Ciężko mi uwierzyć, że jeżeli chodziłeś na każdy wykład, skrzętnie notowałeś każde słowo, to brak notatek przez kilka dni zmienił 5 na 2, przecież po to się chodzi na te wykłady, by coś w głowie po nich zostało. I w to, że wszyscy mający te notatki dostali 5. Może nie tyle fake, co przekolorowane. Ewentualnie autor to idiota, który jest w stanie uczyć się tylko kując na blachę.
Popieram 'E', takie kucie na blachę nie przyniesie Ci w życiu nic dobre. Rzuć studia i idź do pracy - lepiej na tym wyjdziesz.
Kucie na blachę rzeczywiście nie pomaga. Najważniejszą rzeczą jest to, żeby zrozumieć.
Miałem na filologii angielskiej w grupie takiego gościa. Niezbyt bystry, dziwny typek, taka trochę cioota, laluś i no-life, ale pyskaty. Jak raz poszliśmy całą grupą do baru na piwo to poszedł z nami, NA PIWO, zaznaczam, ale nie wziął piwa, tylko kawę w mikroskopijnej filiżaneczce, za którą zapłacił więcej niż my za piwo :D Ale do rzeczy - koleś miał 100% frekwencji, wszystko notował i kuł na blachę. Nawet jak cała grupa zawijała się z wykładu, on jako jeden, jedyny, jak ten ostatni frajer, zostawał i tylko zawracał dupę wykładowcy. Nawet starszy już doktor anglistyki się z niego śmiał. Wszystkie przedmioty nie-angielskie, czyli chuuje muje typu ekonomia, komunikacja społeczna i inne pierdoły miał pozaliczane na wysokie oceny, bo kuł. Z przedmiotami angielskimi było trochę słabiej, ale dzięki zakuwaniu jakoś dawał radę. Na pierwszym roku jako jedyny się uczył, bo materiał był stosunkowo łatwy i inni go ogarniali. No i w ten sposób, ryjąc na pamięć, dotarł do końca drugiego semestru. A tu psikus - na końcu pierwszego roku był egzamin praktyczny z języka angielskiego, składający się z kilku części, który dokładnie sprawdzał stopień opanowania języka od strony gramatycznej, zasób słownictwa, czytanie ze zrozumieniem, pisanie i umiejętność porozumiewania się w praktyce. Ujeebał. Terminy poprawkowe - ujeebał. Terminy warunkowe - ujeebał. Kucie na blachę nie pomogło.Edytowany: 2013:04:21 21:18:52
Dobry zwyczaj - nie pożyczaj, jeszcze lepszy - nie oddawaj.;)
chyba Cię nie lubią skoro nikt nie przesłał Ci tych skanów, zwłaszcza jeśli mówiłeś, jaka jest sytuacja
burżuj, a nie student, skoro notatki pożycza w teczce xD
co za szmaciarz...
aczkolwiek popieram przedmówców. nie kuj na blachę, bo i ta nic ci w głowie nie zostanie, dla mnie jest to równoznaczne z metodą 3xZ zakuć zdać zapomnieć. bez sensu !
wcale się nie dziwię, że Cię zrobili w ... jak ktoś chodzi na wszystkie wykłady, kuje na blachę i w dodatku nie chce pożyczać notatek to siłą rzeczy musi być najmniej lubianą osobą na roku. może wykładowcy taką osobę lubią, ale na pewno nie studenci.
jak do tego wszystkiego włazisz w tyłek wykładowcom, to pewnie jesteś wytykany palcami przez wszystkich i nikt z Tobą nie rozmawia na przerwach.
ale nie przejmuj się, możesz zostać na studiach doktoranckich. zostaniesz ulubieńcem wszystkich profesorów i niedługo będziesz najbardziej znienawidzonym prowadzącym wśród studentów (znam już takiego :) )
Nie ucz sie na sile. Ucz sie tak zebys wiedzial. Co nam potem po chociazby lekarzu ktory zna formulki na pamiec ale w praktyce to nijak pacjentowi pomoc nie umie.
