współczucie nie równa się wysokości napiwku
Co za cham. Ja napiwku nie daję. Ten dostał cokolwiek i jeszcze się żali.
Jak dla mnie dawanie takiego napiwku jest śmieszne, to już lepiej nie dawać wcale...
Felica, dobra, klekaj byle szybko bo zaraz ide.
Wcale nie musiałam dać napiwku. Wystarczy Ci moje wspolczucie, niewdzieczniku. :P
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego miałbym dawać napiwek gościowi od pizzy. W restauracji czy hotelu ok, bo ktoś mnie obsługuje, skacze przy mnie, dba o dobry kontakt i atmosferę. Ale dostawca? To taka sama praca, jak kasjerka, stolarz czy grabarz. Dostajesz pensję, a mój kontakt z Tobą trwa 10 sekund. Za co napiwek? Rozumiem, jak jest jakaś mała sumka reszty (1,20 np), to wiadomo, że nie pytam o wydanie, ale oczekiwać napiwku za coś takiego to przesada. Analogicznie z kurierami.
To Ty pizzę pieszo dostarczasz, że przemokłeś i przemarzłeś...?
sadzę ze pewnie to własnie była reszta:D i gościu jak zwykle nie miał wydać, oni nigdy nie maja wydać.
@wow ja mam całkiem na odwrót - w restauracji czy hotelu kolesie mają taką robotę, żeby przy mnie skakać, i za to im (nie najgorzej) płacą. A facet który rozwozi pizzę dostaje marne grosze. Więc komu się bardziej przyda napiwek - komuś kto zarabia 4000 czy komuś kto zarabia 1600?
@up
A facet odśnieżający dzisiaj chodnik pod moim blokiem z samiutkiego rana, na kilkunastostopniowym mrozie za marne grosze? Też by mu się kasa przydała, a wykonuje pracę dużo bardziej pożyteczną od roznosiciela pizzy. Ale czy któryś z przechodniów dał mu napiwek za to, ze dzięki niemu się nie wypier*olili? Oczywiście, że nie, bo ten facet nie pracuje w czynie społecznym. Z jakiej więc paki facet od pizzy czy kurier uważa, że należy mu się napiwek? Nie robi nic pożytecznego, nie pracuje też za darmo, tylko ma pensję. Nie kontaktuje się też ze mną w sposób, który mógłby sprawić, ze chciałbym mu coś odpalić za dobrą obsługę (bo co to za obsługa, która trwa minutę?) Jak dla mnie facet od pizzy niczym, absolutnie niczym nie różni się od kasjerki w sklepie. Mogę czasem powiedzieć "reszty nie trzeba", gdy jest ona mała, ale nie mam zamiaru płacić nadprogramowo, skoro on nie zrobił nic nadprogramowego.
Co do hotelu, restauracji - jak już powiedziałem - ważna jest jakość obsługi. Jeśli jestem z obsługi zadowolony to za nią płacę, to jest naturalna sprawa. A obsługa w hotelu czy restauracji obejmuje trochę więcej, niż powiedzenie "dzień dobry, pizza!". Poza tym zostawianie napiwków w hotelach i restauracjach wynika z tradycji, więc jak chcemy żyć w społeczeństwie, to niektóre tradycje trzeba szanować, choćby były bezsensowne. Ogólnie ejstem raczej przeciwnikiem napiwków - mnie za jazdę próbną z klientem nikt nie płaci (pracuję w salonie samochodowym). A ja przecież marnuję swój czas, dwoję się i troję, żeby klient był zadowolony, a on nawet tego samochodu bardzo często nie kupi. Dlatego uważam, że każdy powinien być nagradzany jedynie pensją, bo napiwki zawsze prowadzą do absurdów.
"W niektórych krajach/kulturach (np. Korea Południowa, Japonia, Chiny, Finlandia) można się spotkać z odmową przyjęcia napiwku: wszak pracownik otrzymuje pensję, oczekiwanie i przyjmowanie dodatkowej zapłaty jest rzeczą niezrozumiałą i naganną. We Włoszech za domaganie się napiwku grożą kary"- to mi się bardzo podoba.
WOW akurat mówiąc o włoskich tradycjach trochę się mylisz bo tam 'Napiwek' wliczony jest w cenę, opisane to jest jako 'przygotowanie stołu do posiłku'
Wow mam pytanie skoro pracujesz w salonie samochodowym :D Skoro samochód traci na wartości, jeśli ktoś by go chciał sprzedać po wyjechaniu nim z salonu ( bo wtedy to już nie jest nowy samochód) to wy przeprowadzając jazdę próbną samochodem z salonu (a nuż klient go nie weźmie) to co robicie? Cofacie liczni i za każda jazdę próbną odliczacie jakąś część pieniędzy od ceny jaka się należy za "samochód w salonie"?
WOW salony mają auta testowe do jazd próbnych, i później jest sprzedawany taniej. Klient nie jeździ akurat tym, który chce kupić - może się przejechać takim samym - właśnie egzemplarzem do jazd testowych.
Żyjemy w Polsce, kogo tutaj stać na napiwek? Na pizzę ledwo wystarcza czasami.
ja napiwki daję tylko prostytutkom
Napiwki opłaca się dawać dostawcom u których zamawiamy regularnie i już cię znają.
Coś jak opłata za "ochronę"dla mafii;)
WOW ludzie pracujący w hotelach i restauracjach obsługujący Twoją dupę dostają tak samo marną pensję jak ten koleś od pizzy, a pracują dwa razy cieżej.
