To jest prawdziwy YAFUD... -A
Auuu :/ Tak, to właśnie yafud, nie wiem tylko czy dla dziadka, rodziców czy samej ciebie
Ach ta niewinność małych dzieci :P
powiedzcie mi prosze w ktorym to szpitalu lekarz prowadzacy ukrywal przed swoim pacjentem jego stan zdrowia no litosci ludzie
Yafudem jest rodzina, która wolała ukryć prawdę przed dziadkiem o jego stanie zdrowia. Przecież to człowiek i ta choroba dotyczy Jego, ma prawo, a nawet musi wiedzieć co się z nim dzieje. Na litość boską..
@Justyna, jak umierał mój pradziadek lekarze dawali mu max. miesiąc życia, bo miał chore płuca.
Prababcia zarządziła, że nic mu nie mówimy. Żył 6 miesięcy, bo był przekonany, że to zapalenie płuc i jego powikłania.
Do ostatniego dnia opowiadał mi jak mnie jeszcze zabierze na spacer po parku, jak tylko mu te powikłania przejdą.
Wszyscy lekarze wiedzą, że wiara w wyzdrowienie ma wielkie znaczenie w leczeniu (jeden z powodów dla których placebo działa-choć na ogół na krótki czas). Czasami, gdy wiadomo, że kogoś taka wiadomość przygniecie nie warto mówić. Tak jest łatwiej tym osobom żyć przez ten czas do śmierci...
Bo zapalenie płuc rzadziej jest śmiertelne niż rak... Ludzie boją się tego słowa, nie mówiąc już o tym co ze sobą niesie.
[edit: up] pisząc chore płuca mam na myśli raka płuc.
@salamanka
No dobrze, ale jak jesteś chory to chyba powinnaś o tym wiedzieć. Niezależnie czy będzie Ci lepiej się żyło bez tego faktu. Wierzyć można zarówno wtedy jak się wie, że choroba jest bardzo niebepieczna.
Przepraszam trochę nick mi się poplątał.
Przysiągłbym, że słyszałem już coś takiego. Może kawał.
@Samlanka
A niby skąd wiesz,że gdyby wiedział, że ma raka, żyłby tylko miesiąc? Lekarze nie są nieomylni.
NADZIEJA POWINNA UMIERAC OSTATNIA !!!
Nie wiem jak wy, ale ja wolałabym nie wiedzieć o swojej chorobie i żyć bez myślenia o śmierci, niż wiedzieć i zamartwiać się oraz planować pogrzeb... -A
Kiedy człowiek chce życ - medycyna jest bezsilna.
Rak to wyrok śmierci, a nawet gorzej, bo od wyroku ludzkiego można niekiedy się wywinąc, od boskiego - nie. Lepiej nie wiedziec, że nieodwracalnie został miesiąc, może dwa...
Witam, chciałam tylko powiedzieć Darii, że YAFUD jest w stu procentach prawdziwy, a ja jestem główną jego atrakcją. Tym samym przyznaję, że byłam AŻ tak głupim dzieckiem. No cóż, zostało do dziś.
Urw, mam identyczną sytuację w tym roku. Moja 80-letnia babcia ma raka, a jednak lekarz pozwolił zdecydować mojej mamie, czy uświadamiać babcię, czy nie. Postanowiliśmy tego nie robić, żeby przeżyła do końca swoich dni radosna i w domu, a nie przykuta do szpitalnego łóżka z depresją. Także prywatnie mogę ci podać nawet dokładne dane szpitala, w którym lekarz prowadzacy ukrywa przed swoim pacjentem jego stan zdrowia.
@Daria "nie ma az tak głupich dzieci"... matko twój komentaż mnie pawalil...poczekaj az bedziesz miała swoje dziecko to przekonasz się że to nie głupota lecz niepochamowana otwartość iciekawość dzieci i to że w tym wieku jeszcze nie bardzo ma się pojęcie o takich sprawach jak tu opisana .
Wg mnie troche zmyślone, gdyż słyszałem dowcip o podobnej treści. Jeśli jednak to prawda to rzeczywiście YAFUD
Ja, jak byłam mała, to wiedziałam, co to jest rak, więc jestem zdziwiona, że można takich rzeczy nie wiedzieć. Ponadto w domu nauczono mnie nie pleść trzy po trzy i nie odzywać się, jak nikt mnie o to nie prosi. Tak więc moim celem nie było obrażanie kogokolwiek, tylko po prostu jestem zszokowana tą historią. Po pierwsze tym, że można nie wiedzieć, czym jest rak, a po drugie tym, że dziecko już na wejściu odzywa się nieproszone. Jeszcze bym zrozumiała jakby to chodziło o dwuletnie dziecko, ale sześciolatek to już duży dzieciak. Dlatego też uznałam tę historię za zmyśloną.
Daria, są różne dzieci i różni rodzice. Moi akurat mnie tak nie wytresowali. Byłam żywiołowym, ciekawskim i wygadanym dzieckiem, a rodzice starali się ukrywać przede mną zło świata. Poza tym, czy z sześciolatkiem urządza się rozmowy na temat życia i śmierci? Mogłam nie wiedzieć, co to jest rak. Wiedziałam tylko, że dziadek jest chory i po zobaczeniu go na sali szpitalnej po kilku tygodniach niewidzenia go, byłam ucieszona i postanowiłam nawiązać konwersację, tyle.
