Wyszlo mi, że wydajesz na paliwo ponad 200 zeta tygodniowo... rzeczywiscie taniej dojezdzac...
Mi natomiast wyszło 3200zł... gdzie takie drogie miasto leży?
4 tygodnie w miesiącu x 4 dnibw tygodniu x nawet niech będzie 100zł.
To za 1600 w każdym mieście coś się znajdzie.
#bieda
Policzmy:
130 km x 2 (codziennie musisz dojechać i wrócić do domu)
260 km x 4 (tyle razy robisz ten kurs tygodniowo)
1040 km x 4 ~~ 4000km (tyle przejeżdżasz w miesiącu)
Nawet, jeśli twój samochód pali 5l/100km, potrzebujesz 200 litrów benzyny/ropy na miesiąc, co daje grubo ponad 1000zł/mc.
Do tego mnóstwo straconego czasu, które mógłbyś poświęcić na naukę.
@nick: prawie 200 tam mówi, bo zrobił większą trasę niż zwykle. Więc aż tyle to nie będzie.
Wychodzi na to, że trzy kursy z jego domu do uczelni kosztują 200zł. W związku z czym w ciągu trzech dni zapłaci 400zł. No i zostaje piątek, co daje 2/3 z 200zł, czyli ok. 133zł. Wychodzi na to, że tygodniowo płaci 533zł. Pomnóżmy razy ilość tygodni w miesiącu. To daje 2132zł. Oczywiście, autor napisał, że 'prawie' 200zł. Teraz wszystko zależy tak naprawdę od tego, ile to 'prawie' wynosi. Sama uczę się ok. 70km od domu. Dojeżdżając codziennie, płaciłabym w ciągu miesiąca - jeżdżąc autobusem - około 350zł. Wiadomo mi o stancji - jeden pokoik, akurat, jakby ktoś chciał mieszkać sam - za którą miesięcznie płaci się 400zł. Wiadomo, trzeba też zapłacić za jedzenie i tak dalej. W większym mieście wiadomo, że te koszty będą większe, ale nie wierzę, że sięgną 2132zł. :x Moim zdaniem może i sytuacja faktycznie miała miejsce, ale z kasą to przegiąłeś troszku, gościu. :x
Liczycie tutaj ile wydaje na paliwo. Mnie zastanowiło, na której uczelni prowadzący przychodzi po kwadransie akademickim (no chyba, że tylko po to, by zabrać listę obecności). Przecież, żeby przejechać połowę drogi autor musiał jechać, gdzieś z godzinę. Żeby wrócić, drugą. W tym czasie większość studentów była już na innych zajęciach, albo na imprezie...
Ciekawe. Zrobiłeś 390km, za ok. 200zł. Czym jeździsz?
Qwerty, przecież w tym nie ma nic dziwnego. Zauważ, że student zapewne nie jeździ super oszczędnym, hybrydowym samochodem, który pali 4L/100...
390km za 200zł, zakładając litr paliwa za 5,5zł, daje to spalanie rzędu 8l/100.
Nie lepiej jeździć rowerem?taniej wyjdzie.
nie lepiej przenieść się na studia zaoczne, skoro i tak dojeżdżasz? Miałbyś zajęcia tylko dwa dni w tygodniu. I wtedy faktycznie by Ci się opłacało dojeżdżanie.
Zaraz LILIANA napisze,że tylko pleps i holota nie ma prywatnego odrzutowca.
@up, nie pękła ci czasem żyłka?
