Mam nadzieję, że nie kupiliście tam tych obrączek
Wystarczyło poprosić kierownika/właściciela i rozmówić się z nim na temat zachowania tej pani. Nie dość, że ona straciłaby pracę (do której i tak się nie nadaje), to Wy ugralibyście pewnie rabat - w końcu właścicielowi/kierownikowi mocno zależy na przychodzie w takim przybytku, co zakup obrączek by zapewnił.
Z góry dziękuję za komentarze "za długie, nie chciało się czytać"tępe strzały.
Podobną historię słyszałem na studiach od profesorki. Nie zdradziła marki ale wybrała się do salonu, żeby kupić samochód. W tym samym momencie do salonu wchodził "człowiek w lekko wytartych spodniach i starym plecakiem w ręku". Wchodzą do salonu, a hieny salonowe (dla dociekliwych: "sprzedawcy") co do jednej sztuki dopadli do profesorki i zachwalali samochody i takie tam natomiast ten drugi Pan został zignorowany. Minęło jakieś 10 minut po czym do grupy sprzedawców i mojej profesorki podchodzi ten gość i mówi, że przyszedł z gotówką kupić samochód ale został chamsko potraktowany więc wychodzi i już nigdy nie kupi samochodu tej marki. Sprzedawcy w śmiech bo mu nie uwierzyli, a szanowny Pan odsunął plecak i pokazał zawartość - na oko jakieś 200tys. złotych. Hieny posmutniały, Pan zasunął plecak i skierował się do wyjścia, a profesorka tylko "niech Pan na mnie zaczeka, także wychodzę mimo, że byłam zdecydowana na konkretny model".
Sprzedawca jest od sprzedawania a nie od wnikania czy kogoś stać na towar. Sprzedawcom w ''ekskluzywnych'' sklepach w dupach się po przewracało. Pewnie sądzą, że fakt pracowania w takim miejscu czyni ich kimś lepszym.
ojj nie spinajcie tak dupy... Nie niczego co by bylo jkaies chamskie albo wulgarne.. Moze miala czesto takich klientow co patrza, patrz i nie kupuja..
już w to uwierzę że z taką kasą szli na jogging.
bierzecie ze sobą tyle kasy idąc biegać?
Istnieją katy płatnicze. Wcale nie musieli mieć przy sobie kilku tysiaków w gotówce.
Nie istotne jest czym handlowałem w latach 90. Istotne jest to, że było to dość drogie (i wtedy) ekskluzywne.
Przyszedł do mnie kiedyś pan, z wyglądu prawie lump: przetłuszczone włosy, brudne paznokcie, podarte ubranie. Nauczony aby nikogo nie dyskryminować rozmawiałem z nim jak z każdym klientem. Na koniec pan wyciągnął wizytówkę i poprosił o przygotowanie umowy na ten i ten adres i wpisanie na umowie 5 szt mojego towaru. Stwierdził, że musi wyjść i wróci za 15min. Nie mając nic ciekawszego do roboty wypisałem ową umowę spisując dane z wizytówki. Po chwili ów pan wrócił ze wszystkimi dokumentami firmy, pieczątkami etc. Podpisał umowę złotym Parkerem. Mnie zatkało, ale trzymałem się twardo. Na koniec pan stwierdził, że jest właścielem dość dużej firmy budowlanej, a że zapił operator koparko-ładowarki, pojechał na budowę sam obsługiwać tenże sprzęt. I bardzo przeprasza mnie za swój wygląd, a jednocześnie docenia mnie jako handlowca i prosi o kontakt za 3-4 miesiące. Później sprzedałem temu panu jeszcze niejedną rzecz jako przedstawiciel.
@hahaja:
no to kur*a bierzesz ze sobą kartę czy coś jeszcze jak idziesz biegać? może jeszcze książeczkę oszczędnościową?
Po drodze z joggingu wstąpiliśmy jeszcze do domu bo mieliśmy po drodze ,ale już nie przebieraliśmy się tylko od razu pojechaliśmy do galerii. A obrączek nie kupiliśmy, poszliśmy do konkurencji :)
@alala
Ja portfel biore. A moze gdzies cos sie wydarzy, je bnie mnie samochod i nawet mnie nie zidentyfikuja bez dokumentow, a moze najdzie mnie ochota na ciaskta i wejde do sklepu, bez kasy?
Ale tak poza tym wszystkim, tez nie macie nic lepszego do roboty niz rozmyslanie nad tym czy dany yafud jest zmyslony czy nie... Jeden uj czy zmyslony czy prawdziwy. Wazniejsze jest zeby byla dobra historyjka, bo po to tu wchodzisz, a nie to czy to prawda.
Do kina idziesz ogladac film i tez stwierdzasz, ze ci sie nie podobal bo nie jest prawdziwy tylko zmyslony? Prosze cie...
A ja tam popieram że się nie idzie do kościoła z joggingu i nie idzie się do eleganckiego sklepu z joggingu. Ale co tam, kultura najwyraźniej nie jest konieczna by przeżyć.
Obrączki będziecie nosić całkiem długo, więc fajnie jest dobrać je do typowego ubrania noszonego na codzień. Przecież biżuterii nie zobaczymy w pełnym blasku na dresie. Ale jak tam komu wygodnie.;D
@uszy opadają, wydaje mi się, że Bogu jest zupełnie obojętnie, czy Ty jesteś w kościele w dresie czy w garniaku. A do sklepu masz prawo chodzić sobie nawet w piżamie, o ile nie jest gorsząca. W Stanach zupełnie normalne jest chodzenie na zakupy w dresach, nawet do najbardziej ekskluzywnych sklepów, ale jak się myśli zaściankowo, to inna sprawa... Ty jednym z tych, co to uważa, że do ludzi trzeba się wystroić, bo co oni sobie inaczej o Tobie pomyślą?
