrócił uwagę na to, że wyprane rzeczy leżą w pralce, to w tej pralce, nawet gdyby znajdowało się surowe mięso, a nie świeżo wyprane ubrania, po dwóch tygodniach nie powstałoby bagno takie, żeby smród powodował rzyganie. To tylko tkaniny, w większości syntetyczne, które nie poddają się procesom gnilnym i woda, która też nie gnije. Co więc w tej pralce zgniło tak, że po dwóch tygodniach powstał taki smród?? Proponuję doświadczenie: wsadzić kilka mokrych szmat do jakiegoś garnka, przykryć i wystawić na jakimś balkonie czy w komórce lub w piwnicy na dwa tygodnie - warunki podobne, jak w pralce. Dodam, że w pralce po zakończeniu prania zawsze zostaje na dnie nieco wody. Proponuję też wykręcić filtr i oczom ukaże się ciekawy widok różnych resztek z ubrań... Dlaczego to nie gnije, że aż rzygać się chce??
Qwa - a możesz powiedzieć co, skoro już się do mnie zwracasz.
Jeśli ten Twój mąż ma na imię Artur, to istnieje pewna szansa, że jest moim byłym mężem. Jeśli tak, to porzuć wszelką nadzieję, zostawianie prania na tydzień czy dwa w pralce to troskliwie kultywowana tradycja w ich rodzinie.
#Lady +1, lecz nie sadzę żeby to był ten sam facet ^.^
Qwa, spróbuj tak z ręcznikiem. Teoretycznie nie powinien śmierdzieć, bo przecież ściera mydełko z czystego już ciała. A jednak jeśli zakisisz go na dobę bo np. jest w plecaku, wieziesz go do domu a kąpiesz się tuż przed wyjazdem... Fuj. Woda tęchnie i nie pachnie zbyt przyjemnie, pewnie nie zawieruszyła ci się nigdy butelka z wodą mineralną? Zapach z dwutygodniowego kiszenia musiał być obrzydliwy a jeśli ktoś jest pod tym względem delikatny... Sama widziałam zimą w zoo kolesia, który wybiegł z pawilonu z małpami tuż po wejściu i... puścił pawia pod płotkiem.:P
Aż mnie ręką zaswedziala, żeby przy przyj&#-$++ebac
Ojjj, poznałam takich ludzi właśnie po wyprowadzce na studia. Woleli wozić pranie do mamusi, bo obsługa pralki ich przerastała, a maksimum umiejętności kulinarnych było zrobienie kanapki z serem. Z domu wozili z słoiki razem z instrukcją co zrobić z zawartością przed zjedzeniem (wymiękłam, gdy zobaczyłam na słoiku karteczkę, żeby zupę przelać na talerz i pogrzać trzy minuty w mikrofali).
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Ira | 37.31.87.* | 13 Kwietnia, 2014 15:54
W zasadzie Michaelll ma rację. Skoro mąż leń śmierdzący woli grać w gry zamiast zająć się domem to nie nasza wina. A do tego kłamie, bo kiedy dzwoniłaś to zapewne obiecywał, że zaraz zrobi. Dziwne, że nic nie czuł. Po dwóch tygodniach smród w domu musiał być obrzydliwy... Jeśli zmywanie brudnych naczyń traktuje tak samo to po powrocie pewnie niezły chlew w chacie był. Wolę nie myśleć o dzieciach...