Ludzie jak już wymyślacie takie historie to róbcie to z głową. Skoro masz zajęcia 4 dni w tygodniu na 5 możliwych to nie pisz tylko bo to wcale nie jest tak mało. Tylko mógłbyś napisać jakbyś miał 2 razy w tygodniu to po pierwsze. Po drugie skoro przejechanie 325 km kosztuje Cię prawie 200 zł to 260 km, które robisz codziennie wychodzi jakieś 130-150 zł, więc miesięcznie wydajesz dobrze ponad 2 klocki na dojazdy. Nie wiem gdzie studiujesz, ale ja mieszkam we Wrocławiu i tu koszt 2 pokojowego mieszka wychodzi 2000 zł, czyli jeśli dzielisz pokój z kimś to wychodzi Ci 500 zł miesięcznie. Jednoosobowy pokój to wydatek w rzędu 500-800 zł w zależności od warunków, więc chyba nie przemyślałeś sprawy z dojazdami. W Warszawie, Krakowie i innych dużych miastach ceny są podobne, więc za tyle ile wydajesz na dojazdy spokojnie byś opłacił mieszkanie i miałbyś jeszcze na utrzymanie, więc jeśli to nie ściema to przemyśl sytuację;)
W sumie z jednym miejscem może was zagnę z tym czy się opłaca czy nie. Oczywiście sytuacja hipotetyczna, ale zawsze może się zdarzyć. Mianowicie Berlin. Duże miasto, cholernie drogie i 90 km od polskiej granicy.
ale to głupie
Głupi to jesteś ty, żałosny klonie!
Pierhdolone chvje wjeebali mi bana na LILIANNĘ, więc powkurviam was na moim z jednych zapasowych kont, na innym komputerze.
Dobrze liczycie, a ten yafud to fake. No bo jak można pisać yafuda o 200zł.???
Ej, ale na serio - dlaczego samochód, a nie pociąg lub PKS? Bo w przypadku argumentu finansowego samochód mi się też nie klei.
Jak to ktoś powiedział: Studia - miejsce, gdzie będą nazywać cię panem, ale będą traktować jak śmiecia. Ech, jak prowadzący coś spieerdoli to nic mu nie zrobią, a jak student nie przyjdzie na ćwiczenia albo się spóźni to od razu jest wielki ból dupy. A staroście powinieneś nastrzelać po ryju, że nie potrafi imbecyl zapytać czy będą zajęcia czy nie.Edytowany: 2013:03:31 12:23:02
Użytkownik dostał ostrzeżenie za tą wypowiedź: 2013-03-31 17:49:04 [Powód:Omijanie cenzury]
My mieliśmy spoko starostę jak studiowałem przez rok dziennikarstwo. Gość emo, gruby, wysoki, pocięte łapy i aparycja pedała. Z tym że w gadce i zachowaniu był typ tak w porządku, że złego słowa bym nie powiedział na niego.
A w ogóle to jakie to są studia, że dojeżdżasz na nie taki kawał? Jeśli nie medycyna, prawo albo inżynierskie, to i tak gówno po nich będziesz miał i tylko zmarnujesz czas oraz pieniądze.
@up Jakimś cudem znam wielu "inżynierów", to wyrobili sobie byle papierek na prywatnej śmieciowej uczelni, a teraz nie ma dla nich pracy, bo są debilami i jechali na samych trójach, za które przecież płacili. Nadal uważasz, że studia inżynierskie to taka kopalnia złota? I znam dziewczynę po lingwistyce, która teraz pracuje w świetnej międzynarodowej firmie, bo zna z 6 języków. Każdy kierunek może być opłacalny, jeżeli jest się naprawdę dobrym w tym, co się robi, zamiast siedzieć w ławce i realizować program jak w szkole. Z takim podejściem, nawet "prawnika"nigdzie nie przyjmą.
No sam sobie odpowiedziałeś - bo są debilami. Ja znam gościa, który ma ojca prawnika, dobrego, znanego i ze znajomościami, a jego syn studiował ze mną na chuujowej, prywatnej uczelni, bo prawo zajeebał z powodu chlania.
Aczkolwiek gość inteligentny i zna się na prawie, tylko po prostu w choooooj chlał.
@E;6 języków. A nie jeden albo dwa. Twoje argumenty są idiotyczne. Poza tym sam sobie odpowiedziałeś: są debilami.Edytowany: 2013:03:31 12:44:29
W tej, jak to nazywasz, "kopalni złota"trzeba wiedzieć jak się używa kilofa.