Bo trzeba też wiedzieć KOMU pozyczasz. Pierwszy elpszy koleś z roku któego widzisz pierwszy raz chce twoje notatki? Ja bym nie dawał...;d
Za to yafud nieźle napisany, więc talent literacki jest :)
Bo pożyczać trzeba umieć. Niestety, na studiach takie życzliwe osoby jak Ty są szybko uczone, że jak się pożycza to tak, żeby mieć z tego przynajmniej jakąś wymierną korzyść. Ja swojego czasu też dostałam taką nauczkę, więc potem od każdej strony pożyczonej do skopiowania brałam złotówkę. Poza tym nie dawałam ich nikomu do ręki, a sama je kopiowałam. Liczba chętnych na dobre notatki, za które trzeba było słono zapłacić szybko zmalała. Czy straciłam przez to przyjaciół? Wręcz przeciwnie - takie zasady pozwoliły mi utrzymać do tej pory przyjaźń z osobami na prawdę solidnymi i z takimi, z którymi nie wstyd współpracować. Studia skończyłam 12 lat temu. Ktoś inny powie, że byłam kujonem - wręcz przeciwnie :P. Pozdrawiam wszystkich solidnych!
YAFUD dobry, polski, ale wątpię żebyś ty nie zdał a reszta 5. Zresztą nie lepiej mu było wysłać ksero?
I dobrze ci tak, jak byś sam wysłał notatki to byś zaliczył a jesteś po prostu p***ą która nawet nie chce notatek udostępnić.
Ja się zastanawiam, dlaczego uznaliście, że "kuje na blachę". Do cholery, po prostu jest staranny i notuje, a że bardzo dokładnie, to inna sprawa. Czy wy uważacie, ze każdy kto cokolwiek robi na studiach, to kujon?;>
@snaperka - zgadzam się.
@E, lala i reszta - Zależy co studiuje, bo jak np. jest na studiach medycznych to zapewniam, że tam niewiele jest do zrozumienia (może poza taką farmacją, gdzie podobno jest trochę matmy, fizyki i chemii), a po wykładach niewiele się pamięta, nawet jak się siedzi i się uważnie słucha to po 2-3 tygodniach niewiele się odtworzy. Po to się robi notatki, żeby móc do tego wrócić, naprostować wiedzę itd.
Co do komentarzy o biedzie studentów - wyobraźcie sobie, że ja nie żyłam w biedzie. Jak się umie dysponować pieniędzmi to i na teczkę będzie (swoją drogą zwykła tekturowa teczka kosztuje koło 1zł, koszulki najtańsze z 5-10 zł, segregator pewnie z 10-20, więc do koloru do wyboru, kartki to też nie jest spory wydatek, a zeszyt z kolorowymi wkładkami kosztuje min. 16zł i jest tam niewiele kartek). Poza tym niektórzy studiują w mieście, w którym mieszkają, więc tym bardziej mają z górki, bo jeszcze rodzice nakarmią, nie trzeba płacić za stancję/akademik itp.
@Kleju - ciekawe czy Ty jesteś takim życzliwym człowiekiem, żeby zapier... co tydzień na 1,5-3h wykładu i potem dać całą swoją pracę dla osoby, która w tym czasie akurat przewracała się w łóżku na drugi bok, czy gdzieś tam w klubie chlała. Moim zdaniem to jest frajerstwo, a nie życzliwość. Rozumiem, że trzeba sobie pomagać, ale bez przesady. Można dać notatki osobie, której raz, czy dwa razy nie było, bo coś tam, czy studiuje drugi kierunek i ma w tym czasie zajęcia, czy musi pracować, ale nie komuś, kto ma wyrąbane na wszystko, a potem łazi i się cieszy, że nic nie robi, nie "zmarnował czasu", a zalicza na 5.