@Niekumaty, przecież do dresu też te obrączki będą nosić. Jak dla mnie argument kiepski;p
Ja bym wniosła skargę na tę babę. Po prostu nie lubię nieprofesjonalizmu.
Ktoś Was wziął za biednych ludzi. No faktycznie, dzień spier******...
@Qu - chyba o to chodzi, żeby pojawiały się tu historie, które komuś zepsuły dzień a nie czyjaś radosna twórczość bo od wymyślania zabawnych historyjek i opowiadań są inne strony.
@grgrgrgr - pewne miejsca wymagają pewnego ubioru, należytego do powagi tego miejsca czy wydarzenia, dlatego do kościoła nie chodzi się w dresie, choć nie trzeba od razu zakładać garnituru.
Ty chyba z kolei z tych, co myślą, że jak coś się robi w USA lub na Zachodzie Europy, to tak z automatu jest super i właściwie a to, co u nas to zaścianek. To, że w Stanach ludzie chodzą w dresach do ekskluzywnych sklepów, nie znaczy, że to jest właściwe zachowanie. Zdaje się, że to Ty masz problem z tym, co inni o Tobie pomyślą a nie @uszy opadają, skoro wg Ciebie kultura jest oznaką zaściankowości "bo w Stanach, to zupełnie normalne", ze się robi inaczej.
@lukasz, Ty chyba z kolei mylisz kulturę z pokazówką. Nie wzoruję się na Stanach, tylko pokazuję, że akurat w tym wypadku daleko nam do nich, skoro oni potrafią podejść na luzie do takich rzeczy jak ubranie podczas zakupów. Kościół - okej, nie będę się spierać, bo wiadomo, uczucia religijne itp. (chociaż grzechem to nie jest, jakby nie patrzeć). Ale sklepy, nawet ekskluzywne...? Komu Ty tam niby chcesz okazywać kulturę? Innym kupującym? Sprzedawczyni? Geez, jak tak dalej pójdzie, to będę się bała wyjść bez makijażu po bułki do kiosku z pieczywem, bo mnie zwyzywają za brak kultury, albo zasugerują, że nie stać mnie na chleb pełnoziarnisty-.-
Nie wpadajmy w paranoję. W codziennych sytuacjach możemy się ubierać wygodnie i na luzie i nikomu nic do tego. I nie ma to kompletnie nic wspólnego z kulturą. Tak samo jak zaściankowości w myśleniu nie da się wytłumaczyć kulturą.
Miałem podobnie, wziąłem ze sobą siostrę bo ma dłonie podobne do mojej (już) narzeczonej. Ja nieogolony, w krótkim rękawku i cienkich, krótkich, je bitnie pomarańczowych spodenkach. Pani akurat obsługiwała akurat kogoś, dała nam czas na oglądanie, ale podeszła do sprawy profesjonalnie i pokazywała nam pierścionki. Finalnie kupiłem jakiś za niecały tysiąc zł
nie wierze w to... chciała się chyba na yafudzie pochwalić tym jakie drogie obrączki kupiliście co intereuje nas tyle co zeszłoroczny śnieg...
Znam podobna historie, tylko komenatarz byl jeszcze bardziej dosadny. Kolezanka "budowala dom"to znaczy firma jej budowala a ona miala akurat wolne popoludnie i wpadla cos tam ogarnac po swojemu wiec byla w ubraniu "roboczym"i znienacka okazalo sie ze musi leciec kupic drzwi, wiec tak jak stala wsiadla w samochod i pojechala do exluzywnego salonu. Tam wybrala jakis model i spytala o cene a sprzedawca "Nie stac pania"Kolezanka jest wlascicielka kilku swietnie prosperujacych gabinetow stomatologicznych.
Zobaczyła tyle gotówki to i wyszła
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
nati | 81.219.42.* | 09 Listopada, 2013 13:05
Mam nadzieję, że nie kupiliście tam tych obrączek
Wuspocedi [YAFUD.pl] | 09 Listopada, 2013 13:43
Z góry dziękuję za komentarze "za długie, nie chciało się czytać"tępe strzały.
Podobną historię słyszałem na studiach od profesorki. Nie zdradziła marki ale wybrała się do salonu, żeby kupić samochód. W tym samym momencie do salonu wchodził "człowiek w lekko wytartych spodniach i starym plecakiem w ręku". Wchodzą do salonu, a hieny salonowe (dla dociekliwych: "sprzedawcy") co do jednej sztuki dopadli do profesorki i zachwalali samochody i takie tam natomiast ten drugi Pan został zignorowany. Minęło jakieś 10 minut po czym do grupy sprzedawców i mojej profesorki podchodzi ten gość i mówi, że przyszedł z gotówką kupić samochód ale został chamsko potraktowany więc wychodzi i już nigdy nie kupi samochodu tej marki. Sprzedawcy w śmiech bo mu nie uwierzyli, a szanowny Pan odsunął plecak i pokazał zawartość - na oko jakieś 200tys. złotych. Hieny posmutniały, Pan zasunął plecak i skierował się do wyjścia, a profesorka tylko "niech Pan na mnie zaczeka, także wychodzę mimo, że byłam zdecydowana na konkretny model".