6 języków, bo zamiast iść programem studiów, robiła jeszcze coś więcej (na lingwistyce człowiek uczy się 2 obcych języków, czyli w praktyce "surowy"student zna 3). Nie ma sensu na siłę kucie informatyki lub innej robotyki, gdy człowiek ani nie ma do tego smykałki, ani nie jest to jego pasją. Zamiast szukać złotego środka dla każdego, niech każdy się skupi na własnych umiejętnościach. Studiuję prawo, ale gdybym nie czuła się dobrze w tej dziedzinie, tylko np. znalazła swoje szczęście w podstawówce, to bym poszła na pedagogikę i wszystko byłoby mi jedno, że po tym "pracy nie ma". Po prawie też nie ma, jeżeli człowiek nie umie się w tym odnaleźć.
@up
I jeśli człowiek nie ma wysoko postawionego wujka albo tatusia. Córka kumpla ojca (jak to debilnie brzmi) skończyła prawo z wyróżnieniem i pracuje w policji na jakimś stanowisku administracyjnym, bo środowisko prawnicze nie pozwoliło jej pracować w zawodzie. Nie ma znajomości. Pojeebany kraj, mówię.
Liliana / nikita, dlatego najlepiej pisać anonimowo - nic Ci nie zrobią, prócz ostrzeżenia i usunięcia postu. Bana nie dadzą, bo niby jak (pomijając kwestię IP)?
My Polacy tak mamy - lubimy polskie YAFUDy.;)
Nie wiem czym ty jeździsz autorze, ale chyba skuterkiem, bo za 200 zł tyle kilometrów to nie wiem jakim samochodem. Mój samochód pali ponad 12 litrów, ale ja nie jeżdżę żałosną namiastką samochodu. I na pewno wygodniej byłoby przeprowadzić się do tego miasta.
I ja też popieram osobę o nicku E.
Co z tego, że będziesz mieć tysiące, czy tam miliony, jak będziesz codziennie chodzić do pracy z poczuciem, że jej nienawidzisz, że jesteś w niej beznadziejny, że gdyby nie tatuś, wujek, czy tam pies sąsiada to byś w ogóle nic nie znalazł. Możliwe, że nie każdemu to przeszkadza, bo nie każdy ma ochotę się zastanawiać nad swoim marnym życiem, bądź po prostu niektórzy przyjmują, że praca nie może być przyjemnością. W każdym razie wierzę w to, że jak ktoś wybrał zawód ze względu na swoje zainteresowania i faktycznie jest dobry w tym, co robi bądź zamierza robić no to w końcu pracę znajdzie. Poza ładnym papierkiem trzeba wykazać inicjatywę, to za czasów moich dziadków (obecnie mają 80+ lat) było tak, że człowiek kończył szkołę i miał zapewnioną pracę. Osoba bez znajomości nie jest z góry skazana na porażkę, nie przeczę, że ma trudniej, ale może zostać zauważona. Świat nie ogranicza się do jednego miasta w Polsce.
Co do YAFUDa to też mieszkałam w podobnej odległości od uczelni i jakoś nie wyobrażam sobie codziennej 2-godzinnej podróży do miasta + pół godziny przebijać się przez miasto (jak nie lepiej). Nie chce mi się wierzyć, że ktoś tak robi. Jak naprawdę w domu się nie powodzi to może warto zakręcić się za stypendium socjalnym? Zaś w mieście, w którym studiowałam miejsce w pokoju 2-os kosztowało 300-400 zł/mies, doliczyć do tego jeszcze koszty życia, czyli jakieś 300-400 zł, to wychodzi 600-800 zł/mies.
Zakładając, że autor pomylił się wpisując liczbę dni w jakie ma zajęcia, historia wydaje się całkiem prawdopodobna.
Załóżmy, że samochód spala 9l/100km. Autor ma do przejechania 130km w jedną stronę, czyli 260km w sumie. Na 100km spala 9l, więc na 260km spala 23,4l. Koszt przejechania 260km wynosi zatem (przy cenie paliwa 5,50zł) 128,70zł. 3 dojazdy i powroty wychodzą zatem w sumie 386,10zł, a cały miesiąc 1544,40zł. Teoretycznie dużo, ale jak weźmiemy pod uwagę ceny mieszkania w dużym mieście to wychodzi średnio dużo.