Trololololololololool
Czy ja wiem, czy można to nazwać "wytresowaniem". Dawniej nazywano to kształtowaniem lub rozwijaniem u dziecka kultury osobistej, dobrego wychowania bądź też kindersztuby. To dopiero teraz jest taka moda na "bezstresowe wychowanie". Jak ja byłam mała, to nie do pomyślenia było np. darcie w kółko mordy na dworzu "mamo, mamo!", tak jak obecnie robią to dzieci. Jak czegoś chciałam, to po prostu przychodziłam do domu. Do głowy mi nie przyszło, że można wydzierać się przed blokiem czy nawet przed domem. Tak jak nie przyszło mi do głowy, że sąsiadom lub znajomym rodziców można nie mówić "dzień dobry". U mnie w domu zawsze bardzo zwracano na to uwagę. A teraz dzieci sąsiadów są tak "wychowane", że patrzą się i wpatrują, a "dzień dobry"i tak nie powiedzą. I tak samo w złym tonie jest, jeśli dzieci wtrącają się w rozmowy dorosłych lub odzywają się w towarzystwie bez pozwolenia. Po prostu dziecko w towarzystwie bez pozwolenia nie powinno zwracać na siebie uwagi, gdyż świadczy to o jego złym wychowaniu. To nie są jakieś dziwne zwyczaje wzięte z kosmosu, tylko elementarne zasady dobrego wychowania, o których dzisiaj, mam wrażenie, zapomniano. Dla mnie te dzieci wrzeszczące i rzucające się na podłogę w sklepie, zaczepiające lub nawet kopiące innych ludzi (tak, i to się zdarza!), drące mordy pod blokami to jakiś totalny hardcore, coś zupełnie niezrozumiałego. A co do zła tego świata, to nie zawsze da się je ukryć i po prostu dzieci zazwyczaj uświadamia się o pewnych rzeczach bądź też same je zauważają. Do Ciebie, autorko yafuda, osobiście nic nie mam, ale ta historia, którą tutaj dodałaś wydała mi się nieprawdopodobna właśnie z tych względów, które opisałam w tym i poprzednich komentarzach.
Niestety także padłam ofiarą rodziców, którzy uznali że dziecko w tym wieku jest w stanie przetrawić taką informację. Mój dziadek usłyszał: "dziadku, to kiedy Ty umrzesz?". Dodam tylko że nie byłam z nim emocjonalnie związana, bo pojawił się w moim życiu już w zaawansowanym stadium tej choroby.
@Daria: Czy będzie nietaktem jeśli zapytam w jakim przedziale czasowym przyszłaś na świat? "Za moich czasów", czyli w latach 80, dzieci darły się na podwórku ile wlezie i nie było to nie do pomyślenia. Myślę że wychowałaś się po prostu w specyficznym domu. Np. u mojego znajomego myje się podeszwy od butów po wejściu do domu i w tych butach się śmiga. U Ciebie natomiast dzieci nie mają prawa głosu. Ot co.
Nie wiem, jak dla mnie takie darcie mordy ludziom pod oknami to zwykły przejaw chamstwa i tyle, to napływowe ćwoki ze wsi tak robią. Od rana do wieczora tylko "mamo"i "mamo". W życiu mnie nikt nie uczył tak robić. Niekiedy można nawet poznać jadłospis sąsiadów, bo jest: "maaamoooo, coooo naaaa obiaaad?!!!?", "mieeeeloooneeee!!!!". To zwykłe wieśniactwo i chamstwo. Żaden kulturalny człowiek tak nie robi i nie uczy czegoś takiego dzieci. Takie chamskie darcie mordy pod blokiem idealnie ilustruje skecz kabaretu łowcy.b "szczypiorek". Nic dodać, nic ująć. Ludzie na widowni się z tego śmiali, a założę się, że połowa z nich robi dokładnie to samo. I tutaj czasy nie mają nic do rzeczy, tylko teraz jest większa tolerancja dla rozwydrzania dzieci i chamstwa, więc tego typu zjawiska są bardziej nasilone.
Za moich czasów była dokładnie taka sama tolerancja. Teraz już nikt tak nie robi, bo dzieci mają już telefony komórkowe. Przynajmniej ja już od dawna się z czymś takim nie spotkałam.
Kawał stary jak świat. Na chwile obecną nie pamiętam całego ale sobie przypomnę to się z Wami podziele :)
Tymi - średni materiał na "kawał"
@Daria. Piszac tu ze rozdarte dzieci sa ze wsi to bys sie jeszcze zdziwila ja sie wychowalam ba wsi to fakt bylo sie dzieckiem swoje sie nakrzyczalo ale jak sie szlo do ludzi to mama mowila ze mamy byc grzeczni i byc cicho i cala nasza czworka sie sluchala. Moj dziadek tez chorowal na raka jak bylam mala i nikt nam nie tlumaczyl co to za choroba bo bylismy tylko dziecmi i nie musielismy sie tym zamartwiac.
Moja babcia też do śmierci prawie nie wiedziała na co umiera(dopóki jedna ciocia jej nie powiedziała bo nie potrafiła już kłamać). Więc możliwe.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
urw | 79.186.184.* | 26 Sierpnia, 2012 16:49
powiedzcie mi prosze w ktorym to szpitalu lekarz prowadzacy ukrywal przed swoim pacjentem jego stan zdrowia no litosci ludzie