@informatyk - niektórzy idą na studia, żeby zdobyć wymarzony zawód, inni po to, żeby zmarnować pieniądze rodziców. Poza tym nie zauważyłam, żeby u mnie osoby, które bywały na wykładach były wyjątkowo nielubiane. Studia to nie szkoła, żeby prześladować jakiś kujonów (w szkole też to jest głupie, bo taki kujon może coś wytłumaczyć, ale rozumiem, że niektórzy mają zbyt niskie IQ, żeby cokolwiek pomyśleć), jeżeli w ogóle kiedykolwiek studiowałeś to dziwię się, że nie zauważyłeś, że warto właśnie z takimi osobami utrzymywać w miarę przyjacielskie stosunki to może Ty im coś tam kupisz, załatwisz, a oni Ci dadzą notatki. Poza tym istnieje coś takiego jak stypendium naukowe, które możesz wydać na co chcesz.
Poza tym cały rok korzysta na tym, że na wykładach znajdzie się grupka stanowiąca mniej-więcej połowę roku. U mnie na niektóre wykłady chodziły po 3-4 osoby (mieliśmy na roku 60) i wykładowcy byli naprawdę wkurzeni, nawet z ich strony w drodze zemsty wyszła propozycja o obowiązkowych zaliczeniach wiadomości z wykładów, z drugiej strony nie dziwię się, że mało kto chodził skoro oni bez znaczenia jaki kierunek to klepali tą samą prezentację (bez znaczenia czy lekarz, czy ratownik, czy pielęgniarka to klepali to samo, a zapewniam, że oni mają zupełnie inne programy, inne książki).
czasem lepiej być Sku****elem bo skur***le lepiej mają : )
A później dzięki takim osobom jak Ty wyrastają na dorosłych skąpce, które za wszystko chcą pieniądze. W życiu trzeba sobie pomagać, nie ubędzie Ci jak dasz komuś skserować kartki.
A tacy broniący się, że to "ich ciężka praca"nie mają pojęcia o czym mówią. Żal takich żydów.
@up Ale właśnie cały sęk tego YAFUDa leży w tym, że facet dał i rzeczywiście mu "ubyło";).
Gnidy i nieroby to pasożyty którzy chcą się ślizgać /na studiach/ wysiłkiem innych
należy takich bezwzględnie tępić. Pomaganie i życzliwość ma swoje granice. Ludziom nie można ufać;pożyczający notatki okazał
się gnojkiem i draniem.
Robin Hood znów zaatakował! :D
ten gościu od notatek musi być kompletnym frajerem pieprzy tutaj że pomaga a pewnie jest zarozumialcem i jak dostał 5 to się wszystkim chwali heh jak jest inaczej to dlaczego nikt nie przekazał notatek do niego?
Może jestem jakaś dziwna, ale też chodzę na wszystkie wykłady i robie notatki. Tylko, że później idziemy razem grupą na ksero i jakoś problemu w tym nie widzę, aby ludzie uczyli się z moich notatek. To, że ktoś Ci z***bał notatki świadczy o tym, że jesteś egoistą, jakbyś się wcześniej podzielił to taka sytuacja nie miała by miejsca. Więc błagam Cię, na pomaganiu innym nie wychodzi się źle :)
Ciekawi mnie iście samarytańskie podejście wielu z komentujących - postawcie się w sytuacji Autora. Jesteście jednymi z nielicznych, którzy chodzą na wykład. Dziobiecie dokładne notatki, słuchacie, uważacie, nawet do wysiłku można zaliczyć, że się na tym wykładzie czasem jest (chociaż - mimo, że wykład nie jest obowiązkowy - dziwne wydaje mi się nie chodzenie. W końcu studia ponoć mają człowieka rozwijać, chociaż raczej nie w tym kraju. Tutaj chodzi o papierek). Po całym semestrze, przychodzi do was człowiek, którego na wykładzie nie widzieliście nigdy i mówi (osoby: MS- "Miłosierny samarytanin"SB - student-bumelant):
SB: Stary, nie było mnie na żadnym wykładzie, pożycz notatki!
MS: Jasne, nie ma sprawy. Przecież nic mnie nie kosztowało zrobienie tych notatek. Ani nie poświęciłem czasu, ani energii, więc nie ma problemu... Bierzcie i jedzcie chciałoby się powiedzieć...
Naprawdę tak to by wyglądało? Wydaje mi się, że zgoła inaczej, ale dobrze jest się wybielić w oczach braci studenckiej na YAFUDzie...