Jeśli nie masz pojęcia o branży nie wypada sie wypowiadać o 4000 tysiącach pensji, jeśli tyle to oni zarobią w 4 miesiące
Sarah co do napiwków uważam że jeśli obsługa jest dobra i uprzyjemnia Twoj wieczór świetną obsługą napiwek powinna dostać. Wielu pracodawców przyjmując młodych ludzi bez doświadczenia płaci poniżej średniej krajowej "bo nadrobicie napiwkami"i Twoja pensja będzie taka jaką powinnismy Ci płacić netto.
Moim zdaniem to, czy chcemy dać napiwek chłopakowi od pizzy, czy nie, zależy tylko od nas. On nas nie "obsługuje", dowozi nam posiłek (dowóz w większości pizzerii jest dodatkowo płatny), mówi "dzień dobry"i tyle. Jeśli nie chcemy tej złotówki czy dwóch reszty, to ok, ale to nie jest naszym obowiązkiem. Strasznie mnie irytuje, gdy płacąc za pizzę daję określoną kwotę, a dostarczyciel nawet nie udaje, że chce mi wydać resztę, tylko zgarnia papierek i już go nie ma.
A ja nie jestem dostawcą pizzy, kasjerem, kelnerem, pracuję w biurze za 900 zł miesięcznie i wkurza mnie, że oczekuje się ode mnie napiwku, płacę za jedzenie i DOWÓZ. Inna sprawa, że na taki "luksus"mogę sobie pozwolić góra raz w miesiącu...
cóż, a ja nie jestem bogaty ale też nie biedny i (chyba, że nie zasłużył) daję napiwek. Odmówię sobie jedno piwo, mi wyjdzie na zdrowie, a jego uszczęśliwię.
pzdr
@loczyslawa a jak się to ma do jazdy próbnej samochodem?
Jeśli to taka zła praca i płaca, to po co ją przyjmowałeś? Jeśli gdzie indziej miałbyś tak bardzo lepiej, to po co stoisz na -10 mrozie i marzniesz?
Ale jeżeli to jest twoja najlepsza opcja, to przestań marudzić na swoje obowiązki. Każdy je ma.
Ja tylko dodam od siebie iż dostawca pizzy zazwyczaj nie dostaje zwrotu za pieniądze, które wrzucił w paliwo, dlatego też na pewno ucieszy się jak z napiwków (w sumie) chociaż za to mu się zwróci. Płacone mają różnie - za godzinę, za ilość kursów do klientów, ale jedno jest pewne - im więcej jeździ tym więcej zużywa paliwa.
"w restauracji czy hotelu kolesie mają taką robotę, żeby przy mnie skakać, i za to im (nie najgorzej) płacą. "- chłopcze, na jakim świecie ty żyjesz. pensje w tej branży to średnio zabawny żart, a spora część zysków to właśnie napiwki czy serwis.
Szczera prawda - ja pizzy na telefon nie zamawiam, bo nie lubię tego głupiego zwyczaju dawania napiwków. Mi nikt nie płaci za bycie uprzejmym, ja też płacić za takie rzeczy nie chcę.
ppawlikp - nikt nie twierdzi, że Twoja praca jest łatwa, lekka i przyjemna, najprawdopodobniej też za mało zarabiacie, ale to nie znaczy, że ludzie zamawiający pizzę nie mają podobnego problemu... sorry, płacę za pizzę, pracę za dowóz, za co mam płacić dostarczycielowi? za "dzień dobry"? kelnerka nie stoi na mrozie, ale przez godzinę chodzi nade mną, przynosi, zanosi, doradza itp. a poza tym dawanie napiwku powinno być dobrowolne - ktoś chce i może dać, okej, ale dlaczego ja się mam czuć winna lub szukać nerwowo po całym domu drobnych, bo ktoś po prostu wykonał swoją pracę? listonoszowi mam dawać napiwki za to, że mi przyniósł polecony? on też chodzi na mrozie... W każdym razie wkurza mnie, gdy płacę za pizzę 22 zł, za dowóz 4 zł, daję dostarczycielowi 3 dychy, a on nawet nie zapyta z grzeczności, czy wydać resztę, tylko od razu zakłada, że to dla niego, nawet się nie uśmiechnie i już go nie ma.
Przepraszam bardzo. Jesteś od dowożenia pizzy jak tyłek od srania. Za dowóz pizzy jest dodatkowa opłata (chyba, że złożysz duże zamówienie), więc z jakiej racji dostawcy pizzy trzeba dać napiwek? Za to, że przywiezie mi pizze - "dawaj kasę i do widzenia"? Masz za to płacone, nie utrzymujesz się z napiwków ludzi. No proszę Cie,... listonoszowi też mam odpalać napiwek za dostarczenie listu? Nie bądź śmieszny koleś.
Salome dobrze mówi.
Też nie wkurrwia jak zamawiam (raz na ruski rok, ale się zdarza) pizzę, koleś przywozi, wdzięczy się i szczerzy, a jak dociera do niego, że napiwku nie dostanie, to zmienia minę i spojrzenia z "smacznego i miłego wieczoru"na "obyś się chuuju jeebany udławił".
W wielu krajach, z Japonią na czele, dawanie napiwku to brak szacunku. Ech, pazerne polactwo...
Użytkownik dostał ostrzeżenie za tą wypowiedź: 2014-01-30 14:57:53 [Powód:Używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne]
Wiadomo, za dobrą i miłą obsługę napiwek bym dał, ale jak widzę pazernego buraka, który łypie złym okiem i swoją postawą wręcz żąda napiwku, to mam ochotę dać mu co najwyżej wychowawczo w mordę.
to do Ciebie chociaż dostawca się wdzięczy i stara o napiwek, a zazwyczaj wręczanie pizzy trwa dosłownie 5 sekund... i za co ten napiwek?
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
afsdg | 176.7.44.* | 27 Stycznia, 2014 11:47
współczucie nie równa się wysokości napiwku