Kawalerka w większym mieście to 700-800zł, opłaty dla jednej osoby to ok 100zł, wyżywienie (zakładając, że student nie gotuje codziennie od postaw) to ok. 400zł. W sumie może wyjść nawet ok. 1300zł. Logiczne wydaje się, że skoro autor dojeżdża z rodzinnego miasta to zapewne mieszka u rodziców więc będzie po ostatnim dniu zajęć wracał do domu. Czyli dodatkowo dochodzi jeszcze ok. 500zł na paliwo. W sumie, ok 1800zł.
Zapomniałem dopisać, że moje wszystkie wyliczenia zakładają, że autor zamiast 3-dniowego tygodnia zajęć (który jest dość często spotykany) wpisał 4-dniowy.
4 dni to tylko?? Ja mam tylko 2 dni to faktycznie dojeżdzam te 80km, ale jak miałam 3 dni, to mieszkałam w mieście studiowania.
A czemu nikt nie bierze pod uwagę, że dość często jeździ się w kilka osób? Wtedy zwykle jest składka na paliwo. W ten sposób z olbrzymich kosztów dojazdu może zrobić się dojazd prawie darmowy, bądź też w naprawdę rozsądnej cenie...
Oj ludzie, bądźcie wyrozumiali. Autor po prostu jest bardzo dumnym posiadaczem własnego środka lokomocji i musiał koniecznie gdzieś się nim pochwalić. Padło na yafud.
ludziom sie w dupach przewraca, mieszkanie/stancja/pokoik za drogo, ale codziennie 260 km na dojazdy...respekt! i tu nie chodzi nawet o paliwo, ale ile czasu na to schodzi, ale najwazniejsze to ustalic priorytety...
To chyba nie są studia techniczne (mam nadzieję, że nie, bo kiepski będzie z Ciebie inżynier), bo jesteś strasznie kiepski z rachunków. Może w końcu zrozumiesz nauczkę i wynajmiesz chatę. Przypomina mi się powiedzenie stare jak świat: dlaczegoś biedny? boś...
Dziwne to studia. Autor wskazuje na studia stacjonarne, trwające pięć dni w tygodniu, choć akurat w jego przypadku plan lekcji został tak ułożony, że w jednym dniu nie ma zajęć - ok, można przymknąć na to oko. Ale nie uwierzę, że na studiach stacjonarnych dzień zajęciowy składa się tylko z zajęć u jednego prowadzącego. I zaspanie prowadzącego powoduje nagle wolny cały dzień. Zresztą co to za zaspanie, skoro w połowie drogi (1/2 z 130 km to 65 km, czyli ok. godziny jazdy) okazuje się, że prowadzący dotrze? To zajęcia
nie mają ram czasowych? Sala jest cały czas wolna, nie ma zajęć z innymi studentami? Bardziej pasuje mi to do studiów zaocznych, choć i tak dużo mi nie bangla.
I nagle wszyscy ćwiczą matmę :P
200 zł za 390 km daje w przybliżeniu 51,3 zł za 100 km. Obecnie litr benzyny kosztuje coś koło 5,30-5,40 zł. Zakładając nawet tę niższą cenę jest to ok. 9,7 litra paliwa. Podejrzewam, jeśli to nie fake, że autor jeździ autem z silnikiem a'la amerykański muscle car, czyli duża pojemność, duża moc, wolnossący więc żeby jakoś żwawo jechał trzeba zdrowo depnąć;) Wtedy to faktycznie możliwe, że w trasie spali prawie 10 litrów :D
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
typowy mietek | 46.204.44.* | 30 Marca, 2013 21:44
Wyszlo mi, że wydajesz na paliwo ponad 200 zeta tygodniowo... rzeczywiscie taniej dojezdzac...