Wyjątkowo parszywy typ z tego "kolegi"autora...
Jesli ktos chodzi na wyklady, to chyba dla siebie. Zawsze cos w glowie zostanie. Skoro przy okazji robi notatki, to bucostwem jest nieudostepnienie ich znajomym. Przeciez i tak je robi! A uczenie sie z samych (cudzych) notatek wcale proste nie jest. Tym co na wyklady chodza zawsze jest latwiej. Ja nie chodzilam na wyklady, a notatki zawsze od kogos dostalam, ale to bylo 10-15 lat temu, gdy ludzie byli zyczliwi. Autor jest kujonem i egoista i zasluzyl sobie na taka akcje. Dziekuje i pozdrawiam.
Za przeproszeniem, ale pi...olisz bez sensu. Jeśli chcesz notatki, to przyjdź na wykład. Nikt tobie tego nie zabrania. Bo z urzędu się tobie te notatki nie należą. Dlaczego osoba, która jest pilnym studentem (chodzi na wykłady, notuje) ma zasilać swoimi notatkami bandę leniwych nierobów? Niby dlaczego ktoś ma pomagać fr..erom, których nie zna? Może nawet nie lubi. Sama studiuję i prawie zawsze jestem na wykładzie. Dzielę się swoimi notatkami, ale nie z każdym, bo dlaczego miałabym pomagać ci..om, które w czasie wykładu sobie smacznie spały po imprezce? Bo są ze mną na roku? A co to za powód. Ale widzę, że ty M. jesteś takim typowym pasożytem, który uważa że się mu wszystko należy.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
E | 178.36.173.* | 21 Kwietnia, 2013 20:25
Ciężko mi uwierzyć, że jeżeli chodziłeś na każdy wykład, skrzętnie notowałeś każde słowo, to brak notatek przez kilka dni zmienił 5 na 2, przecież po to się chodzi na te wykłady, by coś w głowie po nich zostało. I w to, że wszyscy mający te notatki dostali 5. Może nie tyle fake, co przekolorowane. Ewentualnie autor to idiota, który jest w stanie uczyć się tylko kując na blachę.
Jaladreips [YAFUD.pl] | 21 Kwietnia, 2013 21:17
Kucie na blachę rzeczywiście nie pomaga. Najważniejszą rzeczą jest to, żeby zrozumieć.
Miałem na filologii angielskiej w grupie takiego gościa. Niezbyt bystry, dziwny typek, taka trochę cioota, laluś i no-life, ale pyskaty. Jak raz poszliśmy całą grupą do baru na piwo to poszedł z nami, NA PIWO, zaznaczam, ale nie wziął piwa, tylko kawę w mikroskopijnej filiżaneczce, za którą zapłacił więcej niż my za piwo :D Ale do rzeczy - koleś miał 100% frekwencji, wszystko notował i kuł na blachę. Nawet jak cała grupa zawijała się z wykładu, on jako jeden, jedyny, jak ten ostatni frajer, zostawał i tylko zawracał dupę wykładowcy. Nawet starszy już doktor anglistyki się z niego śmiał. Wszystkie przedmioty nie-angielskie, czyli chuuje muje typu ekonomia, komunikacja społeczna i inne pierdoły miał pozaliczane na wysokie oceny, bo kuł. Z przedmiotami angielskimi było trochę słabiej, ale dzięki zakuwaniu jakoś dawał radę. Na pierwszym roku jako jedyny się uczył, bo materiał był stosunkowo łatwy i inni go ogarniali. No i w ten sposób, ryjąc na pamięć, dotarł do końca drugiego semestru. A tu psikus - na końcu pierwszego roku był egzamin praktyczny z języka angielskiego, składający się z kilku części, który dokładnie sprawdzał stopień opanowania języka od strony gramatycznej, zasób słownictwa, czytanie ze zrozumieniem, pisanie i umiejętność porozumiewania się w praktyce. Ujeebał. Terminy poprawkowe - ujeebał. Terminy warunkowe - ujeebał. Kucie na blachę nie pomogło.Edytowany: 2013:04:21 21:18:52